indahouse - dla takich chwil tekst piosenki (lyrics)
[indahouse - dla takich chwil tekst piosenki lyrics]
My nie chcemy być jak wy, mamy własny film
Ja mam własny dom i moich ludzi w nim
To mój gryffindor, to mój plan na dziś
Dlatego pakuje bagaż
A ten z expem to mam spory
Odpaliłem wszelkie zjoby i potwory
Po to by z ziomalami rzucić pare tracków
Na projekt bo z nimi
Smaki kielonów są wyjątkowe
Wooh, swoosh, krusz
Jeszcze raz cały dzień gramy muze
Potem cały klub
Razem z nami rozniesie to w chuj
Razem z nami niech to śpiewa
Cały kraj, moi ludzie, moje crew
Każdego dnia wstawałem z myślą co to będzie
Stabilizacja? Przestań, co to za brednie
Tata mi mówił że praca zabije pasje
A kończę kolejną flaszkę
Z ziomalami na traphousie
Dalej nie trawię myśli kiеdy jadę w polske
Setki kilometrów ludziе tam czekają
Na nasz koncert pytają się jak leci życie
(nie wiem co powiedzieć)
Jestem zwykłym gościem co
Kiedyś złapał natchnienie
Dzięki Szymon, dzięki Oskar, dzięki Dawid
Dzieki Cheezu, dzięki Seeku, dzięki Marcin
Wiem ze jestem dziwnym typem
I mam swoje jazdy
Ale zrobimy to kurwa mocno (nie jak każdy)
Ej wiesz co chyba żyję dla tej chwili
Gdy w głowie rymy się
Zamieniają z tymi innymi
Gdy brat zrobił wynik, gdy blant czas umilił
Gdy nowe tracki siedzą lepiej
Niż tamte przed nimi
Gdzie nie pójdę mam alibi
Wiesz? - Nie wycieram mordy
Bo nie prowadzi cash
Tak jak ich nieprzytomnych
Więc nie jestem gołosłowny
Są ubrane w moją bandę
Jej najlepsze chwile ona je spędziła na mnie
Doceniam momenty kiedy cisza jest po furii
Chcesz rozumieć się bez słów
Najwyraźniej chcesz się gubić
Mieli łapać mnie na mieście
Nawet w mieście tracą zasięg
Moje najlepsze chwile, a wy łapcie wasze
Właśnie takim zajarałem się rapem
Czuje się jak ryba w wodzie mimo
Że zatruli akwen
Odsypiam miasto, które obniża koncentrację
Tam czasem się porównam, a tutaj mam wyjebane
Szwankuje pamięć
Ale pamiętam jak się buja karkiem
Jebać Instagram, zadbajmy o relacje
Napisał do mnie brachu właśnie
Że mu w domu po oksytocynę i
Jest fajnie - to ultra ważne
Ile już razy traciłem, odzyskiwałem wiarę
Po tym jak przez dobry
Tydzień wierciłem wzrokiem ścianę
21: 40 pora zaparzyć kawę
Kładę zwrotę i lecimy dalej
Ogólnie fajnie, że nie biorę lekarstw
Bo mógłbym uzależnić się i przestać
Normalnie żyć, i żyję dla takich chwil jak ty
(jak ty) bo bez tego w sumie nie mam nic
I dla chwili kiedy robisz dla mnie obiad
I dla chwili kiedy leci moja zwrotka
Kiedy nie mam weny i musze ze sobą zostać
Znasz to od środka, to nie mój odpał
Albo gdy robię muzę z chłopakami
I się palą kilogramy, a jesteśmy tacy sami
Dla tych chwil nie ma granic, nie, nie
Te granice - my ją przekraczamy
Doceniam, że mogę być tu i teraz
Doceniam, że mam zdrowie na melanż
Doceniam, że obok mnie są chłopaki
A w domu tęskni za mną kobieta (yo)
Doceniam, że moja następna płyta to legal
Że mimo gorszych dni chce się uśmiechać
Że odpierdalam, a nikt nie ocenia
Więc zdejmuje ograniczenia, jadę jak pojeb
I rapuje pełną piersią
Obok ludzie, za którymi idę w ciemno
Robimy muzę, robimy rozpierdol
Jesteśmy najlepsi z najlepszych na pewno