AAAWARIA, Satyr ZDU - PRZN tekst piosenki (lyrics)

[AAAWARIA, Satyr ZDU - PRZN tekst piosenki lyrics]

To wpada na bloki jak pocisk
Ścina Cię z nóg jak czysta
Potem otrzeźwia i wracasz
T-shirt'y za trzysta
Gdziekolwiek kurwa nie pójdę
To, każdy pizga, każdy się ślizga
Każdy niechętnie wymienia nazwiska, ziom
To nie policja
Lubisz ten haj, jak jest bal, jak jest ajs
Jak jest hajs
Ale gdy wszystko schodzi to zostajesz sam
Jebana pustka, próżnia, niby jej nie ma
A jest tych brudów nie zmyje z ulicy, ta
Wczorajszy deszcz po grze goni grzech
Morze łez wylane zostało już na tych blokach
Livin' la Vida Loca, no chyba nie bardzo
Idę na nokaut
Ulica pazerna, to wie już każdy
Zimna, przebiegła, jak najgorsze diabły
Zęby wypadły jej z dziąseł na blat
Jeden po drugim, kurwo szach mat


Jak umiesz liczyć to licz na siebie
Jak nie umiesz liczyć to nie licz na ziomków
Każdy kij ma kurwa dwa końce
Tylko krowa nie zmienia poglądów

Ziom się pyta, kiedy rozjebię scenę
Mówię nie wiem
Tamten jeden taki był pewny siebie
Znów zaliczył glebę
Się nie wychylam, nie interere mnie hebel
Gazu, gazu, zawsze jak mam, nie odmówię bratu
Bez ryzyka życie nie ma smaku
Mam tak od czasu
Jak jestem trzeźwy to jestem wkurwiony
Coś nie tak? Weź kolo pomyśl
Ciągle w walce o dobrobyt
Drogą krętą, jak na trzeźwo
Ta na pewno, weź nie pierdol
Dziś ciężko ufać, szczęścia szukam
Musi się zgadzać gotówa, utarg, mieć umiar
Twoja nowa ksywa to złotówa
Ta sztuka mi mruga a ja mam loty
Że zaraz z każdym się puszcza na boki
W nocy pokus jak w necie, w lecie
W sensie dosyć ułożone mieć jak Pringlesy
Rap na bloki, być najlepszym
Nie odbieram, nie odpisuję na SMS-y
Siedzę, piszę, jaram, wypuszczam
Dym, dym, dym, palę stresy

Pierdolona próżnia, to każdego może spotkać
Jak jest susza
To powstała AAAWARIA na blokach
Wczoraj w nowych skokach dumny
Dzisiaj japa w dłoniach a w skutkach może tu
Prawdziwa awaria Cię spotkać
Bo jest ślisko, i nie pomogą trepy
Zbyt wyraźne są szatana szepty
Nie zawsze zkminisz, jak spierdolić przed tym
A nikt za Ciebie mądrze nie
Podzieli pensji przez nich
Nie rozdzieli wyjebki od kwitu
Gdy trzeba pomyśleć szybko
Czy zrobić krok do tyłu
I w jednej chwili masz już
Dosyć całkiem takich przygód
Awaria, tym byłeś, dzieliłeś skórę na byku
Mogę osiągnąć mordo sukces jak nikt tu
Mogę skończyć gdzieś na super odwyku
Mógłbym nie nawinąć nigdy nic już
I bez poprzeczki pozostawić scenę
Dłużej nie myśląc
A życie to jest wybór, i wybór, i wybór
Niektórzy w ludziach tu znajdują miłość
Jak od pomysłów Ty masz więcej wspólników
Poczekaj, będziesz mógł jałmużnę przyjąć
Milion spojrzeń spode łba
Bo doświadczenie każe być ostrożnym
W jebany film, chora ambicja
Tylko być cwańszym lisem od nich
Moje wersy - skurwysyny
A nie szukają ich listem gończym
Twoja suka z odbiornikiem kmini PIN
Jak mi wbić do spodni

Tu gadki szyfrem, jak Enigma
Chcesz coś powiedzieć, to nie mów wprost
WWA, miasto powstałe na zgliszczach
Jeszcze nie raz utrze Ci nos
Kolebka chorych ambicji
Do których droga po trupach
Chore miasto i chore myśli
Krew płynie tu jak wóda
Pomocna dłoń dla braci, nacisk ja
Kładę na te sprawy, by
Pomocnym być jak tracisz wiarę
Że giną tu wszelkie zasady
Cichodajki i jawne kurwy
Każdej nocy pijackie burdy
Drogie nosy czy tanie szczurwy
Sam wybierasz swój gwóźdź do trumny
Moralniaki z rana po błędach
Które burzą życie rodzin
Grube pasy sypane na szybach
Smartfonów dzieci z blokowisk
Nikt tu nie ma czystych kartotek
Wolność jak totolotek
Dziś jest ważne, ważniejsze co potem
By żyć trzeba kosić forsę
Kalkulacje spraw na zimno
Bo nerwy to słaby doradca
Czasem dostaję torbę i kurwa
Kończy się ta kalkulacja
Żyję tutaj i wiem to dobrze
Że nie jestem na wiecznych wakacjach
Za marzenia tu trzeba płacić i nieważne
Co myślisz - to racja

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować