Quebonafide - Ciuchy, kobiety... tekst piosenki (lyrics)
[Quebonafide - Ciuchy, kobiety... tekst piosenki lyrics]
Tylko ciuchy kobiety i hajs
Ciuchy, kobiety i hajs
Tylko ciuchy kobiety i hajs
Ciuchy, kobiety i hajs
Tylko ciuchy kobiety i hajs
Ciuchy, kobiety i hajs
Tylko ciuchy kobiety i hajs
Nie chcę słyszeć ile dziś mi zawdzięczasz
Bo to ściema, idę tylko na szczyt
Wmawiali wiele mi nie mając pojęcia
By zniechęcać, idę tylko na szczyt
Dostaję ciuchy jak "weź je zabierz"
Widzę mokre sztuki jak lany poniedziałek
Czuję teraz jakbym tonął w hajsie
Czuję teraz jakbym tonął w hajsie
Wszystko dobre co się dobrze kończy
Na ogół piszę od happy endów
Jeden szczegół może zmienić wszystko
Jakbyś dodał the przed nazwą weekendu (hehe)
Więcej względów
Więcej poszlak i więcej błędów (aha)
Uwaga gorąca, mam się czas odkuć
Bawisz się mną, kotku
Jestem quebkiem nerwów
Się nie przejmuj, stalowych nerwów jak Logan
Od przegranej płyty do veni vici
(kici kici) , nici z neurologa
Tu czasem lepiej się obejść smakiem
Choć bez niesmaku się nie obędzie
To jest rzeczywistość, masz nic
Albo wszystko, jestem monoteistą
Wierzę tylko w siebie to główny ingredient
Nic nie wiem o tym ale przepis na sukces
Wolę być pewien niż mieć mądrość
Po szkodzie, wszystko wychodzi
Wolę zostać głupcem
Nowe fury, nowe ciuchy, stare miasto
To tak mi zryło łeb
Chcę mieć spokojny puls, totalny luz, a
Nie płacz za czapką z piór
Mów mi Jamiroquai
Ciągle na tej samej zajawie
Ciągle ta sama radocha
Chociaż mniej mnie to śmieszy
To nieźle się bawię
Mam asa w rękawie nawet w tank topach
Takie bezprawie, się żyję, jak stracę
Odbiję sabotaż
Voulez vous coucher avec moi? Prędzej
Dolecę do gwiazd na stopa
Sztuki chcą dotknąć rapera teraz
Ale gdzie jest mój dystans
Potrzebuję cię jak chwili wytchnienia
Nim wyzionę ducha jak egzorcysta
Reszta jest jak dotychczas
Marzenia i koszmary jak Meek Mill
Dziewięćdziesiąt dziewięć problemów i
Każdy to dziwka nie masz wyjścia - hit me!
I got 99 problems i got, i got
I got 99 problems 9-9-9-99 problems
Zerkasz jak mijasz nas, wkurwiony
Że chyba przyszło nam łatwo
Ciuchy, kobiety, hajs
Od roku chcą dać mi wszystko za darmo
Zero wagi do formalności
Od zawsze brałem wszystko na czarno
Ciuchy, robotę, rap
Czarny scenariusz z wizją tak jasną
Moje wersy jak przepowiednie, dlatego
Nawijam o tym, co chciałbym mieć
Mic check kazał mi czekać
Chyba najwyższa pora, żeby dał mi czek
Nasza praca jak polej - pij
Budzę się poza domem, sprawdzam kliszę
Czuję, że wszystko biorę free
Jak mnie widzą, ziomek, tak ja piszę
Ucieka czas, jakby oszalał
Wydaję hajs jakbym go znalazł
Odłożę coś i wypierdalam
Jak tylko świat zadrży w posadach
Nic się nie zmieni tym razem
Nie patrz na mnie jakbyśmy mieli być razem
Masz mnie tylko na płytach i znikam, chyba
Że dzisiaj staniemy przy barze
Żartowałem, nie moja gra jak Lewy w kadrze
Flesze jak burze tropikalne, robię wszystko
Żeby nie być w kadrze
Bawi mnie to jak zawiechy kompa
Cała otoczka - nieistotna
Zrobiłem trzyletnią pensję w pół roku
I chuj z tym, że nie wyglądam
(ciuchy, buty) komu mówić mam o tym? (fury
Dupy) po chuj mówić mam o tym?
Jak ich świat się na tym kończy to mogą
Mnie przestać lubić te cioty
Ras napisz coś, za jakiś sos
Bawi mnie to, że mogę to nawinąć (adiooos)
Nie chcę słyszeć ile dziś mi zawdzięczasz
Bo to ściema, idę tylko na szczyt
Wmawiali wiele mi nie mając pojęcia
By zniechęcać, idę tylko na szczyt
Dostaję ciuchy jak "weź je zabierz"
Widzę mokre sztuki jak lany poniedziałek
Czuję teraz jakbym tonął w hajsie
Czuję teraz jakbym tonął w hajsie
Odpalam furę, którą mi może tato dał
A moi kumple proszą o Moët jak chcą chlać
Częstuję rumem i zdarza mi się polać blat
Wypiłem tyle Baccardi
Że Batman uznał to za znak
Styliści, zadzwoni Jay-Z i Weezy
Doradzę Carterowi jak Zibi Brzeziński
Zamknij szafę, bo się wkurwię nie na żarty
A czytam Burdę i Avanti
Wszędzie panny, tam gdzie my
Tam wszędzie panny
Rozwódki, mężatki, kochanki: młodych dam
Starych dam całe Delle Alpi
Nic więcej nie umiem
(nie) , chcę więcej niż stówę
Uwierz - dewotki całują mnie
Częściej niż stułę
Przytuliłbym pliczek hajsu i wierzę, że to
Przyjdzie brachu rapuj, rapuj
Nie znam dnia ani godziny #Hibernatus
Zrzucaj ciuchy i tak cię widać
Przejebane ciało ciągle trzymasz
Wagę jak Temida
Zrzucę ciuchy i chuj mnie boli
Że są warte sto milionów
Zakładaj koronkę i powiedz och #stomatolog
Zarobiłbym w kurwę papy, robiąc numer o nich
Rozjebałem w kurwę papy
Biorąc numery od nich
I czterdziestka i trzydziestka i
Dwudziestka i szesnastka
Nawijam im strasznie makaron
Na uszy #creepypasta
Że robimy z ziomami hip hop
Że se wygrywamy życia że kocham ją w kurwę
A ta moja miłość ma 500 kalorii jak big mac
Uhh, ludzie sztosy, ciuchy kobiety i hajs
Kotku podaj mi młota idioto
Kurwa mać muszę się odkuć
Nie chcę słyszeć ile dziś mi zawdzięczasz
Bo to ściema, idę tylko na szczyt
Wmawiali wiele mi nie mając pojęcia
By zniechęcać, idę tylko na szczyt
Dostaję ciuchy jak "weź je zabierz"
Widzę mokre sztuki jak lany poniedziałek
Czuję teraz jakbym tonął w hajsie
Czuję teraz jakbym tonął w hajsie