Edzio, KRZ - Moje miejsce tekst piosenki (lyrics)
[Edzio, KRZ - Moje miejsce tekst piosenki lyrics]
Zarówno na ziemi jak i wśród ludzi
Nie wciskam się na siłę
By złudny szacunek budzić
Słucham zdania tylko tych
Co mówią: "idź swą drogą!"
I nigdy nie robiłem nic pod kogoś
Być wciąż sobą
Nie zmieniły mnie otoczenia wpływy
Nie szukam kumpli na siłę
Więc nie trzymam się fałszywych
Ty szukasz kumpli na siłę?
Zmienia Ciebie moda?
Zmienisz w sobie wszystko
Byle im się przypodobać
Chcesz być fajny? Zawsze robisz coś pod kogoś
Tak często, że zgubiłes własną osobowość
Pieprzony oportunizm, wybacz mi przyjacielu
Twój szacunek w moich oczach jest równy zeru
Trzymam się tego co robię, kocham, lubię
Swojej pasji wielokrotnie wystawianej
Na próbę
Zajarałem się tym sam, jestem samoukiem
Sam wszedłem między wrony
Żeby zostać białym krukiem
Chcą mi mówić, jak żyć, dokąd iść
Jak wyglądać
Kim być, z kim być, by tkwić w ich poglądach
Dążę do swoich racji i celów, tylko swoich
Nie uczynisz mnie jednym z wielu
Mówią ile brać by się pchać do stada
Ile dać, z kim trwać, jak grać, o czym gadać
Nigdy nie dałem złapać się w ich ręce
Idę swoją drogą, znam swoje miejsce
Edzio powiedział: "napisz o tym
Gdzie nasze miejsce
O tym, że w bloki idą zwroty niby za respekt"
Za marny profit my gramy koncert wam, mówią:
"Masz potencjał", zaczynam obojętnieć
Zakładam wariant
Że może XL bluzę zmienię na garniak
A rap grać będzie w biurze, wytnę buzię
Jaką wysyłasz w rozmowach i zakleję smutek
Udam, że to jest nowa odsłona mnie
Ja piszę wersy
Setki głów ma też swoich setki dróg
A każda inna od reszty, cóż, weź mi powiedz
Co mi po Twoim propsie? Bo
Choć po to rap robię
Proste, że często wątpię w to
I nie w progres za nielegalny krążek
A w to czy nie zawiodę matki z ojcem
Martwi to mnie, bo może musi tak być
Ja cały czas grałem w to po to
By nie grać o to jak Green
Dziś mam 18, choć mogę iść po browce
To minie dwa razy tyle, nim kurwa dorosnę
Carpe diem, mówią bez wypłaty jak gość
Nie po to żyję
By za chwilę być oszukany przez los
Ja mogę tekstem dać wam co najszczersze
Nawet jak to strach to chcę
Byś była obok mnie
Muzyko, dobrze wiesz, zawsze tu będę
Nie wiem, gdzie moje miejsce
Ale kiedyś tam dotrę
Chcą mi mówić, jak żyć, dokąd iść
Jak wyglądać
Kim być, z kim być, by tkwić w ich poglądach
Dążę do swoich racji i celów, tylko swoich
Nie uczynisz mnie jednym z wielu
Mówią ile brać by się pchać do stada
Ile dać, z kim trwać, jak grać, o czym gadać
Nigdy nie dałem złapać się w ich ręce
Idę swoją drogą, znam swoje miejsce
Jestem sobą
Niezależnie co mi ludzie w banię leją
Ty zmieniasz się razem z otoczeniem #kameleon
Ja, choć nie chciałem być
Jakiś odmienny na siłę
To w przeciwieństwie do innych
Już dawno się określiłem śmiali się
Jak przechodziłem obok w baggy jeansach
Nie zmieniałem tego narażając się
Na ich wyzwiska
Rap był najgorszy, wtedy nikt go nie złapał
Dziś każdy z nich wrzuca
Na tablicę jakiegoś A$AP'a
Wczoraj hejtowałeś rap przy wszystkich
A dziś wysyłasz do sprawdzenia
Mi swoje nagrywki
Gdzie tu autentyczność? Zastąpiła ją pustka
Podatność na trendy pozabijała gusta
Masz pełno pasji, zmieniasz je jak rękawiczki
Ale jak jarasz się wszystkim
To nie jarasz się niczym
Ja robię swoje i nie zejdę ze sceny
Nawet sędzia techniczny nie dałby
Rady mnie zmienić
Chcą mi mówić, jak żyć, dokąd iść
Jak wyglądać
Kim być, z kim być, by tkwić w ich poglądach
Dążę do swoich racji i celów, tylko swoich
Nie uczynisz mnie jednym z wielu
Mówią ile brać by się pchać do stada
Ile dać, z kim trwać, jak grać, o czym gadać
Nigdy nie dałem złapać się w ich ręce
Idę swoją drogą, znam swoje miejsce