PlanBe, Lanek - Adrenalina tekst piosenki (lyrics)
Lanek [Kamil Łanka] Krakow, Polska
[PlanBe, Lanek - Adrenalina tekst piosenki lyrics]
To co dzień napędza tych typów z osiedla
To wchodzi już w krew, tamta stała agresja
Na wersach i wjeżdżam na bit jak bestia
Adrenalina u każdego w żyłach
Choć każdy przeklina wciąż tą jakość życia
Lawina przykryła nie jednego typa
Ambicja wyryła na psychice piętna
Wychowany jak każdy kto wyszedł stąd
Nie zarobisz nic jak nie pobrudzisz rąk
Najłatwiej je u nas pobrudzić krwią
Ale paru zdołało obrócić los
Więc mam to we krwi, gram agresiv
Wysokie tętno i adrenalina poznasz mój
Stan po moich źrenicach
Poznam twój strach po twoich unikach
Pytasz dlaczego nie uczę Cię życia?
Nie będę sprzątał po twoich rodzicach
Po za tym szkoła, ziomali ulica
Któraś opcja się sprawdza zazwyczaj
Mój fart to tylko i aż muzyka
Jak nastrój taka siła oddziaływań
Zastój nie mieści się w moich słownikach
Zaciśnięte pięści - atakuj, wygrywaj
Nikt się nie pieści bo to jeszcze rap
Choć nie mówię, że sam tu nie pieprzę ram
Szczerze mam to gdzieś, że chcesz nas
Zamknąć w jednej ze swoich szaf
Zrób mi przejście bo biegnę sam
Miałem szczęście na wyciągnięcie łap
Mógł tu utonąć już każdy z nas
Ktoś był silnym ogniwem lub zasnął tam
Pochodzę z miejsca, gdzie wóda i kreska
To co dzień napędza tych typów z osiedla
To wchodzi już w krew, tamta stała agresja
Na wersach i wjeżdżam na bit jak bestia
Adrenalina u każdego w żyłach
Choć każdy przeklina wciąż tą jakość życia
Lawina przykryła nie jednego typa
Ambicja wyryła na psychice piętna
Przestań! Mówić mi
Żebym zrobił przerwę na parę chwil
Przez rap! Mam więcej sił
Żeby w końcu pokazać każdemu kły
W gestach! Odnajduję rytm
Na backstage'ach czuję się jak nikt
A jednak wreszcie jestem kimś
To zaparcie zawdzięczam tym czasom złym
Mam fason w tym, jak Mason
Styl, jak z klasą wejść, jak z klasą wyjść
To się liczy w tym a nie
Stamtąd zera determinacja tworzy rapera
Im więcej walczysz tym więcej zabierasz
Proste zasady nie wielu przestrzega
Prawo zemsty to prawo istnienia -
Albo cierpisz albo to zmieniasz
Wilki i owce - sztywni jak
Gorset naiwni jak dzieci
Za szybki postęp - i wylatujesz
Bo za słabo lecisz
W publice wciąż nie odróżniają
Tego syfu od perły
Do tego dążę a jak nie zdążę to
Ktoś inny zajmie mi miejsce od ręki
Pochodzę z miejsca, gdzie wóda i kreska
To co dzień napędza tych typów z osiedla
To wchodzi już w krew, tamta stała agresja
Na wersach i wjeżdżam na bit jak bestia
Adrenalina u każdego w żyłach
Choć każdy przeklina wciąż tą jakość życia
Lawina przykryła nie jednego typa
Ambicja wyryła na psychice piętna