834 - Życie jest jedno tekst piosenki (lyrics)

[834 - Życie jest jedno tekst piosenki lyrics]

Pamiętam kumpla i tą chwilę, taszczę kiedy
Poznałem zioma na ławce wtedy, ławce w ziemi
Trza było dostarczyć ten papier w te dni
By go później zamienić na ten papier średni
Mieliśmy taki patent z ziomkiem
By w życiu być zawsze tym asem nie jopkiem
Mieliśmy zawsze z tych koksów pompkę
Dopóki on później nie wyjebał
Z tych koksów onkey
Jebnął też jak winstrol szkołę w tyłek
To jakby powiedział ziom wolę mieć siłę
Po tym, nie widziałem go z 5 lat chyba
Ale wiem, że to średnie ma i gdzieś tam tyra

Koleś z którym mogłem konie kraść
Prawie jak brat od pierwszej piony poszło
Siedemnaście już lat
Po podstawówce w technikum nie
Był dziarskim chwatem
Dlatego w zawodówce skończył ślusarski patent
Od angola wyzwał siksę od dziwy
Przez to stracił rok
Typ co ją rżnął dał mu pizdę z fizy
Ale skończył w końcu, po czym ciął tu
Hajs ze źródła o którym Ty
Byś nie wspomniał ojcu tzw 9 do 5 miał dwie
Ale wyjebali go bo nieźle ściemniał je
Nie ma Kuronia, hajs to wojna
Wystaw oczy na front
Życie dilem na bibie nie kończy się ziom

Drugi z kolei zioma, tu miał biznes
Niski pułap w piździe i dupę co czuła biznes
Snuła wizję gdy była spóła w firmie
Mieli te plany, a zrobiła go w chuja dziwnie
Czasem coś w pół dnia się
Wali jak buda ze stali
On wtedy myślał, że to wóda naprawi
Nie liczył dni w dupie je miał
Liczył drobne nie hajs
Bo go w sumie nie miał
Rzucił to i wyjebał po te funty na dzika
Wierzy w siebie chodź tych funtów na styk ma
I przyznał mi się, że nie był pewien co z nim
Dziś jest pewien jakby chlał to
By w glebie tu gnił

Był taki ziom, co nie zmała papier ganiał
Już po szkole gdzieś w kanałach zapierdalał
By zrobić ten hajs
Pchał coś ciągle ten sos licząc
Nielegalnie na ulicy
Wiesz legalnie pod ulicą
I ciął, tą, pęgę jak kat
Wydawało się czasem, że ćpał więcej niż jadł
Ćpał więcej niż miał, częściej niż chciał
Fucha poszła się jebać
Ale ciągle dzienną pensje tu brał
Wystrzelony gadał bzdury
Ale był dobrym kumplem
Ostatni raz jak go widziałem smażył
Jakieś gofry z cukrem
Tydzień później pod celą zakotwiczył i
Teraz nie liczy pieniędzy teraz liczy dni

Życie jest jedno, a czas leci jak chuj
Róbmy szmal
Żarcie samo nam nie wleci na stół
Przecież jesteśmy tu po to by żyć
Kochać i śnić ty też tego chcesz
Weź się w garść i pokaż to dziś

Kiedyś miałem w oku, błysk jak lampa
Jak trafiłem do boksu
Mówiąc pysk nie szklanka
Chciałem być mistrzem, w pełni tu wierz mi
Ale ten błysk w oku naświetlił tu chęci
Medale, nie jeden dyplom wpływ miał istotny
Rzuciłem to
Ale do dziś została ksywa mi po tym
Zresztą chcę dziś kołować bystrzej te stówy
Więc chce mieć ten dyplom, ale z wyższej póły
Dlatego budzę się w nocy
By później spać po tym
Jak wreszcie zgarnę i ujrzę
Nie cudze banknoty
Przelewam myśli i trafiam na
Płycie tu w sedno
Ty spij to ziom i pamiętaj, życie jest jedno

Z młodzieńczych lat na studia miałem
Chuj a nie chęć
Chodź jak Lady Pank zaliczona matura na pięć
Wiem, pieprzyłem ten zgiełk studentów
Bardziej niż te piątki jarał mnie fakt
Że doktor zdjął mi klamerki z zębów
Rok na informie - rok stracony
Rok w Anglii - rok stracony
Widzę rok w rok tylko dno skarbony (kurwa)
Za ten błąd zajebiście mi przykro
Ale nie jestem pizdą
Odbije się szybko i ścisnę ten dyplom
Szkoła i Rap mam na oczach worki
Konam w piątki we wtorki daje z Angola korki
O moim życiu usłyszysz jeszcze
Na bicie na pewno
O swoje dbaj i pamiętaj, życie jest jedno

Życie jest jedno, a czas leci jak chuj
Róbmy szmal
Żarcie samo nam nie wleci na stół
Przecież jesteśmy tu po to by żyć
Kochać i śnić ty też tego chcesz
Weź się w garść i pokaż to dziś

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować