Polska Wersja - Ile Razy Już To Słyszałem (feat. Małach, RUFUZ) tekst piosenki (lyrics)
Polska Wersja [Jano & Hinol] Warszawa, Polska 🇵🇱
Małach [Bartłomiej Małachowski] Warszawa, Polska
RUFUZ [Rafał Kwiatkowski]
[Polska Wersja - Ile Razy Już To Słyszałem feat. Małach, RUFUZ tekst piosenki lyrics]
Chłopak bo zamiast iść do szkoły
Wolałem kupić czteropak
Chciałem być jak 2 pac, ale nie że gangsta
Z górnej półki rymy składać
Teraz wiem że jest tak
Nie zobaczysz mnie na deskach
Jak zdycham z głodu za ten dar
Który dostałem codziennie dziękuje Bogu
Nie sprawie zawodu jak te pseudo gwiazdy popu
Weź daj spokój – nie
Prowokuj chłopaka z bloku, w szoku
Zważ co się dzieje wokół i weź to przemyśl
Jestem tu, byłem, będę nie musisz mnie cenić
Ile razy już słyszałem – musisz się zmienić
Nie oceniaj jak mnie nie
Znasz przestań kit żenić
Łatwo jest wyrobić na kły, takie są fakty
Wiem, że nie jesteś ponad tym
W dupie mam fakty w ciąż liczę na siebie
Jednak pomagam w potrzebie
A te wszystkie niesnaski
Jeszcze piach pogrzebie
Ile razy już to słyszałem mordo
Weź się do roboty, opierdalać się nie wolno
Na co tak siedzisz
Słuchasz i coś tam piszesz
I tylko rzucasz kurwy na
Brak tuszu w długopisie bo lubię cisze
Bo gdy jest cicho to lepiej słyszę
A ile razy już słyszałem - nie opłaci Ci się
A ja na bicie co sam go zrobię albo ktoś
Gdy rzucę w Polskę jeden, drugi, trzeci
Czwarty sztos
Nie jeden gość mi to mówił i to nieraz
Że nie wyżywisz rodziny z pensji rapera
Posłuchaj teraz, bo to nie gadka o niczym
Albo używasz mózgu albo nie masz na co liczyć
To jak sportowiec
Jak chcesz wygrywać to ćwiczysz
Nie słucham już o tym, że jest
Bo nie ma granicy
A przeciwnicy niech sobie schowają w kieszeń
Zdania do mózgu prania, bo w nie nie wierze
"migo trafia pętla" ja i Małach Polska wersja
Gdzie ślady getta, gdzie marzy Ci się nektar
Gdzie mówią mi w kółko co mam robić i jak żyć
Jak wyjdę tylko na podwórko
Ty chcesz żyć jak w reklamie
Że dom i śniadanie, i żona wiesza pranie, tak
A tutaj liczą mi sos, wiedzą ilem wziął
Za to, za tamto, chałupa, dupa, fura
Tego nie ma jeszcze u nas
Akurat jest awantura
W której wziąć możesz udział – browar, wóda
Chmura ura bura kto tam ura u was pedzie
Słyszę to przez sen, pierdolony
Dźwięk, rozbitych butelek
Jebie szczochem na klatce
Browar z kiepem wkomponowany w posadzkę
I znieczulica się patrzy na mnie
Od pokoleń nie jeden tylko kradnie
Zero dwa dwa, polska wersja witamy na dnie