Polska Wersja - Wspominam tekst piosenki (lyrics)
Polska Wersja [Jano & Hinol] Warszawa, Polska 🇵🇱
[Polska Wersja - Wspominam tekst piosenki lyrics]
Wrzuć je na głośnik
Czy pamiętasz tamte lata?
Pamiętasz jak to było?
Czy masz czasem takie wspomnienia?
Przemyśl to sobie jeszcze raz
Przypomnij jak to było, jak to było?
Mówiłem wielokrotnie
Że nie ważne są pieniądze
I nawet jak je przykleję do łapy
Dalej tak sądzę
Nie kupie przyjaźni, miłości znam te wartości
Bo kiedy nic nie miałem
Wtedy właśnie je poznałem
Te pomocne ręce i ludzkie dobre serce
Pamiętam to jak dziś
Kiedy ojca wieźli w erce
Myślałem że tam zejdzie, że to już koniec
I mojej matki łzy, jak do domu wpadły psy
Wstyd mi było przeokropnie, wiem że zawiodłem
To już nie ten dzieciak z boiska
Podarte spodnie
Nigdy nie będzie podobnie, każdy dorasta
Zostaje skaza na psychice wpadasz
W sidła miasta
To retrospekcja zdarzeń, miałem wiele marzeń
Chciałem być sportowcem
A zostałem nałogowcem
Życia nałogowcem, z życia naukę wyniosłem
Kiedyś wszystko w niej wydawało
Się być proste
Ulica? Wiesz kocham ją jak własną siostrę
I te zmęczone ludzkie lica
Kiedy po niej chodzę
Wszystko tu ma swe uroki, nawet szare bloki
Ten Warszawski syf
Przesiąknięty nim od dziecka
I kiedy tak wspominam człowiek
Aż kręci się łezka
Ile mogłem zrobić tu, a czego nie zrobiłem
Wielu już odeszło
Zawsze mam ich w głowie man
Świętej pamięci Iwan i wielu innych
Widocznie tak być musi
Późno jest tu szukać winnych
Mam tu wiele wspomnień dziwnych
Z tych lat niewinnych
To historie z mej młodości
Wrzuć je na głośnik
Piszę je w samotności, tak byś to poczuł
I kiedy to wspominam, napływają łzy do oczu
Napływają łzy do oczu, łzy do oczu
Sam już nie wiem jak to było
Czemu ode mnie odeszła
Ciężko się pogodzić jak ktoś
Cię po prostu skreśla
Nie mam wcale za złe, teraz jak na to patrzę
Życiowe doświadczenia, dały dużo do myślenia
Mam dobre wspomnienia i tak ma zostać
Dziś mam inne cele
Którym twardo muszę sprostać
Pamiętasz jak to było jak
Zaliczało się "frytki?"
Kupowało w kiosku fajki i pierwsze używki
Kradło się jak głupi, często z nudy
Dla rozrywki
Chowało nas podwórko, tak szare podwórko
Ciągłe uwagi w dziennikach
Nie pochwalę się cenzurką
Po co mi ta cała szkoła, myślałem wtedy
Musiałem kombinować pekiel by
Mieć na potrzeby
Piątkowe wypady, zawsze szukaliśmy zwady
Ciągłe przypały, zwały i ten brak rozsądku
Wszystko dobrze się skończyło
Tylko podziękować Bogu
Z tego miejsca ślę pozdrówki dla mojej ekipy
Mówiłem wam że jeszcze będą tu uliczne hity
Nie zrozumie tego żaden frajer bity
Skończcie wreszcie ściemniać już te kity
Wypad do domu
To moje wspomnienia, prawda logiki betonu
Dzieciak
To historie z mej młodości
Wrzuć je na głośnik
Piszę je w samotności, tak byś to poczuł
I kiedy to wspominam, napływają łzy do oczu
Napływają łzy do oczu, łzy do oczu