Profus, DJ Gondek - HOD 2.0 tekst piosenki (lyrics)

DJ Gondek

DJ Gondek [Lignica, Polska] 🇵🇱

[Profus, DJ Gondek - HOD 2.0 tekst piosenki lyrics]

Odpalał jeff'a
Wpadł by to zrobić z kobietą do
Dym mu twarz oblewa
Gdy nagle dostaje telefon od zgreda
Chyba coś nie tak, wstaje
Żegna się i wybiega
Dyskretnie, by nie przysparzać zmartwienia
Od gospodarza przedłużacz pobiera
Wsiada, zna to
Dziś to nowa przygoda jest z inną brygadą
Zgred siedzi z przodu - prowadzi
Jadą, pyta co wnosi, on mówi: "baton"
Pasażer za to, co jeszcze nie zna
Go, obraca w uśmiechu się, w ręku z szablą
Mówi, że poderżnie tym komuś gardło
On przejrzał się w ostrzu i zapytał co padło
Dojechali na miejsce
Zgredzik objaśnić zdążył z grubsza więcej
W nocy włamanie było na posesję
Nie na magazyn jednak, całe szczęście
Pod plandekami stało na podjеździe


Jedna z trzech palеt się zmieniła w powietrze
On parę razy mowił im, że tak
Tu będzię, no bo sami wyjebali
To co było tu wcześniej
Tej nocy nie spali, czatowali na lisa
Ale się nie pojawił
Gdy nastał poranek się do pracy zabrali
By skończyć produkcję i przenieść kranik
Urwanie bani
By tak przez głupotę wtopić pół bani
Teraz ze zgredem lecą szukać lokali
Ten jeden od szabli wraz z drugim zostali
I przyjechali z rana, brama otwarta
Kłóda zerwana
Zwroty zniknęły, zgred mówi: "Dramat"
Chociaż drzwi na magazyn blokuje sztaplara
Idą na górę, gdzie na front jest okno
Mieli pilnować całą noc podobno
Dalej pilnują bajerząc zdatkowo, nikt
Z nich nie pojmuje
Jak to zdołali pierdolnąć stało się, pękło
Młody ze starym wiedzą tylko jedno
W nocy magazyn im wrócą i jebną
Odpalają kontakty i dzwonią do Perton
Gra, jest szybki respond, herszt
Innej bandy im dzwoni, że będą
Przyjechała gwardia doborowych złodziei
Z ziemi co wydała na świat najlepszego z DJ'i
Zgred wprowadza brygadę
Młody w tym czasie wymienia zamek
Masywną kłódę od zewnątrz na sztabę
Gdy kątem oka ma kontakt z vanem
Jest jak ninja - skoczny, leci przez bramę
Jak cień - niewidoczny
Luka przez szparę, czy to nie patrol nocny
Bo dość podejrzanie w ich stronę się toczy
Trzasnął ich po stanie fury, zwolnili
Ściemnili w środku tury
A, że pod kątem nie było ich widać z góry
No to pobiegł dać cynę tam reszcie grupy
Na górze grupa trwa w półokręgu
Centrum uwagi - maczeta w ręku
Czujnością się chwali, dostał ściskoszczęku
Gdy za jego plecami van sunie po ciemku
Spojrzeli po sobie
Nie mówiac słowa brechy w dłonie
Idą po schodach, "Ej, co jest?"
Ten od maczety zawołał, dobiegł
Słyszą zza furty otwarcie vana
Jedno szczęknięcie i kłóda spada
Patrzą po sobie, się rozsuwa brama
Wychyla łeb zza niej, no to łup w nią chama
Atak - lecą po kolei
Żeby połamać ich nim się rozbiegli
Jeden dał złapać się w
Balachy kolegi, drugi okłada
Z ryja robi mu Pekin
Ten typ od szabli wybiegł ostatni
Wyciął im z vana jeszcze kilka kabli
Unieruchomił, by nie mogli
Odpalić, nie próbowali, woleli podpalić
Gratulowali se nawzajem sukcesu, gdy
Od strony placu buchnęła, jak w hucie
Obok magazyn dokłada stresu
Bo jest łatwopalny, tak mówiąc w skrócie
Zaklął dwa razy w myślach swych zgredziu
Zaś krzyknął na głos wszystkim, by uciec
Skacząc ze skarpy i z kontenerów
Bo za moment tu jebnie, jak port w Bejrucie
Torami doszli do miejskiej stacji
Zgięci przy ziemi, jak surykatki
Ktoś wsiąka na peron, oni też przy
Okazji, w tłum szybka wtopka
Psy w konsternacji
Obciąć stan lokacji, wrócili rano
Wrak stał po akcji młody się wdrapał po
Kondygnacji, magazyn nietknięty
Nawet nikt nie sprawdził powrót do operacji
Panika wynik z dezinformacji
Mają tydzień odstępu nim
Wrócą sprawcy zamętu
Powinno im czasu starczyć
I tak wszyscy tyrali na tej beczce prochu 24
7, aż do ich powrotu
Wyrobiliby z tematem się bez kłopotu
Ale na jednej zmianie było chlanie znowu
Siódmy wieczór zapada
Gratulowała se nawzajem brygada
Tirem dostawczym to wszystko spada do
Innej lokacji z samego rana
Wtem świętowanie im przerwał hałas
To znowu ci dranie, zgred się załamał
Jak w ręku z zegarkiem
Historia ta sama, maczety
Kastety i cepy Van Damme'a
Na wszystko gotowi jedni i drudzy
Nikt nie ustąpi
Frontem nie wejdą, bo będzie po nich
Więc próbują podejść ich z innej strony
Krzyczy im z góry, widzi kilku
Koni każdy się zbliża, trzyma coś w dłoni
Zanim zdążył zdradzić jaki rodzaj broni
Wleciał pierwszy Molotov i zaraz pieć po nim

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować