Areczek PRG - Widzę, myślę, wierzę tekst piosenki (lyrics)
[Areczek PRG - Widzę, myślę, wierzę tekst piosenki lyrics]
Co piszę
To opiszę Ci w całości krok za krokiem
Słychać tępy krzyk z
Praskich zakurzonych okien
Krew przelana, łzy wylane
Brzdęk i Alfa już pod blokiem
Smutek, samotność, ciągle brak papy
Ubrudzona twarz dziecka, niepotrzebne etapy
Nie zawsze kurwa kot spada Ci na cztery łapy
Ja widzę tego tyle, a Ty mówisz: nic poza tym
Nienajedzone dzieci, matka borykająca
Zakurwia, z potem czoła za
6 złoty sprzątająca
Rodzina wielodzietna, rodzina głodująca
Kryje ich chłód kamienic
Rzadko pada promień słońca
Najstarsza ma 15, a już kurwa jest gorąca
Nie chodzi do szkoły, szuka bogatego bossa
Co to kurwa jest? Zadane pytanie
Zgubili marzenia, pozostali w bramie
Tam walą tanie wina, tam poganiają
Tam hajs i rozkmina, tam z góry leci gruz
Jeden będzie w siłę rósł
Drugi zjara się gibonem
Trzeci wyjebane ma, poleci z metaflonem
Którą wybierasz stronę? Szczęście
Z dzieckiem, dziewczyną?
Ścierwo, heroina? Crack z kokainą?
Z uśmiechniętą miną? Wykręcona japa?
Z głową podniesioną, czy kurwa wklęsła klata?
Widzę, to widzę, to widzę, to bratan
Co nadciąga wszędzie, znam je od małolata
Każdy wie, że tak jest
Czy to już jest koniec świata?
Jak kiedyś przyjaciele
Teraz brat kosuje brata
Co to jest za szmata
Jak na dzieci pracujesz?
A ona szarpie fiuty, mówi weź co Ty świrujesz
Uważaj lepiej suko
W którą stronę się kierujesz
Czego kurwo uczysz dzieci i
Co im przekazujesz
Agresja, balangi, opierdalane sztangi
Masz to we krwi, to się przytul do kutangi
Dosyć takich kurew, Ty nie zwracasz uwagi
To problem wielu ludzi
W których za dużo odwagi
Wkoło kryminalni szukają swoich ofiar
Zamkniemy go za bucha, policyjna filozofia
Wszystko na dół zjeżdża, ja widzę, myślę
Wierzę areczek Solo 1, usłyszysz to w eterze
Widzę, myślę, wierzę w prawdziwości słowo
Zagmatwany świat, w którym nie jest Ci wesoło
Widzę, myślę, wierzę
Że jeszcze mimo wszystko
Zobaczymy szczęście, radość i zjawisko
Widzę, myślę, wierzę
Wiem co mnie tutaj trzyma
Bliscy, przyjaciele
Pierwsze miejsce to rodzina
Widzę, myślę, wierzę
Nie piszą tego w książkach
Sklej to kurwa w całość, ulicy całokształt
Po drugie myślę o tym, jak utrzymać rodzinę
Ciężkie kurwa czasy, skąd mam czerpać siłę?
Z pracy, w której może zarobię 1000 złotych
Mam być kurwa murzynem i
Wylewać z siebie poty?
