Oxon - Obudziłem się tekst piosenki (lyrics)
[Oxon - Obudziłem się tekst piosenki lyrics]
Że zestaw ustalonych reguł jest nieistotny
Więc na to co chcę, mogę się odważyć
I mogę powołać do życia to
Wszystko co się marzy mi
Dzisiejsza pobudka jest inna
Niż wszystkie dotąd mogę spać do późna
Nie zadręczać dziś się flotą
Dziś nie gniotą mnie godziny i
Robotą już nie ciśnie korpo
Nie mam po co już tam iść, przerywam pogoń
Idę pod prąd
Ona leży obok, nie chce to nie musi wstawać
Też ma przestrzeń dla swych działań
Nie myśli o głupich sprawach
Ludzi budzi nawał myśli
Na nas - nie robi już wrażenia
Nadal mamy w planach nie
Przestawać robić ustalenia
Co warto zwiedzić, gdzie pojechać
Z kim się zetknąć co kupić do mieszkania i
Co zrobić równie lekko
Pełnia szczęścia, jebać co każe system
No bo jest jak jest i to jest zajebiste
Nie wiem jak to nazwiesz
Ja nazywam to spełnieniem
Życie daje ostrzeżenie
Jeśli nie chcę to je zmienię
Nie jest lekko czasem, a raczej nie bywało
Opuszczam bieg po kasę
Życie ma być rzeczą nie bywałą
Obudziłem się we śnie, żeby odkryć
Że zestaw ustalonych reguł jest nieistotny
Więc na to co chcę, mogę się odważyć
I mogę powołać do życia to
Wszystko co się marzy mi
Siadam przed kartką, wciąż nie wierzę
Że mi za to płacą to co zawsze było pasją -
To stałą się stałą pracą i wciąż kocham to
Zawsze chciałem dać temu sto procent
Choćby wziął na dno mnie rap
Się jakoś zawsze tu podniosę
Dzięki niemu, i tak więc proszę
Weź nic nie mów
Kiedy prawdę niosę, pewnym głosem
Życie wiodę dzięki temu
Lecę na koncert, przybyłych z hakiem tysiak
Czekali na to długo i ten
Dzień jest właśnie dzisiaj
Znają teksty, refreny, mają płyty i pytania
Chcą energii, ze sceny
Coś z hawiry ich wygania
To co zawsze było dla mnie
Teraz jest dla wielu wsparciem
Tak więc przyjacielu trzeba
Atakować cel uparcie właśnie tak, swe życie
Chcę przeżyć do momentu
Gdy zamknę oczy, buduję - exegi monumentum
Stawiam za krokiem krok, szeregi monumentów
Niepewności stop
Nie istnieje dziś powód lęku
Obudziłem się we śnie, żeby odkryć
Że zestaw ustalonych reguł jest nieistotny
Więc na to co chcę, mogę się odważyć
I mogę powołać do życia to
Wszystko co się marzy mi
Napisałem pierwszy tekst
Nie myślałem o konsekwencjach
Lecz o tym jak to płynie, jak to się wkręca
Od początku, aż do dziś
Szczerą prawdę niosę w wersach
I podążam wciąż za głosem serca
Budzę się rano
Znów jest motka z hajsem z pracą
Orientuję się
Że przecież mi za rap nie płacą
Lecz nie jestem jednym z tych
Co biegać zacznie z tacą
Przy byle opcji, tacy z reguły znacznie tracą
I typie rozkmiń pierwsze dwie zwrotki
To opis snu na jawie
Opis rzeczywistości, którą już znam - prawie
Bo marzę o niej, co dzień swojej ufam wprawie
Nie ma że za autorytet kiedyś uznam gawiedź
Bo żyję snem, gdybym nie żył nim to zginąłbym
I wierzę
Że kiedyś z bliska przyjrzę się szczytom tym
Zamykam oczy by sen z nicości się wyłonił
Otwieram je by we mnie żył
Bym już nie tylko śnił
Obudziłem się we śnie, żeby odkryć
Że zestaw ustalonych reguł jest nieistotny
Więc na to co chcę, mogę się odważyć
I mogę powołać do życia to
Wszystko co się marzy mi