Skor - Krzyk tekst piosenki (lyrics)
[Skor - Krzyk tekst piosenki lyrics]
Wy też tylko krzyczycie!
Na siebie krzyczycie, na mnie krzyczycie
Ahh!
Ona chyba miała dość już
Tej pracy, związku, męża bez zarobków
Całe pokolenia biznesmenów ojców
Którym moc systemu miała dać się odkuć
Mówiła już w porządku mój synu
Dzieciak jej wyrósł wśród krzyku i dymu
I chował się z tyłu i łkał za siedzeniem
Szepcąc Ojcze Nasz, który jesteś w niebie
Miał nadzieję że kłótnie ustaną
Znów tata z mamą, lecz w kółko to samo
Tu alko i amok, pretensje o wszystko
Psychiki nie niszczą gry a rzeczywistość
Ona chciała zniknąć dzieciak to
Widział w oczach
Często pytał mamo czy mnie jeszcze kochasz
W oddali szukał Boga jak w ojcu ciepła
Jedna i druga droga okazała się być błędna
Czasem cicho sięga do sedna tamtych dni
Dawno pękła wstęga czasem wrócą sny
Choć niewiele zawdzięczał kochał tatę syn
Dziś nie pamięta twarzy, lecz pamięta ten
(Krzyk, krzyk
Krzyk) Uczy cię żyć aż złożysz go w grobie
(Krzyk, krzyk
Krzyk) Mówi ci krzywdź i nie możesz zapobiec
(Krzyk, krzyk, krzyk) Gdy stajesz się nim
To zostaje pustkowie (Krzyk, krzyk
Krzyk) Wszystko i nic jak i
We mnie tak w tobie
To był zimny ranek chwilę przed śniadaniem
Smutny ruch firanek niósł chłód w mieszkanie
W którym smród tych fajek był obecny zawsze
Wraz z jebanym wrzaskiem co rozrywał czaszkę
Spalał całą paczkę, gdy znów w nocy nie spał
Słuchał brzmienia następstw
Teorii rodzicielstwa
Jeśli znasz te akcje to reminiscencja
Jeśli nie to masz te parę obrazów w dźwiękach
W tych momentach wiedział że
Nie ma #HappyEnd'ów
Nie mów o odpowiedziach, pytania są bez sensu
Dla nastoletnich wkrętów, grających dłońmi
Smutną melodię lęków
Bo umysł pragnie zbrodni
Nie ufał żadnej z modlitw
Wszedł pomiędzy nich
Pełen szaleńczej złości gotów na rozlew krwi
On tylko chciał być wolny
Zapomnieć setki krzywd
Stanął w sercu wojny i zrodził się w nim
(Krzyk, krzyk
Krzyk) Uczy cię żyć aż złożysz go w grobie
(Krzyk, krzyk
Krzyk) Mówi ci krzywdź i nie możesz zapobiec
(Krzyk, krzyk, krzyk) Gdy stajesz się nim
To zostaje pustkowie (Krzyk, krzyk
Krzyk) Wszystko i nic jak i
We mnie tak w tobie
Ojciec wtedy wyszedł, zostawił tylko ciszę
Puste obietnice i zbity kieliszek
Zostały wspólne klisze
Obrazy w chłopca głowie
I ten wewnętrzny ogień
Który mu wskazał drogę
Odliczał każdą dobę, czekał na jakiś kontakt
Nieraz z okna wyglądał
Lecz już nie było ojca
I tak trwała klątwa, aż zadzwonił telefon
I tylko echo tamtej chwili
Mieszka w nim poniekąd
I to pieprzone drzewo i
Pamięć którą wskrzesza
Życie, życie, co marzycieli wiesza
Został w Nim każdy detal, żrące poczucie winy
Które przez lata przeistaczał, w pokaz siły
Czasem wrócimy z mamą do sensu tamtych chwil
Zamiast odrzucać dialog mogłeś gdzieś tu żyć
Wszystko co się stało wybucha w sercu mym
Bo coś mi pozostało wsłuchaj się mój
(Krzyk, krzyk
Krzyk) Uczy cię żyć aż złożysz go w grobie
(Krzyk, krzyk
Krzyk) Mówi ci krzywdź i nie możesz zapobiec
(Krzyk, krzyk, krzyk) Gdy stajesz się nim
To zostaje pustkowie (Krzyk, krzyk
Krzyk) Wszystko i nic jak i
We mnie tak w tobie
Wszystko i nic jak i we mnie tak w tobie
Wszystko i nic jak i we mnie tak w tobie