Projekt Nasłuch, Sobota - Toast tekst piosenki (lyrics)
Sobota [Michał Sobolewski]
[Projekt Nasłuch, Sobota - Toast tekst piosenki lyrics]
Widzimy się jutro, jutro
Wódeczko zobaczymy się prędko
Wpadniemy z koleżką, z koleżką
Nie czas żałować róż, kiedy płoną kolce
Nie rzucim wódki póki jest za co pić
Liczę litry gorzkiej wódki coraz droższej
Nie rzucim wódki, póki jest za co pić
Kumpli naszych pić zdrowie
Za lepsze czasy pić gołde
Za kobiety pić nie wylewać za kołnierz
Za tych co u Niemca zarabiają w jurkach
Toast
Za tych co na święta wpierdalają smutni jak
Toast czarny orszak zabrał niejednego
Zioma w niebiosa
I nie wiem tego czy spotkam go
Czy Św piotr to farmazoniaż
Toast - za ojca toast - za stryjka
Chwytaj za kielona toast
Za wujka zagryzka toast
Im człowiek wrażliwszy tym ma
Więcej do opicia czuli - Alkoholicy
Abstynenci – Znieczulica
Wódko, żegnamy się na krótko
Widzimy się jutro, jutro
Wódeczko zobaczymy się prędko
Wpadniemy z koleżką, z koleżką
Wznoszę ziomy teraz kielon (kielon)
Za to nasze wspólne dzieło (dzieło)
Proszę polej czuje przełom (przełom)
Pije za to dziś z nadzieją
Żeby wena nie odeszła dziś
Za to mógłbym nie przestać pić
I nawet jakby trzeba było na
Miłość boską od zera isć
Za to ziomuś pije jak żyje
Na pewno udźwignę krzyż
Wzmocni co nie zabije -
Banalna i łatwopalna myśl
I kiedy trzeba ją ugasić to szybko
Weź mi tu polej ziomuś
Dokoła wszędzie nasi tak wiedza
Naszych se pozwolę znowu i Ty weź tu pomóż
Bo nie nadążam z rozlewaniem
Nim rozejdą się do domów
Morze wódy są tu wypić w stanie
Proszę pani proszę zanieść
Flachę na stolik tam
Bóg wie tylko co się stanie
I czy ten stan ma jakiś plan
W górę szkło w górę w górę
Jakoś tak to szło chórem chórem cudem cudem
I jeszcze kleje z trudem z trudem
Nie policzysz tych kolejek
I tylko mam nadzieje ze zanim się zaleje
Zdążę jeszcze wypić twoje zdrowie Ty wiesz
Wódko, żegnamy się na krótko
Widzimy się jutro, jutro
Wódeczko zobaczymy się prędko
Wpadniemy z koleżką, z koleżką
Cóż, znowu patrzę na wódkę
Może kiedyś ją odstawię na półkę
Póki co ta suka ciągle ma
Mnie ciągle na muszce
Widzę jak trzyma palec na spuście
I karze podnieść w górę ręce obie mi
W jednej kielon, w drugiej cole
Z jej objęć nie mogę wyjść
Na początek wypijmy za kumpli
Byśmy przeszli to życie bez kłótni
Żeby nie zabrakło nam nigdy gotówki
A jeśli już braknie to pijmy za smutki
Za te wszystkie co od nas odeszły
I za te co pewnie od nas odejdą
Bo nie stać nas jeszcze na złote zęby
A one chcą więcej niż chłopa pod ręką
Wódko, żegnamy się na krótko
Widzimy się jutro, jutro
Wódeczko zobaczymy się prędko
Wpadniemy z koleżką, z koleżką