Solar, Białas - Pu55y Ni66a tekst piosenki (lyrics)

Mateusz Karaś

[Solar, Białas - Pu55y Ni66a tekst piosenki lyrics]

Przynosił ci na dłoni serce jak Religa a ty
Mówiłaś wszystkim
Że w nim jakiś syf ukrywa jak nic
I nie dla ciebie to typ, stać cię na więcej
Gdy on z pracy wraca ty idziesz pić
Takie ma szczęście
Nie zarabia wiele sosu, pizdowaty jest lekko
I przy tobie cały płonie
Bo przechodzi przez piekło
Poznałaś go z każdej strony i
Go kręcisz jak dziecko
Jak dziecko, jak dziecko, jak dziecko

Tą samą tyrę ma od paru lat
Znalazł ją jak tylko skończył liceum
Inaczej sobie wyobrażał świat i się
Zdołował jak znowu go przeróśł
Jebana planeta zmartwień, w sumie
To nawet zabawne
Że mu się nie udaje nic totalnie (nic)
Chciał żyć odważnie zawsze ale
Miał w sobie block
To była trauma, kiedy budził się
A w około noc i klimat
Jak w najgorszych snach
Zawsze bał się być sam, chory beret
Tu ideał to dominujący cham, on nim nie jest
Raz odważył wydrzeć się na
Szefa i stracił premię
Potem robił wszystko byś nie była
Zła - taki challenge
Co do bycia pizdą - on musi mieć to we krwi
Beka jest

Że dziwne że nie został psem co się mści
Nie wszyscy chcą by się nimi interesować
To bzdury są ludzie
Którzy nienawidzą być pytani co u nich
Na przykład on
Co dzień pod koniec dnia odczuwa wstyd
I ciągle kręci głową nawet
Jak nie słucha płyt
No ale ty mówisz na niego miłość
Bo wszystko ci wybaczy
Traktujesz go jak asystenta
A on tęskni za tym
"Optymista" - wszyscy się tak z niego śmiali
Na szyi pętle nawet potraktował by jak szalik
Przynosił ci na dłoni serce jak Religa a ty
Mówiłaś wszystkim
Że w nim jakiś syf ukrywa jak nic
I nie dla ciebie to typ, stać cię na więcej
Gdy on z pracy wraca ty idziesz pić
Takie ma szczęście
Nie zarabia wiele sosu, pizdowaty jest lekko
I przy tobie cały płonie
Bo przechodzi przez piekło
Poznałaś go z każdej strony i
Go kręcisz jak dziecko
Jak dziecko, jak dziecko, jak dziecko

Poczciwa to mordka, naprawi kran
Zasili domowy budżet co miesiąc
Ale jeżeli potrzebny ci hajs to
Nigdy nie idziesz do niego (nie)
"Do kogo na święta? Na który cmentarz?
Gdzie na wakacje? I gdzie kanapa?"
Decyzja jest zawsze podjęta
Zawsze ktoś za tym stoi (lecz nie tata)
Nie miał farta chłopina, ustrzelił dwie córy
Dziś to w domu cycki mu rządzą
Przez lata pogodził się z tym
Przynajmniej ma jak coś służącą
A ty szukasz go gdzieś na uczelni, w klubach
Na domówkach
Aż trafiasz odpowiedni kij i oplatasz
(jak mamuśka) masz tę gierkę w małym palcu
Jakbyś napisała silnik do niej
Dawno cię tu nikt nie

Widział takiej wypindrzonej
I on serio kuma rolę w której go obsadzisz
To mu pasi nawet chwilę stawiał opór lecz
To bardziej z kurtuazji
Wśród twych ziomalek nosi ksywę ondulacja
Bo wypuszczasz spod pantofla tylko
Gdy okręcasz wokół palca
Tyle się raz dla ciebie naginał
Że w końcu go mała złamałaś
I masz teraz pedała co nosi ci torbę
A ty nosisz jaja
Choć tego chciałaś to nie tego chciałaś
Wrzeszczysz na niego żeby był facetem
I dziś nawet to, że twój były cię prał
Zaliczysz już jako zaletę
A długą masz byłych sztafetę
Bo normalnych wkurwiasz, słabych kastrujesz
I szczerze współczuję
Bo wiele da się w sobie zmienić
Lecz nigdy nie stłamsić naturę

Przynosił ci na dłoni serce jak Religa a ty
Mówiłaś wszystkim
Że w nim jakiś syf ukrywa jak nic
I nie dla ciebie to typ, stać cię na więcej
Gdy on z pracy wraca ty idziesz pić
Takie ma szczęście
Nie zarabia wiele sosu, pizdowaty jest lekko
I przy tobie cały płonie
Bo przechodzi przez piekło
Poznałaś go z każdej strony i
Go kręcisz jak dziecko
Jak dziecko, jak dziecko, jak dziecko

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować