Żurek, Greenzki, Pajac - Talenty tekst piosenki (lyrics)

[Żurek, Greenzki, Pajac - Talenty tekst piosenki lyrics]

Kopalnią talentów miejsca tego nie nazwę
Bo jeden na dziesięciu może wykorzysta szansę
Nie ważne co by dostał
Jak szczęście by sprzyjało
Bo po serii porażek nie
Wierzysz już w wygraną
Beton robi swoje, to życie, blokowisko
Chociaż bez handicapu
To widzę swoją przyszłość
Straty bywają różne, bo ktoś musi mieć lepiej
Straty z początku większość
Bo społeczeństwo biedne
Nigdy nie narzekałem i narzekać nie będę
Bo jak patrzę po innych to warunki mam lepsze
Inna perspektywa i dystans do siebie
Wiara to podstawa, ma wielkie znaczenie
Żyjesz na cmentarzu, cmentarzu talentów
Popatrz dookoła ilu stoi w miejscu
Bloki są te same tylko ludzie trochę inni
Talenty z ulicy, raperzy, dilerzy, dziwki



Lampka już przygasła, znicz prawie nie płonie
Kiedyś była pochodnia, miała mocny ogień
Tak jest z talentami, nie dbasz to on gaśnie
Dlatego na pisanie czas kurwa mam zawsze

Słomiane zapały mają swój sekret, co?
Konsekwentnie lecisz na dół jak
Cię wciąga sztos
Kto ci poda dłoń jak toksyny wchodzą w łeb
Miejski życia syf, twardy styl, nie swag
Patrzę na talenty, jeden sport
Całe życie walka
Dorosłość, szybki krok, dupa, dziecko
Przeprowadzka
Marzenia o medalach na budowie gdzieś w kraju
Z maty na rusztowanie, nie wodzi się pomału
Wszyscy mieliśmy grać w jednej
Lidze na stadionach
Podwórkowe orły, lepsi niż Barcelona
Jedni za miedzą gonią szmal, bo tutaj gniecie
Siedzimy przy kuponach
Może szczęście się uśmiechnie
We krwi miał muzykę, popłyną, pojebka
Jak twarde piorą mózg to ciężko to okiełznać
Nie lubię jak się pieprzy
Bo ciężko jest od zera
Osiedlowe talenty, chodź ze mną je pozbierać

Lampka już przygasła, znicz prawie nie płonie
Kiedyś była pochodnia, miała mocny ogień
Tak jest z talentami, nie dbasz to on gaśnie
Dlatego na pisanie czas kurwa mam zawsze

Rzeczywistość wystawia pasje na pastwę losu
Masz garstkę tych
Którym udało się dojść do głosu
Dolej sosu im
Egzystencja nie rozpieszcza ponoć
Wszędzie pełno mięsa
Atmosfera gęsta jak strogonow
Pierwsza pensja ciężka
Jak pierwszy wpierdol - ciężki
A grono ziomali się zmniejsza i
Ktoś przez do cierpi
Ale nie ja, wybij to sobie ze łba
Pierwszy zobaczysz który z nas miał kurwa
Talent w swojej profesji
Konglomerat tworzy mętlik
Po co zbierać martwych z bieżni
Niepodległy styl na pętli
Niezależny styl mam we krwi
A te talenty? Nie ma
Ich na blokach wielkomiejskich
A jeśli myślisz
Że byli za tępi to chyba jesteś pierdolnięty
I chociaż jebane psy zaznaczyły teren
Biznesmeni tych osiedli to ich żywiciele
Zmarnował nieraz niejeden czas na lamenty
Nie potrzeba jubilera by szlifować diamenty

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować