A.J.K.S. - A Verbis Ad Verba tekst piosenki (lyrics)

[A.J.K.S. - A Verbis Ad Verba tekst piosenki lyrics]

Załóżmy, że śmierci jednak nie ma
Przechodzisz tylko w inny stan skupienia
Ziemia zjada ciała
Cała spowita we wspomnieniach
Co jest czym, zakuta pała
Nic nie świta mi o duszy
Każdy z nas jest energią
Która kiedyś w podróż ruszy

Na pewno! Więc powiedz mi
Czego tutaj żałować?
Tak, serio wiem, człowiek
Że często bolą słowa równie mocno jak obita
Sina morda od poglądów
Wywrócona psychika przez wyznawców samosądu
Ostracyzm - bo wygląd, profesja - bo kasa
Majaczy mi pajac, że trzeba wybaczać
Na tacy podane rozwiązanie bez prospektu
Szybko kończy zabawę bezwzględne 9 milimetrów

Strzelaj do śmieci albo bij mocno w głowę


Niech krew z ust ci leci, słyszałem
Że zdrowe
Już dla dzieci jest okazywanie emocji
Bo co cię nie zabiję, to podobno cię wzmocni!

Odpocznij przy lekturze ich
Krwawiących gardeł nie ma nieba i piekła
Ta przestrzeń poszła na handel
Ktoś oddał bilety
Bo nie chce już tego oglądać
No i kurwa niestety -
Świata nikt nie posprząta

Pamiętasz? Nie istnieje
Po prostu się przeprowadzasz
Nie wiem czy w lepsze miejsce
Ale chyba nie przesadzam
Że trudno o większe gówno niż
Nim jest nasz wymiar
Gdzie z każdym wschodem słońca
Od nowa się zaczyna

Gorąca jak ogień, chora walka o przetrwanie
Finanse, wrogowie, pale, a na nie
Nabite marzenia, torturowane zazdrością
Jedni mają spokój w sercach
A inni się ciągle złoszczą

Na siebie nawzajem, językiem pękających mebli
No a jak w przełyk przywalę
To poczuję odpowiedni
Rodzaj ulgi i nie widzę racjonalnych powodów
By tu zostać nadzieja? Strąciłem
Ją ze schodów!

A jeśli śmierć istnieje
To może nawet lepiej!
Zwyczajnie zasypiasz, a kurwa, szerokim echem
Się odbija wizytówka zamkniętej rodziny
Wspólnoty nieważne, no bo na ogół skurwysyny

Otaczają świadomość powiedz
O kim teraz myślisz?
Czy kochasz swoich bliskich
Co są tak zawistni?
Uśmiechy, uściski, spocone łapy
Podkładanie świń - familie dobrze
Znają się na tym

Tak! A w sklepie stoi pani z kredytami
Weź się wpierdol na dekadę
Nawet jak to wszystko dla nich
To nie przekonasz za nic
Że to ty masz przejebane
Trzeba było myśleć wcześniej
Zamknij mordę tumanie!

Co pod presją się wpierdala
Jak komentarz na Onecie
Następna pusta lala najmądrzejsza
Na tym świecie
Ekspert zawsze pogania, ja jebie
Trzeba mieć tupet poczekaj aż na chama też
Cię wyruchają w dupę!

Szczytem rudy ksiądz, kurwa, weź wypierdalaj!
Bełkot jak u tej Richardson, jebana
Podstarzała
Głupia szmata że co? Europa da się lubić?
Pierdolony labirynt
W którym co drugi pogubił swoją ścieżkę
Nadrabia teraz zaległości nosem
Mamo, daj na kreskę, kurwo! No ja cię proszę
Boże, co za bezsens zawsze można jej zajebać
Nieważne czy z torebki, czy w gębę
Czy sprzedać

Pamiątki rodzinne, zresztą kogo to obchodzi?
Tu dziewięciu na dziesięciu nie
Chciało się urodzić nie lubisz swojej mordy
Nie lubisz swojej pracy
Sytuacja się zagęszcza i w końcu zobaczysz

Do czego to zmierza
Że lepiej jest na zawsze zasnąć
Bo życie uderza, kiedy robi się jasno
Na planecie jest za gęsto -
Dobra koniec tanich bzdur
Chcesz by w końcu światło zgasło
Weź przygotuj gruby sznur!

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować