PIH - Śladami Krwi tekst piosenki (lyrics)
PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska
[PIH - Śladami Krwi tekst piosenki lyrics]
Znajdziesz to wśród gwiazd
Tu na Ziemi wszystko kona
Tylko syf w nieskończoność trwa
Nasza matka to Medea
Chwasty rosną w jej ogrodzie
Ludzkie losy tu jak płody
Ciekną jej po brodzie
Chciałaś żebym zdechł i zniknął
Nie podniósł więcej powiek
Potrącony przez pędzące życie
Porzucony w rowie
Wiedziałem, że mnie zostawisz
Że dasz mi zginąć umysł widzi wcześniej to
Czego oczy jeszcze nie widzą
Listopadowy odcień
Zapach jesiennej zgnilizny
Mój cały świat, pełen najgorszych decyzji
Obudziłem się pod mostem życia
Tu w chuj pomyłek
W moim domu najlepsze obrazy powieszone tyłem
Nie wierzyłem w jutro i to, że będzie lepsze
W kokonie z waty szklanej ciężko
Się wzbić w powietrze
Za dużo rozczarowań, porażek, bólu
Nogi nie chcą iść, ciężko niosą tułów
Żadnej podpowiedzi nie wyświetlił prompter
Widzę pustkę
Nie usłyszę jego szeptu, we krwi leży sufler
Śladami krwi, śladami krwi, tropem agonii
Kiedy jeden drink trwa już trzy dni
Echo symfonii
Zostawiony sam na pastwę nałogu przetrwałem
Jestem
Patrzę wrogom w oczy i mówię otwartym tekstem
Śladami krwi, śladami krwi, tropem agonii
Kiedy jeden drink trwa już trzy dni
Echo symfonii
Zostawiony sam na pastwę nałogu przetrwałem
Jestem
Patrzę wrogom w oczy i mówię otwartym tekstem
Historia mego życia mroczna jak grzech
Tu zwierzę na ubojni kona
Rzeźnik spuszcza krew
Prosta treść, tak mamy, nic między wierszami
Szatan pracował nade mną obcęgami
List pisany krwią i bólem
Nie farmazon na papierze
W potrzask złapane żywcem
Zranione ludzkie zwierzę
Przywiązany do tych chwil
Ale dobrych wspomnień nie mam
Przywiązany w ciemnym lesie sznurem
Jak pies do drzewa stałem na skraju dołu
Patrzyłem do wnętrza grobu
I próbowałem iść przez życie tyłem do przodu
Atrofia i rozpad, jak ciało anorektyczki
Rozszarpane na drobne
Na pierwiastki moje myśli
Wszystko prostsze jest bez uczuć
Niezwiązane ręce
Żałowałem, że wyrosło mi pieprzone serce
Wielu niby było blisko
W chorobie się wyniosło
Jebać wszystkich tych, których to przerosło
Śladami krwi, śladami krwi, tropem agonii
Kiedy jeden drink trwa już trzy dni
Echo symfonii
Zostawiony sam na pastwę nałogu przetrwałem
Jestem
Patrzę wrogom w oczy i mówię otwartym tekstem
Śladami krwi, śladami krwi, tropem agonii
Kiedy jeden drink trwa już trzy dni
Echo symfonii
Zostawiony sam na pastwę nałogu przetrwałem
Jestem
Patrzę wrogom w oczy i mówię otwartym tekstem
Daj mi żyć normalnie
Chociaż przez chwilę – mówiłem
Przed dorosłe życie idziesz za mną jak cień
Wylałbym na siebie jeszcze dziś benzynę
Podpalił, ale zabierasz mi z
Oddechem cały tlen
Czy Bóg tak chciał? Nie słyszał mnie? Halo
Prawda jest gorzka
Po prostu mu się nie chciało
Czułem się na świecie zbędny, żyłem za karę
Aniele stróżu mój, ty chyba też zachlałeś
Nie chciałem już tu być, pokłady autoagresji
Uwierz, robiłem wszystko, by się unicestwić
Jak dobrą monetę trzymałem kruche
Życie w rękach
Po chwili gotowy zrzucić ją z 8 piętra
Też nie możesz znaleźć miejsca
Świat cię przeżuł?
Szamę szturchasz sztućcami i
Przeganiasz po talerzu
Coś, co pcha cię w nieznane
Jest wewnętrzną siłą
Niektórzy umierają, inni dzięki temu żyją
Śladami krwi, śladami krwi, tropem agonii
Kiedy jeden drink trwa już trzy dni
Echo symfonii
Zostawiony sam na pastwę nałogu przetrwałem
Jestem
Patrzę wrogom w oczy i mówię otwartym tekstem
Śladami krwi, śladami krwi, tropem agonii
Kiedy jeden drink trwa już trzy dni
Echo symfonii
Zostawiony sam na pastwę nałogu przetrwałem
Jestem
Patrzę wrogom w oczy i mówię otwartym tekstem