Penx - Krzyż na drogę tekst piosenki (lyrics)

[Penx - Krzyż na drogę tekst piosenki lyrics]

Teraz patrz
Zabieram cię tutaj w podróż w nieznane
Dla ciebie to bez znaczenia
I tak nie wiesz co jest grane
Pojebane to, wpadnę dzisiaj może z kosą
Wierni to gorzej zniosą, ostrzy se noże nocą
Przejdziesz tą drogę boso, Boże
Weź się lepiej pożal po chuj ci buty
Wolisz mieć kurwa klapki na oczach
Poczekaj, coś dzwoni do mnie
- nie będę gadał, pierdolę!
Twoje życie jest na linii
Ale je później odbiorę
Za nami już pierwsza stacja
Muszę słowa pizgać nowe
Czas na drugą, racja

Oto kurwa ziomek krzyż na drogę
Już spoczywa na twych barkach, polej ludziom
Już się smucą bądź spokojny chłopie
Za niedługo role się odwrócą


Ciężko ci nie będzie
On nas przecież tu lepszymi czyni
Popatrz, kurwa
Ilu dzień w dzień musi go nosić na szyi
Życie usłane różami, te metafory mierne
Niby świat jest nieskalany
Bo nam zajebałeś ciernie? Ja wiem dobrze
Udało ci się już ten świat wyruchać
Weź zalicz se jeszcze glebę
W końcu do trzech razy sztuka
Trzecią stację to już pojmę
Dobiega ze stada pisk
Też mam niewyjściową mordę
Dzień w dzień padam na pysk!
Wierni mają cię w sercu
No to robisz daunom piekła
A przez tą twoją koronę chyba
Już im dawno pękła

Stacja czwarta - gadaj z matką
Ciągle się przewracasz
Nie wiem co jej powiesz, ale powiesz
Że na noc nie wracasz
Wpędzisz ją kiedyś do grobu, chłopie zrozum
To jest tak wyszedł z domu
Gówniarz znowu pewnie wróci po trzech dniach
Piąta stacja, środek nocy
Ogłaszam - twój jest to kres
Weź se zioma do pomocy lepiej
Jak ci ciężko jest wciąż pożyczam hajs
A ziomy pomogą mi ile mogą
I nieważne ile, liczy się
Że kurwa mam od kogo
Stacja szósta, dziś na farcie
Więc powiem otwarcie też
Weź sobie tą szmatę lepiej
Zalicz na otarcie łez stacja siódma
Opowiem kawał - to styl popaprany
Czemu Jezusa nie będzie? -
Ktoś mu pokrzyżował plany!
I masz dwie sekundy - BACH! - kurwa człowieku
Myślałem też, że się wkurwisz
Ale znów leżysz ze śmiechu

Stacja ósma, te niewiasty wczute
Śmiechem bym je zabił
Choć to głupie, ja wciąż czekam
Przecież nic mnie dziś nie zbawi
I następna stacja, ile ich jest
Sam ty weź policz powiesz racja, popatrz
Łatwo się jest tutaj wypierdolić
Ja ci powiem "weź się w garść, możeść nieść
Prawda taka
Bo jak później będziesz chciał możesz
Się już nie połapać"
Czasem mówią "Łap okazję"
Sprawdzając co bezmózg zrobi
Ja im się zaśmieje w twarz
Niech powiedzą Jezusowi
Manicure, pedicure, tępym damom tak się żyje
Zaraz zrobię tak
Że twoich łap już nic tu nie przebije
Dziesiąta stacja

Się nie przejmuj no bo mnie to też tu wkurwia
Sram wciąż na to, w co się ubrać bo straszna
Jest w modzie chujnia
Boisz się swych kanibali? Niejeden
Ci powie "Śmiało
Się rozbieraj typie" bo chcą
Znów wpierdalać twoje ciało
Stacja jedenasta
Wkurwienie kipi z niego - nie zwlekał
To cię przerasta - nie
Graj tu przybitego człowieka
I dwunasta sprawdzaj, wchodzę z buta
Wciąż te linie kreślę
Umrzesz dziś na deskach
Jak dotąd tutaj niejeden wrestler
Czas na tą trzynastą, czy pechowa
Robią foty w sumie
Niech umieszczą sobie zdjęcia z
Krzyża w rodzinnym albumie
Wszyscy niosą cię na rękach ostatni raz
Weź to sklej a jak wrzucą cię do grobu
Będzie wreszcie troche lżej

Tym trackiem nie chciałem obrazić nikogo
To śliski temat
U niektórych skillsy świadczą
Że tu cudów nie ma a ty na to "Na chuj się
Starać?", ja mówię "Weź i zaśnij, nara"
U mnie się objawia wiara
Wracam z libacji na kolanach
Nie wierzę w Boga, nie pytaj czemu, chyba
Że chcesz się strasznie zbłaźnić
Łapie chłopaku pociąg do rapu
On wysiadł na czternastej stacji

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować