Penx - Dreamliner tekst piosenki (lyrics)
[Penx - Dreamliner tekst piosenki lyrics]
To oni mi znowu wychodzą na głowę
Myślą, że jestem własnością
Zrozum, tym samym znów chyba
Wychodzą na swoje chyba na pewno, bywa tak
Ledwo się trzymasz brat
No bo tyrasz na ścierwo
Chce cię w ryzach zatrzymać, fakt
Ty wygrywasz life albo styka i wpierdol
Zamykam oczy, nie widzę przeszkód
Za-kurwa-późno
To bez znaczenia, zamknięte, otwarte
Bo w ciemno za bardzo i tak ufam ludziom
(Przyszłość) nie widzę, zrozum
Ten wzrok mi już mi się tylko pogarsza
I wszystko zjebane i błądzę w ciemnościach
Ty przestań mnie w końcu tu dziwko pojaśniać
Dżointy pierdolę, rozpalaj
Masz jaja to wiesz co się święci
Jebana incepcja i mam ten
Talizman, co mi przypomina
Że wszystko się kręci
Nie ma czym bakać, zbledliście srogo
Wiercę wam dziurę w żołądku
I zacznę od końca, no bo już zjedliście ogon
Ja nie świecę przykładem
Na przykład od świecy zapale ci bziku
Ty nie świecisz przykładem
Przykładem to jesteś, co płonie ze wstydu
I stoję na szczycie i to teraźniejszość
A przeszłość w oddali już
Widzę gdzieś w częściach
I swoje mam życie i olewam
Większość i jestem najlepszy
Bo jest we mnie bestia
Miasto zasypia, ja budzę się tu do życia znów
Piękny nie jestem, więc budzę bestię
To przypał w chuj
I jebać resztę, terror na bani
Na dystrykt znów wracam, tak się wydaje
Że jest mi bliski wschód
Miasto zasypia, ja budzę się tu do życia znów
Piękny nie jestem, więc budzę bestię
To przypał w chuj
I jebać resztę, terror na bani
Na dystrykt znów
Wracam, tak się wydaje, obudź mnie z tego snu
Lepiej odpłynąć se czasem
Złapać wiatr w żagle niż kurwa
Tu czekać na cuda i wziąć zimny prysznic
By nie tonąć w długach i koniec
Końców już przestać się wkurwiać
Znów budzi sygnał do pracy, by
Spłacić to wszystko i powstać, bo w sumie
(Zrozum) sobie uświadom
Że robisz co robisz i robisz to
Dobrze tu z innych pobudek
Sporo mi się wydaje bziku
Choć w kielni pusto, bo życie to gra
Nie wiem czy chce mi się
Dzielić tym wszystkim z wszystkimi
Bo nie wiele mam wspólnego z nimi
Bo każdy skurwysyn myśli o sobie tylko
Więc czas się obudzić
Z tego koszmaru, bo jeśli to ludzie
To ja już tu nie chcę wychodzić na ludzi
Patrzę na ziomów, się łapię za głowę
Ty łap mnie za słowa, bo nie wiem co mówię
(Podobno) , nie jeden ci powie, że
Ma swój sen o warszawie
Że trzepie tą bułę (to spoko)
Śnią o karierze, jebani frajerzy
Co drugi tu buja w obłokach
Na wieżę chcą wdrapać się wcześniej
A szczerze tłamszeni w parterze
Się obudzą w blokach
Nie wierzysz we mnie, chcesz szerzyć brednie
Zejdę zaraz z góry nie sądzę, że chamstwo
Którym was obróci się dla was
Tu w pałac kultury
Sen o Ameryce, że w tej samej lidze
Proste wyplewię wam ten pomysł z głów
To podróż astralna z motyką na słońce
Piszę zwrotki jak program, system pada i śpię
To jebana rap gra
Sam nie wiem czy to jawa czy sen
Napawa gniew mnie, to czego chcę to
Rozkurwić wersem tych rookie w mieście, okej
Odrzucić presję dopóki nie śpię
Obudzić bestię w sobie
Miasto zasypia, ja budzę się tu do życia znów
Piękny nie jestem, więc budzę bestię
To przypał w chuj
I jebać resztę, terror na bani
Na dystrykt znów wracam, tak się wydaje
Że jest mi bliski wschód
Miasto zasypia, ja budzę się tu do życia znów
Piękny nie jestem, więc budzę bestię
To przypał w chuj
I jebać resztę, terror na bani
Na dystrykt znów
Wracam, tak się wydaje, obudź mnie z tego snu