SumaStyli - Szyba tekst piosenki (lyrics)
[SumaStyli - Szyba tekst piosenki lyrics]
Po drugiej stronie szyby
Gdzie nikt Cie nie słyszy
Nie ma przyczyn, krzyk jest niemy
Więc po co krzyczysz
Słyszysz? To Alcatraz i ten trans
Który niszczy
Czujesz? To mistycyzm, inny świat, inne myśli
Inny czas, inny stan i inny kształt ambicji
Konstruuje, to co wyśnisz
To jak sen na jawie rzucam słowa na papier
Łapiesz punkty na mapie
A więc w treściach zaklęty
A sześcian zamknięty transparenty za szybą
Co płyną jak sens w tym
Że chwilą, czas tnie
Tych wszystkich obojętnych
Na strzępy i w nicość wyrzuca ich błędy
Labirynt zaklęty, w momenty bez echa
To ten stan w bezdechach, jak THC, cecha
Czekaj, czekaj, czekaj, to jeszcze nie koniec
Cisza! Bo tylko jej słuchać mogę
Moje wersy i ja, za tą szyba z plastiku
Nie, nie, nie pukaj, nie otworzy Ci nikt
(już)
Moje teksty i ja, takie chłodne w dotyku
Nie, nie dotykaj, nie chce tu Twych odcisków
Moje wersy i ja, za tą szyba z plastiku
Nie, nie, nie pukaj, nie otworzy Ci nikt
(już)
Moje teksty i ja, takie chłodne w dotyku
Nie, nie dotykaj, nie chce tu Twych odcisków
Jak szyba PCV, chroni mnie od tych ran
Trwogi bram, bo bit gra
A ja w środku tam trwam
Odizolowany sam, to ten stan, co jak plastik
Wygłusza chroni i tłamsi, dźwięki odrzuca
Jak CO2, płuca w tym, dusza wybucha
Jak wulkan tym spluwa, cisza
Cisza mnie napawa
Robie co chce, a chce być tutaj nadal
No bo, to napalm cieknie po szybie
Spowitej jak para i wara od tych liter
Kiedy z bitem się scalam
To brama do tych chwil, gdzie jak Lucyfer
Tkwie sam tam, otoczony plastikiem
To moja sprawa, to moja jazda
Nie pukaj, nie masz wstępu do gniazda
Siedziba ptaka, która chroni od kłamstwa
Cisza! Bo tylko ona jest słyszalna
Ja oddycham tym, żyje tym, w odblasku nagrań
Wyrzucam rym i tylko cisza na słuchawkach
Moje wersy i ja, za tą szyba z plastiku
Nie, nie, nie pukaj, nie otworzy Ci nikt
(już)
Moje teksty i ja, takie chłodne w dotyku
Nie, nie dotykaj, nie chce tu Twych odcisków
Moje wersy i ja, za tą szyba z plastiku
Nie, nie, nie pukaj, nie otworzy Ci nikt
(już)
Moje teksty i ja, takie chłodne w dotyku
Nie, nie dotykaj, nie chce tu Twych odcisków
To mój sześcian, nie wiesz jak wejść tam
Przestań tam nie ma wejścia, spieprzaj
Nawet, gdy płone w ogniu przesłań
To moja twierdza, to grób mego szczęścia
To grób dróg, na skrót dróg, mego zwycięstwa
Czuje chłód mimo Piekła
Gdy bieg słów leci z membran
Tu w konsekwencjach, czuj potęge serca
I puls, co jak werble wystukuje tempo chwili
Jade jak czempion, czyli po zwycięstwo i nikt
Nawet, gdy polegną winni, nie powie
Że w opinii o sobie
Nie ma miejsca na sześcian w mej głowie
Prosze powiedz, ile jeszcze trzeba
Prosze powied, ile jeszcze Nieba musze ukraść
By zatopić tą idee w nadchodzących skutkach
Wokół tylko pustka, wokół szklane lustra
Wokół szał i usta, a na nich palec
Cisza! Bo tylko to pozostaje
Moje wersy i ja, za tą szyba z plastiku
Nie, nie, nie pukaj, nie otworzy Ci nikt
(już)
Moje teksty i ja, takie chłodne w dotyku
Nie, nie dotykaj, nie chce tu Twych odcisków
Moje wersy i ja, za tą szyba z plastiku
Nie, nie, nie pukaj, nie otworzy Ci nikt
(już)
Moje teksty i ja, takie chłodne w dotyku
Nie, nie dotykaj, nie chce tu Twych odcisków