TPS, Ziomuś - Wandale tekst piosenki (lyrics)
[TPS, Ziomuś - Wandale tekst piosenki lyrics]
Wkurwieni rodzice ciągle mieli dość
Jebane problemy, dzieciak dostał w kość
Chował emocje pod poduszkę, inny chował ząb
Wiedział od małego, nie ma darów
Trzeba swoje wziąć
Betonowa powieść, szkoła, opuszczane lekcje
Kilka kroków, kilku ziomów, kilku wrogów
Bunt, pretensji, coś ciągnęło do kłopotów
To jest moje miejsce, tak podpowiadało serce
Przecież wiesz dobrze kim jesteś
Rozmowy z pedagogiem
Dziecko bez wahania przeklnie
Dziecko iść do szkoły nie chcę
Dziecko przejawia agresję
W głębi duszy wiedział, że zawodzi bliskich
Ale pierdoli to wszystko, zbuntowany wandal
Byle z ulicą być blisko
Mijały lata, a na każdym bloku jego pismo
Nocami z koleżką głośny rap
Na blokach jego misją
Zakapturzony nieraz we krwi nie pamiętał
Nie potrafił odejść, to płynęło z jego serca
Dziwny, agresywny się wydaje państwa syn
Tak słyszeli rodzice jak do
Szkoły trzeba było przyjść
Zachowanie nagminne
Podurza całą klasę, a to dobre były czasy
Zanim przyszły psy za handel
I zabrały na wczasy
Przymusowe, wszędzie uniesioną głowę miał
Nawet jak padł strzał, nie stał w miejscu
Tylko biegł
Myślał, że jak w matrixie wymienię kulę se
Ej, słuchaj wtedy co się stało
Te szlaufy z czarnej owcy
Okazały się być fają
Policyjną prowokacją, a miały pixy walić
Wtedy gdzieś na klatkę każdy chciał
Zawinąć je i walić
To te czasy co rap jeszcze musiał być z ulicy
Dostałbyś wpierdol w bramie pewnie
Za sam wygląd
Wszyscy razem jeden za jednego
Tu wandal za wandala
Przekaz przewyższa skalę jaką
Scena ta widziała, ta
A czemu zło, w oczach ciągle chcemy pod prąd
Więc zmądrzeć wtedy to co
Kocham kiedy na nas mówią wandale, wandale
Wandale
A czemu zło, w oczach ciągle chcemy pod prąd
Więc zmądrzeć wtedy to co
Kocham kiedy na nas mówią wandale, wandale
Wandale
Taka sama mama ulica imię dała
Bratnie dusze, zyski, straty
A przeważnie tarapaty
Bo każdy z nich chciałby mieć dużo
Ulubiony jak to Al Pacino
I w Scarface'ie rola
Parę książek pod celą, reszta to ulicy szkoła
Jak konfident, to do wora
Razem z kurwą do jeziora
Kiedy frajer leci, ora
Jak przylukał zrywki pora
Kręciła ich mamona, planowali w podstawówce
Że nie będą się kłaniać
Sami będą mieć na muszce
Wszędzie wilki dookoła
Nauczyła życia szkoła stara
Niech się uczy nowa
Honor tylko mamy, nie ujmuje jak się nie zna
Ale wiem to na serio
Że nie lubią tu kurestwa
To pestka, zresztą, po co o tym gadać
O dwóch, co ukradli księżyc
Bajki te nie dla nas
Wszędzie chodzi o kapustę, o to
Co w lufce palisz, stary
Głównie właśnie przez to drogi
Nim się skrzyżowały wandale!
Nie zastanawiał się chwili czy ma ukraść
Co jak nie przetrwa do jutra
Czasem trzeba robić rzeczy które
Są złowrogie w skutkach w kieszeni nóż
Częściej już nie jako artefakt
Nastraszył kilku wiraszków bo chcieli
Mu ukraść plecak
Nie wracał na noc, częściej z domu uciekał
Tagował miasto jakby było pustą kartką
Bójki wzniecał
Koleżka na telefon to razem ramie w ramie
Już znali ich na blokach
Mówili na nich wandale
To razem pierwsza kradzież
Razem pierwszy szmal
Od zawsze szczerzy aż do bólu
Czasami aż ponad miarę
Palili pierwsze blanty na osiedlu
Później stale
Z ulicy powstał rap, poznali osiedla talent
Blizny na pięściach, trzeba walczyć o honor
Wandal, blokers każdy wie że
Tutaj łatwo o łomot
Czasem zabici sobą, czasem nie myślisz głową
A czemu zło, w oczach ciągle chcemy pod prąd
Więc zmądrzeć wtedy to co
Kocham kiedy na nas mówią wandale, wandale
Wandale
A czemu zło, w oczach ciągle chcemy pod prąd
Więc zmądrzeć wtedy to co
Kocham kiedy na nas mówią wandale, wandale
Wandale