Piekielny, R-Ice - Światła na ul. Piłsudskiego tekst piosenki (lyrics)
[Piekielny, R-Ice - Światła na ul. Piłsudskiego tekst piosenki lyrics]
Jak każdy facet, miał plan jak się zestarzeć
Chociaż ciężko było z czasem, praca
Dom z dzieci trójką
Piękna żona, chwile z nią, i tak w kółko
Chciał być kimś innym
Bo w duszy miał dziecko
Marzył o byciu aktorem
Często nie mógł już spać przez to
Oglądał wszystko co zrobił Quentin
Znał całe "Pulp Fiction", od deski do deski
I wierz mi, miał szansę nie tylko marzyć
Choć był śmieszny gdy przed
Lustrem ćwiczył mimikę twarzy
Kochał żonę, mówił że jeszcze pokaże
Kiedy śmiała się z jego filmowych marzeń
Miał 30 lat, kiedy wygrał jeden casting tu
Serial na dwójce i on w jednej z głównych ról
Szedł na pierwszy zdjęciowy dzień
Niemal biegł dziś
Bo spełniam się jego wielki sen
Na Piłsudskiego na światłach
Leciał jak głupi nie pomyślał
Że 'beemką' jechał dzieciak co się upił
I nie wróci dziś do domu
Nie zrealizuje pasji nie zobaczy już żony
I na chuj był ten casting
Czarny wóz, krew, gorący asfalt
Ciała dwóch kobiet i ciało Marka
I szok mieszkańców, krzyki dzieci
Brudna prawda scena jak z filmu
W końcu chciał w jakimś zagrać
Kasia, to piękna kobieta na studiach
Co na bieganiu spędzała swe popołudnia
Dbała o siebie, jadła zdrowo i mądrze
Nie chciała być modelka
Chciała tylko czuć się dobrze
Miała swoja codzienną trasę w mieście
Czasem ciężko było z czasem
Zwłaszcza kiedy miała sesje
Dziś była tuż po niej
Wolny dzień spadł jak z nieba
Wszyscy leczyli kaca, gdy ona poszła pobiegać
Tańczyła na imprezie studenckiej wczoraj
Wszyscy pili jak jebnięci
Ona nic w ciągu wieczora poznała Kamila
Chłopak z roku chciał z nią uciec
Milion razy z nim tańczyła
Poczuła w sercu ukłucie
Nie był jeszcze tak bardzo pijany
Kiedy mówił jej
Że chyba jest już w niej zakochany
Ona chyba też, choć on miał głupich kolegów
Od rana o nim myślała, podczas całego biegu
I kto by pomyslał, że on jest tak blisko
Gdy biegła przez Piłsudskiego
Wiesz już wszystko?
Kurwa, jak to głupio się skończyło
Zabił ja chłopak
Co wczoraj wyznał jej miłość
Gosia siedziała w pracy
Jak zwykle za biurkiem
Piła kawę, gdy usłyszała komórkę
Zadzwonił Łukasz, mąż, miał złe wieści
Mała Julka ma gorączkę, ponad czterdzieści
Łza przemierza jej policzek
Bo jej dziecko w szpitalu walczy o życie
Wybiegła z pracy jak błyskawica
Od samochodu dzieli ją tylko ulica
Stała na światłach, przez dłuższy moment
W duszy krzyczała "gdzie jest
Kurwa to zielone?"
Do szpitala miała z 15 minut
Może mniej, w końcu to nie godziny szczytu
I gdy tylko kolor światła się zmienił
Ruszyła w stronę auta, odrywając się od ziemi
Z Julką dzisiaj dobrze, z jej ojcem gorzej
Bo poradzić sobie w życiu bez
Żony ciągle nie może