Kroolik Underwood, Shellerini, DJ Decks, Collegium Elemente - Prestiż tekst piosenki (lyrics)
[Kroolik Underwood, Shellerini, DJ Decks, Collegium Elemente - Prestiż tekst piosenki lyrics]
I gdy światła miasta zgasną
Pójdziemy razem gdzieś
Gdzie zapanowało dobro, sens nie stres
Każde życie jest bezcenne
Lubię wracać do tych miejsc
Dziesięć przykazań - złamałem parę Panie Boże
Reprezentuję siebie wieczorami na dworze
Nie potrafię marzyć o tym
Czego nigdy nie widziałem
W sercach wielkopolskie style
Od dzieciaka katowane
Nie muszę mieć luksusu, gul zazdrosny skacze
Prestiż to szacunek
Którym darzą nas słuchacze chodzę i marzę
Mijając szarych ludzi w mieście
Tylko prawdziwy artysta umie
Dostrzec własne szczęście
Siła ducha i pokora - cechy które będą z nami
Zawsze podniesiona głowa
Bo nie chodzę kanałami
Olewamy zniechęcenie zdobywając nowy yard
Moi ludzie razem ze mną - ruszamy na start
Zanim odpalisz track, pomyśl dwa razy proszę
Od dziś przyjacielu będę wewnętrznym głosem
Siłę mamy, choć żadni z nas siłacze
Mam spojrzenie na prawdę takie samo jak ty
Raczej tak jak ty - płynę wpław do brzegu
By stanąć na lądzie i unieść głowę ku niebu
Tak jak ty - szukam miejsc
Do których potem chcę wracać
Tak jak ty - czasem nienawidzę
Nie umiem wybaczać
Idę za głosem serca nie pieniądza
To życie mnie utwierdza bym dalej podążał
To ta energia od ludzi pod sceną
Te kilkadziesiąt minut dam
Za hałas dzięki wam
W ręku długopis mam i dbam o prestiż
Jak wpadasz w letarg
To pamiętaj - Collegium nie śpi
We krwi mam ten syf, dzisiaj to czuć brat
Nie przejdziesz nad naszymi głowami
Nawet na szczudłach, aaj
Wysoko trzymam głowę i pewnie noszę się
Wraz z moim składem bowiem ustalam co i gdzie
Rozpostarte skrzydła świadczą o tym, że
Pewnie stawiam nogi idąc wszędzie
Tam gdzie chce
To tylko słowa w rytmie rzucone na bit
A nie każdy potrafi te
Tracki poskładać jak my
Forma zabawy, na jakość kładziony nacisk
Bandany, kaptury baggie
Styl własny elegancki
Mamy ludzi od punchy, znamy bragga wyjadaczy
To wystarczy, by nam wybaczyć
Za tych słabych bez maski przebijam fakty
Chwyciłem bakcyl na rapy
Co będą miażdżyć jebany plastik
Bez bujanych ziomek, ze spokojem
Znam swoje miejsce
Bo nie jest proste utrzymać formę
U ciebie w mieście, u nas w Polsce
Pod każdym blokiem
Gdzie robią brudną forsę być zawodowcem
I nie myślę o tej forsie
Gdy niosę przesłanie w Polskę
Biją nam piątkę za to ci goście
W gębie z joyem
W ręce z bronkiem biją piątkę
Za charakter, postęp i te riposty ostre
Rozpostarte skrzydła, siła i pasja
By w tym wytrwać
Paru starych graczy, WLKP - nasza przystań
W szklankach czysta
W sercach rap jak modlitwa
Ambicja by wyrwać coś od życia
Nie stać biernie tu
Puszczam serie słów znów na pętlę
Bo wiem, że ta gra jest w
Tobie tak, jak jest we mnie, tej
Zawsze wiernie swoim dawnym przekonaniom
Bo co by się nie działo
Nie jest najważniejsze siano
Bez pozłacanych karoc, nie wodzę za nos
Tu każde słowo ma moc - za co nam biją brawo
Tu naszą siłą wiara
Z wiarą stawiamy każdy krok ziom
Przez dwa cztery, siedem
Trzy sześć pięć na okrągło
Miejski flowklor, sterty kartek
Tusz na palcach
To my - przepalone płuca i przepite gardła
Pomyśl zanim zbluzgasz
Tu współgra każdy element
Bo nikt nie udaje kogoś kim nie jest, ej
Wysoko trzymam głowę i pewnie noszę się
Wraz z moim składem bowiem ustalam co i gdzie
Rozpostarte skrzydła świadczą o tym, że
Pewnie stawiam nogi idąc wszędzie
Tam gdzie chce