Czy mam wziąć heroinę i
Wpierdalać się w kłopoty
Praca na krótką metę, za parę dobrych złoty
Ciągle myślę o tym, pierdolony becel
Każdy go potrzebuje, po to wyciągnięte ręce
Myślę o moim synu, bo dla niego bije serce
Myślę o naszym szczęściu
Bo go potrzebuję więcej
Myślę o tej przyszłości
W tutejszej codzienności
I dlatego choć ją chcemy
To nie doznamy radości
Myślę o tym, dlaczego ludzie tracą wartości
Złapany na komendzie i zabrakło mu mądrości
Pierdolony gałgan był jak statek na morzu
Bujał się w lewo i prawo
A skończy kurwa w worze
Nikt mu nie pomoże i nikt mu nie poda ręki
Poza jebanymi psami, od nich kurwa, dzięki
Dzięki na siłowni twardy Joe
Pod komendą kurwa miękki
Strach jak z podstawówki, wróciły kurwie lęki
Myślę o swych koleżkach, co za kratą zostali
Myślę o swoich koleżkach
Co se życie odebrali
Myślę o tych wszystkich ludziach
Których pan Bóg nam zabrał
Wiem dobrze, że uchroni ich od diabła
Polska, Warszawa, nigdy nie upadła
Widzę, myślę, wierzę
To najprawdziwsza prawda
Myślisz, że to wszystko jakoś
Dobrze się zakończy
Tym, co się nie układa, na nowo znów połączy
Tym, co nie ich po myśli
Za błędy se przemyśli będzie dobrze
A nie kurwa wieczny pierdolony wyścig
Zaciśnij pięść, brata dłoń uściśnij
Radość z tego życia, łzy z oczu Ci wyczyści
Widzę, myślę, wierzę w prawdziwości słowo
Zagmatwany świat, w którym nie jest Ci wesoło
Widzę, myślę, wierzę
Że jeszcze mimo wszystko
Zobaczymy szczęście, radość i zjawisko
Widzę, myślę, wierzę
Wiem co mnie tutaj trzyma
Bliscy, przyjaciele
Pierwsze miejsce to rodzina
Widzę, myślę, wierzę
Nie piszą tego w książkach
Sklej to kurwa w całość, ulicy całokształt
Po trzecie wiara, nie wierzysz, no to nara
Brak wiary powoduje
Że Twe szczęście się oddala
Wierzę w mą rodzinę
Że wszystko będzie w normie
Pan Bóg i Matka czuwa
Zły prąd Ciebie nie porwie
Wierzę w mego brata, co w jego sercu walki
Że kiedyś już nie będzie musiał używać szalki
Że pójdzie w tą drogę, która dla niego lepsza
Elo ETB, z serca prawda najszczersza
Wierzę w mych przyjaciół
Co otarli się o krawędź
Że będą dalej z nami, nie polecą jak łabędź
Dla nich dobre światło
Dla policji śnieżna zamieć
Pomodlę się o was
Oby w pudle się nie znaleźć
Wierzę w moją matkę, że w nałóg nie popadnie
Stanęła na nogi, już nigdy nie upadnie
Wierzę w mego syna, że w dobrą stronę pójdzie
Nie splami honoru, wyrosną z niego ludzie
Wierzę sam w siebie, że rozpierdolę kłótnie
Ominę przeszkody i melanżu studnie
Że będzie zawsze na coś
Że będzie dobra passa
Nie dajmy się złapać tak, jak konie na lassa
Bieda pójdzie w pizdu
Czy cashu nie zabraknie
Że nie udławi się ten, co za bardzo go łaknie
Słowa, które ważne, wiara to potęga
Składam ręce do modlitwy, wierzę
Wierzę i nie pękam
Wierzę w tych, którzy nieuleczalni chorzy
Dobrze wiem, wyzdrowiejecie
To dla was przekaz Boży
Wszystko się ułoży, mocno trzeba tego chcieć
Nie być tak bezradnym, jak zaplątany w sieć
Nie miej wątpliwości, okaż swoje serce
Pokaż, że nie wiesz co to związane ręce
Wiara - podstawa, i się nie podwinie noga
Ulica różna jest
Tak jak nawierzchnia podłogi
Wiara Cię podnosi, wiara daje uśmiech
Jak w coś mocno wierzysz
To lepiej Ci to pójdzie
Ulica to Praga, stąd właśnie jestem
Nie jeden człowiek wierzy
Nie ze złym protestem
Widzę, myślę, wierzę, na zawsze taki jestem
Pokazuję Ci to słowem
A mój honor dla mnie męstwem
Widzę, myślę, wierzę w prawdziwości słowo
Zagmatwany świat, w którym nie jest Ci wesoło
Widzę, myślę, wierzę
Że jeszcze mimo wszystko
Zobaczymy szczęście, radość i zjawisko
Widzę, myślę, wierzę
Wiem co mnie tutaj trzyma
Bliscy, przyjaciele
Pierwsze miejsce to rodzina
Widzę, myślę, wierzę
Nie piszą tego w książkach
Sklej to kurwa w całość, ulicy całokształt