Solar, Filipek, Koldi, Muflon, FONOPE, Wiciu, Leh, Mentor - Pan Czlajn 02 tekst piosenki (lyrics)

Filipek [Filip Marcinek]

[Solar, Filipek, Koldi, Muflon, FONOPE, Wiciu, Leh, Mentor - Pan Czlajn 02 tekst piosenki lyrics]

Jezus zamienił wodę w wino
Solar kwadrans w banger
Moje wnioski już cię łapią na spalonym
Tak są wysunięte rozkręcam insurekcję
Scena pójdzie z dymem John Locke
Nie ruszysz mego majka synek SolThor
Każdy zjeb z IQ pingwina pragnie mówić
Uczą ćpuny
Co wciągnęły więcej niż czarne dziury
Ta iskra to jak wniebowzięcie dzieciaku
Twoje tracki nie wezmą do
Nieba nawet w jetpacku
Jak nawinąłem gorszy wers albo
Nie skończył się dwójką
To se zrobiłem to tylko po to
By uśpić twą czujność
Dinozaurom zgarnę hajs
Każdą iskrą was niszczę
Zresztą was na głowę bije
Nawet Tyrion Lannister



Tu, żeby zdobyć coś
Trzeba kręcić wciąż Lance Armstrong
Bez jaj, cenię swe Fabergé
Wiesz, mam to, co wyróżnia mnie raz, dwa
Przy raperach tych na szczycie czuję
Się jak murzyn w Alpach
Chuliganka mnie nie kręci
Ale wokół szarych tylu
Że chyba najwyższa pora klepać się za barwy
Synuś
Zamknąłem się w sobie i mam klaustrofobię
Muszę wielki być
By nie posrało mi się w głowie
Kładę zwroty jak zły, ty odkładaj pieniążki
Czas się obłowić w tym, duże sumy nie płotki
Modnym jest być MC, to portfel mam modny
Ursynowski styl, jak mogłeś zwątpić

Eleganckie linijki, mów im chapeau bas
Ta miała być pierwsza
Lecz puściła tamtą w drzwiach
Masz pieskie życie, kiedy ci wjadą na klawisz
My mamy ubaw, a ty jak się wabisz?
Przegrywasz z kretesem, rymujesz z mozołem
Wpadłeś w złe towarzystwo
Czas zmienić ci szkołę
Niszczę czym chcesz, wybierz
Felieton czy wers?
Mam wrzucić podwójny czy wyjaśnić czym jest?
Przyjmują moje zasady z góry w całej lidze
Ja tu nie rozdaję kart, rozdaję tablice
Wersy przebijają konkurencję, robisz stypę?
To ładne wersy niuniu chyba są w twoim typie

Przygotowany na fejm
Wchodzi młoda gwiazda tu
Wychowany na WWO nie na www
MCs są wyszczekani, zamknę pysk im, ziomal
Przy mnie są na max dwie bomby
Tak jak Japonia znikają w dziesięć sekund
To szybciej niż ich Snapchat
Nie rozkręcając publiki
A ponoć mają warsztat
A te skillsy, o których pierdolą na płytach
To jak czarne skrzynki, ponoć są
Ale kto słyszał jestem jak Tutenhamon
Raperzy chcą mnie pokonać?
Sram na nich, to zemsta faraona
Pytasz o szansę na wygranie ze mną
Braggę doceń
Bo póki co, to nawet Karmi ma więcej procent

Mówisz, że wniesiesz grę na
Level wyższy niż mordy
Co tu dały swoje zwrotki
W ogóle nie lecisz, a więc po czym wnosisz
Skoro taki bit
To dla ciebie za strome schody
Lekki swing i potykasz się o swoje nogi
Mój zawód - rozkurwić bit
Twój zawód - odbiór twych płyt
Trzeba zwrotek dobrych, by palić tą scenę
Do tego chłodnej głowy
Jak po Ice Bucket Challenge
Bo walka z hejterem tu nie ma sensu
I tak w klawę wklepie, że tu nie ma sensu
Woli treści dorosłe na loopach od raperów
Co powinni mieć przy sobie
Zawsze smoczek jak Mulan

Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
W dowodzie imię Pan, na nazwisko Czlajn mam
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
Mów mi Pan Czlajn

Chcesz z nami być na jednym poziomie
Ogórki mogą pomarzyć
Moje oczy są zielone, bo jem sporo warzyw
Wchodzę w brudnych butach, wiesz
Szorujesz pokład póki
Możesz mi zarzucić tylko ciuchy
Od sponsora Gucci i to cię smuci
Te twoje legale to dalej jest skucha
Jakbyś jeszcze był w podziemu
Pewnie byś nawet nie zaruchał
Undergroundowcy mają forsę za
To majka beszczą podaruj dzieciom słońce
To zaczną grać w słoneczko
Mam wenę, która mi mówi
Że rozjebię scenę fest
Nawet przez całą karierę
Powtarzając jeden wers
Jestem best, jesteś leszcz, masz
Chuja w uszach, bo
Twój powiew świeżości nawet piórka nie rusza
Ooo

Tak ci przyspieszam tętno, że przed panczem
Nie biorę przerw na oddech, robisz to za mnie
Gdzieś w ukryciu nagrywam ślady w cenie złota
Potem szukają tych śladów Wielka Stopa
Odnajdę się na każdym klimacie, dam popis
A jedyne co mogę zgubić, to długopis
Kiedy to piszę, czasem zdarzy się zguba
Sam by wrócił do moich rąk
Gdyby wiedział w czym bierze udział
Nieźle fruwam, słyszysz i wiesz, że to ja
I nie pytasz głupio czy to
Samolot czy to ptak
Tak się składa, że Pan to moje drugie imię
Pierwsze to przymiotnik
Zgadniesz jak usłyszysz linie

Mogę sporo wskórać jak Leatherface
Gdy śmigam na pętli
Ja nie rozjebię? Prędzej Johnny
Storm dostanie hipotermii
Jak Alex Ringeling sprawię im baty
Wciąż robię rozpierdol
Bo nie mam sobie równych niczym Robert Wadlow
Filozofowie na trackach powtarzają
Truizmy jak mantrę a nawet Waśniewska by ich
Nie zapoznała z Kantem
Jak John Avildsen nagrywam pancze
Które was ślą na deski
Nie chcesz ze mną beefu
Bo mam zabójcze zwroty jak Hendricks


Wybacz tę przerwę, to nie tak, że panczy brak
Tylko teraz masz pewność
Że rozjebałem bez dwóch zdań

Wpadam na ten kawałek
To coś jak festiwal pizzy
Obrzucę mięsem parę placków, zanim zgarną sos
Nie starczyło na dolewkę, że nie łykasz nic
Ich zaraz rozboli głowa od przybytku
Mają dość
Białasy chcą zaczynać z twardym gnojem
Rusz się fiucie
Promocja Z pionka jestem czarnym
Koniem już w debiucie
Nie załapałeś tych wersów
To na następny patrz
Jak okrzykniesz się królem
Tylko dwa słowa bejbi - szach mat
Jakbym był kadłubkiem
Nie sięgałbyś mi do pięt dalej
Jestem twoją weną
Już chcesz coś napisać - testament
Byle prosty, młody gnój, a w bit włazi
To zjada płotki
Jak płynę to ich boli w chuj
Tak jakby szczali do Amazonki
Typy chcą być jak ja, jak ja, jak ja
Dobrze wiesz, że mam vibe, mam vibe, mam vibe
Odtąd mów mi Pan Czlajn, Pan Czlajn
Pan Czlajn
Odtąd mów mi Pan Czlajn, Pan Czlajn
Pan Czlajn

Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
W dowodzie imię Pan, na nazwisko Czlajn mam
Mów mi Pan Czlajn, mów mi Pan Czlajn
Mów mi Pan Czlajn

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować