Popek - Garażówka, muszę dalej biec tekst piosenki (lyrics)

Popek

Popek [Paweł Mikołajuw] Legnica, Polska

[Popek - Garażówka, muszę dalej biec tekst piosenki lyrics]

Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się, i będę dalej biec

Będziesz biec dalej, będziesz biec dalej
Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą
Dasz radę! Dobiegniesz do tej mety!

Wypijam pół litra, ledwo stoję na nogach
Nakurwia mnie wątroba, ale muszę dalej biec
Po dwudziestu metrach łapie mnie kolka
Swoim własnym pawiem zakrztusiłem się
Nic się nie stało, lecimy dalej
I nie ma, nie ma, nie ma opierdalania się
Co Wy tam jecie, jakieś kanapeczki?
Lepiej wpierdolcie Burneice stek!



Wstajesz, podnosisz się, dzieciaku
Biegniesz dalej
Wstajesz, podnosisz się, dzieciaku
Biegniesz dalej
Wstajesz, podnosisz się, dzieciaku
Biegniesz dalej a jak goni Cię policja to
Spierdalaj przez tą bramę

Patrzę się na dupę jak NASA w kosmos
A jebać tą dupę, ja muszę biec
Wpadam na YouTube przekazać swą mądrość
Jestem taki zabiegany, biegam nawet w śnie
Każdy ma szanse stając na starcie
No chyba, że, kurwa, nie lubisz biegać
Ja czekam jak sprinter, w butach do biegu
Gotowy do startu, zerkam na zegar
Wystrzelił starter, dawaj, brat, jedziesz
Pędzisz szybko jak dziki osioł
Czy staniesz na podium? Nikt tego nie wie
Upadasz, wstajesz i biegniesz przed siebie
A jeśli jesteś kolejnym ze zjebów
Ja Tobie nagram piosenkę
Na YouTube w skali wyświetleń
Może z Tobą wyprzedzę modelkę

Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się, i będę dalej biec
I będę dalej biec!

Zaraz się tu dalej rozegra kabaret
Wyścig szczurów zapierdala, nie wiadomo gdzie
Siedzą w swoich biurach, obgryzając palec
Nie mają czasu żyć, bo muszą biec dalej
Nikt nikogo tutaj nie szanuje
To jest prawo dżungli, rządzi twarda pięść
Zaraz ktoś w pracy Cię zakapuje
Pies ogrodnika, zazdrosny śmieć
Twój szef, od którego śmierdzi chujem
Puszcza Ci oczko przez cały dzień
Do tego, mąż Cię w domu katuje
A Ty znowu musisz z rana do tej pracy biec

Wstajesz, podnosisz się, dzieciaku
Biegniesz dalej
Wstajesz, podnosisz się, dzieciaku
Biegniesz dalej
Wstajesz, podnosisz się, dzieciaku
Biegniesz dalej ale żeby coś osiągnąć
Musisz zapierdalać stale

Hajs się sam nie zarobi, dobrze o tym wiesz
Tylko Ty jesteś swego losu kowalem
Jak Ci się uda zarobić kesz
Odłóż na później, jak będzie już wyjebane
Każdy tu musi zacząć biec
Nakarmić dzieci i tak dalej
Problemy z każdej strony spadają na łeb
Wszyscy w kółko ganiamy za sianem
Nie śpisz już w ogóle
Bo zapierdalasz całą noc i cały dzień
I zero masz na koncie
W dalszym ciągu chujnia
I biedą wieje tutaj caly rok
W ukochanej Polsce

Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się
Będziesz biec dalej
Wstaniesz, podniesiesz się, i będę dalej biec

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować