Wizja Lokalna, Skor - Spacer W Deszczu tekst piosenki (lyrics)
[Wizja Lokalna, Skor - Spacer W Deszczu tekst piosenki lyrics]
Emocje biorą górę
Nad rozumem który w sumie zawiść
Tworzy w sobie burze
Ktoś głaszcze mnie po skórze
Zlewam pozostałym brzmieniem
I nikną gdzieś problemy gdy
Kałuże blakną w czerni
Czarne róże czarna noc by o włos zapomnienie
Na spacerze senny wzrok już o
Krok my na papierze
Zostawić cząstkę siebie natchnioną
Słonym deszczem
Czuć zimne powietrze nieskalanym pędem
Tylko ja idę poza mną nikogo więcej
Byc cieniem który za
Mną spaceruje bezimiennie
Byc cieniem jak i ciszą
Nieskalaną myślą chronić
Gwiazdy milczą wiatry gwiżdżą deszcz
Spływa mi po skroni
Setki nieprzytomnych łez rozbitych
Na chodniku
Setki pragnień setki wyznań utopionych
W ich odbiciu
I rozmów sam ze sobą kiedy wolność mimo
Przestróg idzie tam gdzie oczy wiodą
Szukam sensu w strugach deszczu
To moje drugie życie życie pod osłona nocy
Chodź sam to już nie obcy
Chodź sam to nie samotny
To moje drugie życie życie które sam wybrałem
Zamykam swoje oczy to sięgam wzrokiem dalej
To moje drugie życie życie pod osłona nocy
Chodź sam to już nie obcy
Chodź sam to nie samotny
To moje drugie życie życie które sam wybrałem
Zamykam swoje oczy to sięgam wzrokiem dalej
Zagryzam wargi zaciskam pięści
Zagrzewam do walki
Ciężar biorę na barki pędzę wbity w słuchawki
Na osiedla odbite jak od
Kalki pełny inspiracji
Miejscem z obserwacji wyciągam lekcje
Deszczu słonych łez szkole percepcje
Zatrzymaj mnie a będę twoją
Śmiercią drugą w kolejce
Podziemia wiesz od dziś za to
Po kres możliwości precz
Zdradliwym kurwom pierdole znajomości
Które kosztują zbyt wiele łez
Wylanych na próżno siema brat co u mnie
U ciebie pewnie podwójnie
Wspólnie komitywa by przyjaźni dać wyraz
To słony deszcz inspiracji do póki nie wygasł
W Nas żar konsternacji to jak oliwa dla ognia
Determinacji co dnia chce żyć
Godnie to nie zbrodnia
Nie kara ginąc na oczach zapłakanych
Kielich w górę za przelaną
Gorycz w nas samych
Zdrówka, tak, wasze zdrowie, kurwa
Ogarnij ogrom tu zło kontra dobro
Co krok ta droga pod prąd
Jak pocałunek z kobrą
Zdradza to wiarygodność czy
Godność wiary odtąd
Władza kontra bezwład kwiaty
Kontra samotność mędrca
Dalej w wersach trwa spacer przez wersal
Ja się wwiercam jak bym miał w gardle wiertła
Świadomość to twierdza chodź
Twierdzą że wkręcam
Ja dalej napędzam i ujarzmiam potencjał
(wiesz)
Płonie teatr i my dopierdalam tlen w turbiny
Po drugiej stronie kurtyny nie
Gdzie nieme manekiny
My kontra nasze winy gonimy za czasem
Wyginamy wskazówki z plasteliny domek na sen
Dusza wyrusza na spacer w poszukiwaniu echa
Gdy nawlekam na wersy każdy
Człowieczeństwa detal wiesz
Nie czekam nie ominę przeszkód
Idę więc to jak spacer w deszczu