Rogal DDL, OloSolo - Patology party tekst piosenki (lyrics)
[Rogal DDL, OloSolo - Patology party tekst piosenki lyrics]
W którym kończą się żarty
Debetem zapierdala wszystkie kredytowe karty
Tak się tańczy gdzie się nie popatrzy
Otworzyć mam zaszczyt, patology party
Bierem 3, po półtorej na łebka
Ekstra, taksa, w klubie wixa
Totalna najebka, żona dzwoni telefonem
A ty z wyjebaniem ustawiasz wyciszone, ta
To jest bal do białego rana
Zaciął się, padł ziomek
Miał coś do przyjebania
Nananana, cały dzień balony
I wam kurwa kra, kraczą wrony
O żesz pierdolony, sytuacja specifyczna
Gruda w chuj chemiczna, ciężka jak Pakistan
Po 300, laboratoryjna
A dzisiaj jest sterylna
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Wybija cię z chaty drugi dzień w melanżu
Wydzwaniacie szmaty, które również w tańcu
Bansuj dobre z nich akrobatki
Kondomy, wódę, szlugi kupujecie na stacji
Trochę mało dyskretnie bywa w kawalerce
Ziomek z tamtą drugą zamyka się w łazience
Będą gięte, ona wybiera pornola
Łapiesz ją za pizdę, jest mokra jak woda
Się bawi patola, suka jest na tyle ostra
W szpilkach wbija w wyro i
Daje ci się związać
Bondaż, tak się bawią rapery
Spokojnie wasze córki odstawimy Golfem 4
Pod sam blok, każdy jest dorosły
Dziś wolę nimfomanki, wczoraj wolałem związki
Ale serce nie sługa i kutas nie dupa
Voulez vous coucher avec moi się wyruchać
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Dance bitch, patology party
Warszawa nie Miami - chyba
Żeś trochę przesadził
Uciekasz na fazie ze szpitala z wenflonami
Patology party zaczynamy krążą gramy
Zawsze ktoś gdzieś jest nieźle wyjebany
Niezły kocioł, ręce się pocą
Ona puszcza oko, ale zajebista
Lubię wodę głęboką
Z koleżanką pstryk foto, cyc spoko
Ktoś obok upierdolił, mordo, mordo
Patrzę na nią, ona jakaś przestraszona
Patrzy za siebie, a tam kurwa wojna
Noc niespokojna ekipa na ekipę, plus ochrona
Ja napierdolony jak stodoła
Ktoś dzwonił, mój ziomal: ''Przyjedź po mnie
Bo zawijać się pora'' on chwilę, bo to Wola
Podbiegam do niej, jedno pytanie padło
Dobra, jadę z nią, nie wiedziałem
Że pójdzie tak łatwo będzie hardkor
Palę szluga znów czekając na koleżkę
Tam ze dwóch już w erce dobra jest, pędzę
On mówi zahaczamy gdzieś jeszcze
Wrzucę paczkę i odwiozę was pod klatkę
Więc ustawiam stawkę, jak zawsze
Zaraz mi rozjebie czaszkę
Choć już nie Avanti spotkała swoje koleżanki
Jedziemy, wyciągam banknot i pyta
Czy nie mam karty zagrzana jak piekarnik
Jadę z nią
W dzisiejszą noc będzie kąt rozwarty
Chuj w ten kwit, jutro będziemy się martwić
Dance bitch (ta)
Patology party