Pyskaty - Nie ma róży bez kolców tekst piosenki (lyrics)
[Pyskaty - Nie ma róży bez kolców tekst piosenki lyrics]
Ty, weź jeden z drugim
Lepiej spójrz na siebie
Nie właź z butami w mój biznes tak szczerze
To czemu wciąż pcham ten biznes? Sam nie wiem
To przez tą miłość pewnie
Ty, kurwa, jaką miłość? Widziałeś
Żeby kochała się we mnie?
Wciąż ją widzę z innym typem
Chociaż jego teksty z bitem są
Dla niej jak policzek
Dziś jadę w Polskę za nią
By dać kolejny koncert i znowu
Wydać forsę na nią tylko, kurwa, jaką forsę?
Bo znając jej kolegów troszkę, pewnie
Znów mi nie zapłacą
A potem skończę z nią w barze
By z niesmakiem za niepełną gażę zalać smutki
Ta mała dobrze wie, o czym marzę
By nie śmiała mi się prosto w twarz
Że mam dług dziś
Ej, sorry za te nerwy i krzyk
To ona sprawia, że bez przerwy mi wstyd
I nie za nią, a za mnie
Bo ta ślepa miłość kiedyś sprawi
Że mi braknie na żarcie
Kiedy dziś upadnę przez nią
Jutro znowu wstanę dla niej
To wiem na pewno! I choć czekałem długo
A ona bywa suką, zwycięstwo i klęska to jedno
Kiedy dziś upadnę przez nią
Jutro znowu wstanę dla niej
To wiem na pewno!
Sukces ma wielu ojców i choć każdy miał ją
Codziennie wstaję przed świtem
Gdy za oknem jeszcze noc głucha
I to nie jest tak
Że już nie lubię jej słuchać
Tylko kiedy mam to robić
W przerwach między ogarnianiem życia
A wdeptywaniem snów w chodnik?
Mówiła mi, że będzie pięknie
W prezencie dała zdradę
Wepchnęła mnie w jej lepkie ręce
A dziś trwonię cały czas z tą kurwą
Co dała mi w zamian? Tylko
Stały hajs i biurko
Za długo czekałem, by kawalera zabić w sobie
Pierścień mi ciążył
Jakbym nazywał się Baggins zrobię, co mogę
By stracony czas z nią cofnąć
Cnota? Głowa, nie ogon
Nie masz szans odrosnąć
A kiedy dziś upadnę pod ciężarem pasji
Wstanę i pójdę w górę
Pieprzę prawo grawitacji
To trudna miłość, a więc nici z welonu
Raz daje mi skrzydła, raz trzewiki z betonu
Pamiętam, jak słuchałem jej głosu
Hotel, obskurny pokój
A w portfelu nawet łyżki sosu
Pamiętam to, była mi kochanką, mam pecha
Poligamistka, szkoda, że też znam Mesa
Kręci z każdym, nie dyskutuj teraz o gustach
Wielu robi z niej szmatę
Gdy wyciera nią usta
A potem szlocha, że ją kocha
Miłość jest ślepa
Gdzie krewni kreta szukają jej w lustrach
Wiesz, tu nigdy nie chodziło o forsę
Gdybym szukał dziwki
To włożyłbym fiuta w portfel
Choć za te kilka lat jak
Nie umiem jej spławić
Mogłaby raz na jakiś czas
Rzucić się na klawisz
A dziś znów słucham jej głosu
Bo gdy jej nie ma tęsknię
A gdy jest też nie przeklinam losu
Ktoś mówił, że frustracja może dopaść
Bo nie wiem, czy Ty jak ja
Wciąż mnie kochasz