PIH, Trzeci Wymiar - Wiatr tekst piosenki (lyrics)

PIH

PIH [Adam Piechocki] Białystok, Polska

[PIH, Trzeci Wymiar - Wiatr tekst piosenki lyrics]

Czytałem różne książki
Mówiły tę samą historię
Słuchałem różne krążki, grały te samą melodię
Choć różne są dni, mijają zawsze bezpowrotnie
A różne wątki splatają się
W całość na odchodne
By coś się stało modne, mija to co modne dziś
Każą nam ciągle iść, zostawić problem, żyć
By za zakrętem znów poczuć jak
Życie kopie w pysk
Gdy odebrałem Nokie nie mogło gorzej być
Jak pogodzić się z tym? Kolejny pogrzeb, łzy
Straciłem pięciu kumpli już
Bo co? Los jest zły
I tylko wspomnień nić, bo nie zapomnę ich
Tak płynę z prądem chwili
Bo już nie cofnę dni
Pisze jak Orwell list, babciu
Na Twój grób kapie rosa tak mam się dobrze
Tu wciąż mam ten wiatr we włosach
Choć wiesz


Każdego dnia odziedziczam zmartwień posag
Świadomy śmierci skracam życie
Odpalając papierosa

Kolejny liść z drzewa spadł
Spacer nocą przez pusty park
Reminiscencje, ich cierpki smak
I tylko cicho gwiżdże wiatr
I tylko cicho gwiżdże wiatr
I tylko cicho gwiżdże wiatr
(Tylko wiatr znaleźć drogę mi pozwala)
I tylko cicho gwiżdże wiatr

Na chodniku stawiam kolejne kroki
Syndrom ocalałego z katastrofy dam radę
Chociaż to scenariusz jeden z gorszych
Tak jak oczy przyzwyczajam się do ciemności
Całe życie próbuję sam odnaleźć
Się w tym tłumie
Niby wiem prawie wszystko, ale mało rozumiem
Jak to się mogło stać? Gdzie? Czemu?
I mój samodestrukcyjny dryf ku zatraceniu
Dzieciak, życie nie jest listem
Co zrobisz z tą stroną?
Gdy popełnisz błąd, przepiszesz ją na nowo?
Każdą chwilę z ludźmi
Których kochasz - szanuj
Zapomnij o jutrze, Bóg drwi z naszych planów
Takie czasy - cyniczna epoka
Trzymam się tak mocno życia
Które dość średnio kocham
Niektórzy wiem, biorą je bez protestu
Szukają szczęścia w tym całym nieszczęściu
Jak rzygać optymizmem, gdy kolejny cios
Jest jak jest, taki parszywy los
To jak pieprzony golf, Twoja gra tego roku
Pesymistyczny syf, przy którym jesteś dołku?
Mówisz przed nami jeszcze sporo drogi
A otwierasz gazetę, żeby przejrzeć nekrologi
Jesień nadchodzi
Coraz chłodniej wieje w kark
Wspomnieniami sprzed kilku lat


Czy gdybym przypiął się pasami do
Drzew w Dolinie Rospudy
Stając przed buldożerami
Poczułbym zew natury?
Lub gdybym stanął ze śmiercią oko
W oko nad przepaścią
Szanowałbym swe życie bardziej
Niż swą własność? A gdyby ludzie mogli latać
I rozmawialiby z ptakami?
Lub gdyby mieszkali w chatach
Nie obciążonych kredytami
I pływali w swoich jachtach
Z lux apartamentami
Czy nikt nie sięgnąłby po gnata
By odjebać kogoś za nic?
Idę przez cichy park
Wbity w takt spadających kropli
Przez dni tych lat, jak ET brat
Czułem się tu obcy przez dni tych lat wiem
Że idę przez spalone mosty
Jakbym zamiast parku szedł przez
Epidemie czarnej ospy
Chcę już stres wyrzucić z równań
Ukradł mi już wrzesień sto dni
Nie chcę widzieć tego gówna
Chcę mieć minus dziesięć dioptrii
I choć problemy się piętrzą jakbym
Puścił w ruch domino
Jestem tego świata częścią choćbym spadał
W dół z lawiną

Znajdź mnie na tych ulicach
Sprzed kilkunastu lat
Zacznie grać Ci muzyka, ten co dał miastu rap
Gram w to ponad pół życia
Od pierwszego wjazdu w takt
Czuję na karku wiatr jak na zegarku czas
Poczujesz wkrótce, wkładam kaptur na twarz
W mokrej kurtce
Nie daję bagnu szans, nie jestem głupcem
Mam na koszulce
Żyjesz jak w banku raz! Jak długo Bóg chce
I nikt Ci tu nie da
Dwóch szans w jednorazówce
Mówię wskazówce jak własnej żonie
Po wędrówce dzisiaj znów zasnę koło niej a
Jutro razem na betonie
Pojutrze kto wie, Może gdzieś w Barcelonie?
Nie cofnę palcem jej, nie stanie
Kiedy klasnę w dłonie
Biorę tu co mi dane grunt, że jest oddychane
Toczę przez codzienność zamęt, milowy kamień!
Ty też go toczysz do wygranej
Na swoim prawie
Pod niebem obcych planet, spacer Wrocławiem

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować