Bilon - Rapton2 tekst piosenki (lyrics)
[Bilon - Rapton2 tekst piosenki lyrics]
Tak jak chciał miał desperado futerał
Wyrok ulicy pada raz nie na raz
Rasizm jest niczym nie wybacza
Się w tych grach, ej
Jestem warszawiak z ulic Warszawy
Tu nie ma sprawy co się nie da bez obawy
Gdzieś rozładować trzeba czasem stres
Wieź mnie pan na śródmieście
Zgraja cała jest też
W stolicy dzielnic jest wiele
Jak pięknych dziewczyn nad Wisłą
A kiedy rzucasz monetą
Wydaje ci się, że masz wszystko
Nie ma już tu równowagi
Świat się zawija pod dywan
Jedyne słuszne to się trzymać z dala syfu i
Swoje dobrem zdobywać
Bilans jak wiraż jest najważniejsza przyjaźń
Ze sobą zawsze w zgodzie żyć
Być swoim na rewirach
Nie miraż Fatamorgana energia czysta klimat
Wina nie kisze, zioła nie zapominam
Nawijam, nakreślam na liniach, na literach
Na litym życiorysie wystartowałem od zera
Już nie raz widzieliśmy się
Na różnych scenach
Warszawiak da się lubić jadę
Radom ty się zbieraj!
W stolicy dzielnic jest wiele
Jak pięknych dziewczyn nad Wisłą
A kiedy rzucasz monetą
Wydaje ci się, że masz wszystko
Nie ma już tu równowagi
Świat się zawija pod dywan
Jedyne słuszne to się trzymać z dala syfu i
Swoje dobrem zdobywać
Nic nigdy nie jest kurwa za friko
Jak chcą ci coś dać
Lepiej szybko stamtąd wychodź
Wu szafa gra osładza los chodnikom
Tańczą wieszaki ukłon starym lirykom
Sznyt to warszawski nie myl z Ameryką
Co witą przybiłeś to pozostawiaj cicho
Mi to nie robi czy jesteś Don Carlito
Nie my to a szacunek
Miejski redingote finito?
W stolicy dzielnic jest wiele
Jak pięknych dziewczyn nad Wisłą
A kiedy rzucasz monetą
Wydaje ci się, że masz wszystko
Nie ma już tu równowagi
Świat się zawija pod dywan
Jedyne słuszne to się trzymać z dala syfu i
Swoje dobrem zdobywać