Skor - Pokój tekst piosenki (lyrics)
[Skor - Pokój tekst piosenki lyrics]
I ludzi którzy z ubrań nie odrywali cen
Pamiętam, że był dzień
Siedziałem w głębi korytarza
To jakbym odtwarzał ten z wizyt u lekarza
Ktoś się odgrażał, że zaraz rozkurwi sale
I też miał metkę z ceną i ja też taką miałem
Inny gryzł palec jakby nie mógł uwierzyć
W ogrom tego z czym jego
Ego miało się zmierzyć
Jeszcze inny tu przeżył przemianę w syna boga
I wznosił modły jakby to była Synagoga
A wszechobecna trwoga dawała znać o sobie
Czułem ją w drących dłoniach
Widziałem ją w oczach kobiet
Ktoś puścił plotkę w obieg
Że zaraz się rozpocznie
Serce zabiło mocniej gdy otwarto
Drzwi na oścież
I poczułem emocje i przyspieszające tętno
Gdy zacząłem rozpoznawać twarze siedzące
Tu ze mną
Niektórym wszystko jedno było jakby już znali
Odpowiedź na to co nas wszystkich
Czeka tam na sali
Niektórzy dopisali sobie kilka zer na cenach
A mnie tu stres pożerał gdy
Patrzyłem na ten teatr
Lecz zamilkła scena gdy wydano komunikat
O tym by wchodzić do środka
Gdy nazwisko twe wyczyta
Głos z głośnika i nie pytał o
Nikt nic i wszedł pierwszy
Znałem go z widzenia szanowałem jego wersy
Stres targał moje nerwy myślałem
Że nie wyrobie
Gdy padł strzał i usłyszałem jak
Ciało pada na podłogę
I tak co osobę strzał nikt
Nie wracał zza drzwi
Aż przyszła moja kolej więc wszedłem tam i
To był pokój a w nim lista
Na niej nasze nazwiska wzywała nas komisja
Aby przyjrzeć się nam z bliska
Za pociągnięciem cyngla oni obiecywali skarb
I wchodził artysta i padał wystrzał
Poprosili żebym usiadł i podał
Im swoją wartość
Abym zerwał metkę z ceną i odczytał zawartość
Powiedziałem nie warto czułem
Że coś jest nie tak
Bo słyszałem tyle strzałów ale
Nie było tam ciał
Pytałem czemu ja i o to co się ze mną stanie
Mówili bym się nie martwił
Odpowiadał na pytanie
A ja czułem kołatanie serca odczytując cyfry
Jakby z kodu kreskowego moich
Snów i moich myśli
Spytali czy chce by się ziścił mój sen
O paśmie, korzyści, ambicji i scen
Tego świata i dzieł które mógł mi przeplatać
Tu w każdy dzień i latać wciąż latać
I z niebem się bratać odwiedzając gwiazdy
I mieć wszystkie skarby, klejnoty
Złote karty wszystko czego chce każdy
Wszystko w jedną sekundę
Wszystko to mogę mieć ale
Pod jednym warunkiem
I podeszli ku mnie kładąc przede mną pistolet
Tłumacząc, że stoję w tym
Momencie przed wyborem
I to którym pójdę torem
Jest istotą tej wizyty
Odepchnąłem więc rękojeść nie
Ufając obietnicy
A oni stali jak wryci a ja widziałem wyraźnie
Że strzelając zabijam nie siebie a wyobraźnie
Krzyczałem, że nie dam jej bo
Bez niej nie ma mnie
Wyszedłem trzasnąłem drzwiami i obudziłem się