Projekt Nasłuch, Sobota - Taki Ja tekst piosenki (lyrics)
Sobota [Michał Sobolewski]
[Projekt Nasłuch, Sobota - Taki Ja tekst piosenki lyrics]
Na niewiele jest mnie stać
Przed tobą nie będę grać
I dobrze wiesz kochanie
Niewiele mogę ci dać
Na niewiele jest mnie stać
Skurwielem jestem psia mać i
Dobrze wiesz kochanie
Nie włożę spodni w kant
Ani do szklanki słomki
Wolę zachodni vibe i wschodnie
Podejście do goudy znów się lekko nabrałem
Znów się sponiewierałem
Znowu zawiany nad ranem, wchodzę
Z butami w mieszkanie, sam
A ty nie patrz tak dziewczyno
Bo chce mi się spać
A nie kiwać łepetyną na znak
Że wszytko jest okej - pewnie że jest okej
Nie myśl, że obiecam
Że to nigdy nie powtórzy się
Nie mogę ci obiecać, że od jutra rzucę fajki
Że wkradnę w łaski się matki i twojej babci
Że brudne skarpety rzucę koło pralki
A nie wersalki i że pozmywam po kolacji
Nie, nie rzucam słów na wiatr
Częściej on rzuca mną
Kiedy mój autopilot obiera kierunek dom
Nie mogę ci obiecać
Że nigdy nie będzie przykro
Ile razy tak robiłem, tyle razy mi nie wyszło
Zasmucę cię dupeczko
Nie zatańczysz ze mną w city hallu techno
Pierdol to dupeczko
Pojedziemy tramwajem na gapę
Na Manhattanie kupimy śniadanie
Kanar dostanie wpierdol
I pierdol to, dupeczko
Znajdź sobie księcia z
Bajki namalowanego kredką, albo pierdol go
Ja wybrałem swoją drogę, idź do
Mamy, albo ze mną, dupeczko - a ze mną chodź
Ale nie gloryfikuj mnie i nie przeceniaj
Połowy jeszcze nie mam, połowy już nie dam
Czego chcesz? Mam tylko to
Co nie zmienia właściciela
Co nie zmienia faktu, że maleńka mylisz się
Bismarck w cynkach? To nie ja
Pizda w pinglach? To nie ja
Teściu w mercu? To nie ja
Jego syn, tam? To nie ja
Mamy zwyczaj pijać z gwinta, do końca
Do odcięcia dzisiaj ci to imponuje
Jutro będzie ci od środka wpieprzać