Pyskaty - Krzyk tekst piosenki (lyrics)
[Pyskaty - Krzyk tekst piosenki lyrics]
To było jak krzyk emocje kumulowane od lat
Był czas o którym chciał zapomnieć
Jak na ironię
Ten czas najczęściej puka do wspomnień
A one nie chcą mu otworzyć ale co z tego
Skoro on żeruje na nich jak pasożyt
Czas, gdy ojciec zwiał z domu z tą forsą
Hajs wydał po kryjomu jak jakiś Don Johnson
Matka mówiła bądź twardy
I jak na 6latka był
Gdy rok później śmigał w czarnym
Nie płakał, choć widział twarz mamy w trumnie
Miał zakaz, już wie, że rak to marny skurwiel
Rok później uzależniony od rozluźnień
Ta, maturę mógł robić z bluźnierstw
Kodeks karny cytował nim urósł
I tak znalazł ulubioną lekturę w bidulu
Choć w głębi on miał dobre serce
A ten mail był jak list w butelce
To było jak krzyk
Nieważna duma i nieważny był wstyd
Emocje kumulowane od lat
Kiedy echo odbijało się od dna
To było jak krzyk
Nieważna duma i nieważny był wstyd
Zatkaj uszy, serce otwórz tylko
Dusza krzyczy, kiedy usta milkną
Lustro nie mówiło jej prawdy
Nie bóstwo, widziała tylko tłuszcz i fałdy
Jak każdy chciała zrzucić kilka kilo
Bo miała być jak Wenus, nie jak Wenus z Milo
Genezy szukaj w przeszłości
Pełny dom, lecz miłość u nich nie gości
Wiesz, prości rodzice to koszmar
Bo ich ambicje osiągają rozmiary wieżowca
Więc poszła na taniec by ich zadowolić
Dać coś mamie- fance Iwony Pavlović
Choć wolała dziewiarstwo niż taniec
Po obiedzie zaczynała haftowanie i
Tak co dnia
By ukarać matkę i ojca za brak akceptacji
Początek jej końca
Do tego doszła wóda i kreska
Na próżno, i tak nie czuła się lepsza
Nim serce zmieniło się w chodnik
Była pusta jak 40kilowe zombie
Lecz w głębi chciała czegoś więcej
A ten mail był jak list w butelce
To było jak krzyk
Nieważna duma i nieważny był wstyd
Emocje kumulowane od lat
Kiedy echo odbijało się od dna
To było jak krzyk
Nieważna duma i nieważny był wstyd
Zatkaj uszy, serce otwórz tylko
Dusza krzyczy, kiedy usta milkną
Mijał kolejny dzień, poczta znów prawie pełna
Dwa listy wśród marketingowego ścierwa
Pierwszy od typa
Który co dzień pił na hejnał
Drugi, od panny
Która ucieczki szuka w mailach
I to nie żaden melodramat, przestań
Nie jestem Kaszpirowski by
Uzdrawiać przez ekran
Żaden ze mnie ksiądz, gdy umiera człowiek
Choć każdy z tych maili
Był jak niema spowiedź
Nie w głowie mi leczenie ludzkiej duszy
Kim jestem, aby mówić im jak żyć?
Odpisałem kilka słów otuchy
Nie umiem być obojętnym na krzyk
I nie wiem czy on pije czy siedzi w pasach
A ona nie skończyła jak Amy Winehouse
Liczę, że każdy z nich lepiej się czuje
A w mailach zwrotnych było
Jedno słowo: dziękuję to było jak krzyk
Emocje kumulowane od lat
To było jak krzyk
Zatkaj uszy, serce otwórz tylko
Dusza krzyczy, kiedy usta milkną