Edzio, Opał - Introwertyk tekst piosenki (lyrics)
Opał [Łukasz Opiłka] Chorzowie, Polska
[Edzio, Opał - Introwertyk tekst piosenki lyrics]
Dzień to wszystko pieprzy kocham pustki
Każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś tam w
Pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi nie, nie, nie, nie, nie
Czasem siedzę sam na chacie
I rozkminiam swoją przyszłość
Mógłbym dzisiaj wyjść do ludzi
Ale znów mi to nie wyszło
Tak nie trawię tych idiotów zwanych ludźmi
Że doprawdy
Potrzebuję elektryka, ciągle urywam kontakty
Dałem im wszystko, to co miałem w sobie
- bierzcie jeszcze więcej
Zwracam się do was uprzejmie
Poznajcie to moje bogate wnętrze
Mówisz mi święty, znasz mnie krótko
Nie mam uczuć, a w sercu strasznie pusto
Pytasz o rasę, wciąż gardzę ludzką
Nie chcę widzieć ludzi nawet
Kiedy patrzę w lustro
Ten sukinsyn na mnie patrzy
I zaczyna się wydzierać
Dziś zostałem wokalistą w
Mym zespole aspergera
Co jest dzisiaj z tobą Piotrek?
Tylko spójrz na swoje czyny
Tyle czasu byłeś grzeczny
Może dziś coś odwalimy?
Mam zbereźne myśli, znowu grzech się przyśnił
Znowu jestem bliski, by dać kres mej misji
W głowie jęki, piski niebezpieczne zmysły
Znów oleję bliskich znowu pieprzę wszystkich
O mamo mam omamy mimesis moją mamoną
Znowu kiedy wychodzę do
Ludzi jestem introwertykiem
Dla nich jestem obcy jak pasażer "nostromo"
Kocham gdy przychodzi noc
Dzień to wszystko pieprzy kocham pustki
Każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś
Tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Kocham gdy przychodzi noc
Dzień to wszystko pieprzy kocham pustki
Każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś
Tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi nie, nie, nie, nie, nie
Fon na off, już ponad tydzień
Wzrok zwieszony na suficie
Znów się muszę zamknąć w sobie
Żeby kurwa zamknąć płytę
Mieliśmy się dzisiaj widzieć
Lecz nie widzimisię typie
I nie pytaj mnie o powód
Bo jak wyżej widzimisię
Wszyscy coś ode mnie chcą
Więc się muszę w tym odnaleźć
Zacznę wychodzić na ludzi jak
Przestaną wchodzić na łeb
Typ mnie pyta czy to prawda
Że sprzedałem duszę diabłom
Nie miałem grosza przy duszy
Więc jaką by miała wartość? Pusty wzrok
Lecz pełen obaw te mieszkanie jest pułapką
Muszę przebić głową ścianę
Która w kolejności czwartą jest
Szyby okien o północy dają obraz moim lękom
Znów pół nocy biłem się z
Myślami i dostałem wpierdol
Chciałem marzenia dogonić dziś tak
Bardzo wszystko jedno
Nikt nie pyta już o wersy
Pytają o zdjęcie ze mną nie jestem atrakcją
Co się chwalić będziesz przed koleżką
Nie chcę stać się celebrytą
Suko ja będę legendą
Kocham gdy przychodzi noc
Dzień to wszystko pieprzy kocham pustki
Każdy tłok wprawia szybko w mętlik
Kocham ludzi kiedy są gdzieś
Tam w pip odlegli
Nienawidzę ludzi wciąż, mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi (wciąż) , mów mi introwertyk
Nienawidzę ludzi