Penx - Bragger 4 tekst piosenki (lyrics)
[Penx - Bragger 4 tekst piosenki lyrics]
Chowają głowę w piasek kurwy znowu
Gdy ja idę wiem, dla mnie to plaża ryju
Rozjebać na łopatki
Nie wychodzę z formy nigdy
Scena to ruchome piaski
Nie zapadłem się po ziemie, klasa
Choć jest ciężko ziemia zapada się pode mną
Wrastam w człowieczeństwo
Palę te zwoje kreśląc
Tonę w głowie to mam brudów
Nie żądam cudów, a mój ósmy, skumaj
Powstał z gruzów ha! Ale beka
Może odbudujesz się kurwo
A miłość w Tobie zamieszka
Jak się tu nie chcieć wkurwić
I nie być, skumaj, spiętym
Jak każdy śmieć się burzy
Jak już masz fundamenty
Ludzie chcą palić ludzi, pustaki palą cegłę
Pójdę się napić wódy
Patrzyć się na to nie chce
Każdy się jara, no brawo, owacje są
To piękne nie wiem kim jestem, wkurwiam się
Gdy mówią "bądź człowiekiem"
Nie chcę! Też, też wybacz łzy
Pieprzę, nie chcę być jak wy
A jak już jestem ponad, żebym dojebał stwórcy
Jak jesteś jeszcze skojarz to kurwa
Tak znęcam się nad ludźmi
Korona wiecznie moja
Patrz, wwiercam się wam w mózgi
No to jak będzie, zgoda?
Zapiera dech wam, spójrzmy
Kogo zaś będziesz wołał
A teraz cześć, pa kurwy - po to mam ręce Boga
Nie chcę mi się z wami żegnać
A co dopiero witać się
Nie chcę mi się z wami jebać
Ale rodzi się rozkmina prze
Rozstania są bolesne, ja widzę pozytyw
Wiesz co? Umrzesz to przecież też wjedziesz
Przywitać się ze śmiercią
Jak się rodziłem, weź ogarnij
Mama miała ciężko kocham Cię mamo
Chociaż też czasem nie miałem lekko
Myślisz, nie doceniam, doceniam
Czasem wkurwiam sto pro, że będziesz dumna
Sukces rodzi się w bólach
Myślisz, że jest mi źle z tym
Że nie masz mnie na głowie
To jakby ojciec był zazdrosny
Że byłem w Tobie
Oho ryju, może powiesz "głupie", co?
Chuj mnie to, Cezar by pokazał "Lubię to!"
Przegram z życiem to wygram ze śmiercią
Dlatego nigdy nic nie nazwę klęską
Trudno będzie pewnie wam znieść piekło
Się unosisz - niepotrzebnie
Jak też miałeś ciężko
Skurwysynu, rap jest dla mnie ścieżką
Ziomki mówią "pisz i żyj
A testament pierdol!"
Przy mnie nie zginiesz mała
Zabiłbym za Ciebie, wybacz
Więc prędzej zginę mała
Niż stanie Ci się tu krzywda
Czuję się nieśmiertelny i ten
Temat dla mnie świeży i mimo to wierzę
Że mój charakter też da się przeżyć
I co w związku
Że Ziemia jest domem wszystkich?
Spotykasz swoją byłą, myślisz o eksmisji?
(poważnie?)
Nie ma litości, muszę Cię zająć znowu
Nie możesz kupić miłości
Możesz wynająć pokój w sumie chuj prawda
Wystarczy dziś auto z salonu
I kurwa bangla Ci wszystko znowu
Ostatnio nie mam nic
Chyba wszystko mi się wydaje
Świat to psychiatryk, będzie pokój
Jak nie będzie klamek
Ja nawet nie patrzę na was
Się kurwa brzydzę ludźmi
Pierdol dalej, że nie mam warsztatu
Sobie piszę w kuchni i żaden pacyfista
By nie wyjść z pokoju ziomek
Ma mordę jak Joker
House of Cards to nie mój przydomek
Ten typ to chory pacjent
Masz wersy, a to Cię zaboli strasznie
Twe linie bez wyrazu
Ja muszę Cię skreślić za to
Odbieram wam życie nimi
Kurwa spójrz na respirator
Się nie pucuj do mnie
Ja se robię brudne rapy
I się obronią zawsze
Bo mam łeb nie od parady
Jak to ugryźć? Pozjadam
Tak się gotuje we mnie
Fletom tuba nabij ryju
Nawinąłem se al 'dente
Linie tak uniwersalne pisze
To przebijam kartkę
Na następnej mogą czytać Braille'em
Się nie tykam, widzę takie czary
Że gdybym dotknął przeczytałbym:
"Typ jest przejebany!" chuj z tego
Że o sławę dzisiaj nie jest trudno
Jak dla rapera propsem jest to
Że nie jest kurwą zostawiam bez komentarza
Dziwki na klipach ruchane są przez dwunastu
To takie nietuzinkowe i kurwa tak zwariowane
Że się tu zaraz popłaczę i zobacz
Jak łzy mi lecą weź kurwa daj mi tabletki
Bo się zaraz odwodnię
Nie muszę rymować nawet
Bo przecież to teraz modne
A dzieci mnie nie kojarzą, o kurwa
To takie przykre co będzie tu z moją gażą
No chyba chwycę za brzytwę
I łzami słono zapłacą
Ja w końcu coś na was przytnę
Nie wiem co mam powiedzieć naprawdę
Jesteście tak bardzo śliczni, że jak się
Tak patrzę na was to myślę
Że sobie robicie jaja ja czekam ryju
Aż twój idol se dorobi cycki
Mówiąc jeszcze czym jest prawda
Będzie Cię karmił kłamstwem i zrobi laskę
Żebyś kupił płytę, ogarnij dwuznacznie
Jak Ci zrobi laskę
Będziesz pierdolił tę płytę
I nie zostawisz swej kobiety
Bo to jakbyś był zazdrosny o lesbijkę
Augiasz się wita ze mną, no to mu biję pionę
Pędzę jak sekretariat
Wprowadzam nowy porządek
I zmieniam bieg Rubikonu
Zobacz jak robię czystki
Przechodzę na drugą stronę
Przetapiam te złote myśli
Kurwa, na kolone co nie, a ja
Zaczyna mi się powodzić, nikt na mnie nie
Wpłynie, bo se robię swoje i gram
Swą symfonię
I patrz, bo to czwarta część i znak
Że to wjeżdża tu jak popierdolone
Jestem, jak pół-Beethoven
Do tego mam tęgą głowę
Step zrobi Bragger symphony
Będę machał batonem
A jak obrosnę w pióra to polecę wyżej pewnie
Wciąż pamiętam dokąd idę no
I skąd przyszedłem, PATO, pATO
Wciąż pamiętam dokąd idę no
I skąd przyszedłem
Wciąż pamiętam dokąd idę no
I skąd przyszedłem