Fenomen - Warszawa tekst piosenki (lyrics)
[Fenomen - Warszawa tekst piosenki lyrics]
Tu pieniądze można stracić
To stolica, miasto biednych i bogaczy
To stolica, miasto śmiechu i rozpaczy
To Warszawa pożyjesz, poznasz, zobaczysz
Nie każdy może tak żyć jak by chciał
Nie wszystkim ziści się życiowy plan
Choć nie wiem jak byś chciał żeby się ziścił
Niepoprawni optymiści są tam
Gdzie nieustannie trwa walka o korzyści
Gdzie marzenia porywa nurt Wisły
Wypluwa na brzeg tą rzeczywistość
Która staje w gardle
Gdzie świta szary dzień żeby
Nagle utopić poźniej słońce
Gdzieś za betonowym horyzontem
Warszawa tutaj to wszystko ma swój początek
W tym mieście widać gołym
Okiem biedę i majątek
Wiarę, rozsądek, szaleństwo, obłęd
Strach i nerwy
Tu ciągle ktoś goni coś, kogoś bez przerwy
Ludzie z Polski tu przyjeżdżają dla pieniędzy
Lecz ta obiecana ziemia nikogo
Z nich nie oszczędzi
Pracy nie ma, chyba, że Ci się poszczęści
Albo ktoś Cię wkręci
Bo inaczej to nie bardzo
Tu szczęście można znaleźć
Tu pieniądze można stracić
To stolica, miasto biednych i bogaczy
To stolica, miasto śmiechu i rozpaczy
To Warszawa pożyjesz, poznasz, zobaczysz
Warszawa wiem, da się lubić czemu nie?
Płynie dzień za dniem
Tutaj szczęście można znaleźć gdzieś
Zgubić serce i utracić dech
Stracić go na zawsze albo ocknąć się i biec
Albo ocknąć się i podobnie straćić i
Linia śmierci nie znajomy jest ten pisk
Jednym daje ukojenie, innym daje łzy
To Warszawa to życie, nie film i nie bajka
Jednego trafi szczęsćie
Drugiego trafi prawda smutna
To codzienność, dla niektórych jest za trudna
Wiesz, tak Bóg chciał mówią
Ale ja nie wierzę to Warszawa jednym daje
A drugim bierze wszystko
Oczy otwarte (warte?) miasto tego cenię
Wieczór, we dnie, nocą to miasto bije mocą
Żyje pulsem ulic, tętnem ludzi
Wiesz, więcej tu zarobisz lecz
Też więcej możesz zgubić
Przeżyj 7 dni w Warszawie
Wtedy musisz ją polubić ja ją kocham
To moja obiecana ziemia i nie szlocham
Wiesz, to piękno na reklamach
A głupota w blokach klatka obdrapana, jeden
Drugi dobry chłopak i
Dobrzy nie koniecznie żyją dobrze dziś
Myśl jak chcesz to nie tu
Myśl jak inni bo inaczej w dół, łapiesz?
Jak za wolno dajesz pacierz
Chwile nie połapiesz, zrozum
To miasto jest idyllą, tylko na pozór
Tu się urodziłem
A się uczę codzień nowych sforów
Tu szczęście można znaleźć
Tu pieniądze można stracić
To stolica, miasto biednych i bogaczy
To stolica, miasto śmiechu i rozpaczy
To Warszawa pożyjesz, poznasz, zobaczysz