Fonos - Sonda tekst piosenki (lyrics)
FONOS: Gibbs, Felipe, GMB.
[Fonos - Sonda tekst piosenki lyrics]
Gdy zwijane pliki
Umieraj, soro, zbieraj tą świtę ze sobą
Czas pozbyć się trychin
Straciła kolor tu moja wolność
Więc wbijam i wbijam te szpilki
Nie dla mnie YOLO, już żyć miałem sporo
Jakkolwiek by nie brzmiało – creepy (aaa)
Studzi zew tylko głos
Który prawdy pozwala się wyzbyć
Gramy fair, własny krąg
W którym zostali tylko nieliczni
W górę wznieś, ponad zło, wszystko
Co inni próbują zniszczyć
Ja to wiem, dla nich szok (szok, szok)
Większość zasad wyniosłem z ulicy
Światem rządzi martwy król
Który nie dla mnie
Życie sypie w rany sól, aż nie upadniesz
Ślepo idzie cały tłum, władza jak kartel
Wszystkim nam wykopią grób, kopią dół
Kto w niego wpadnie?
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem
Gdzie wśród ludzi czyha wróg
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem
Gdzie wśród ludzi czyha wróg
Zbyt duża fala na piątej
Morze Martwe naszych potrzeb
Zaraz przykryje to miasto
W końcu wszystkich coś dotnie
Każdemu jeszcze do śmiechu
Zanim nas pochłonie bezkres
"Czy warto żyć było w grzechu
Kogo mam prosić o szczęście?"
- zapytaj samego siebie
Na marzenia nie ma czasu
Na ostatnią wieczerzę też, więc licz
Ile masz ze sobą hajsu, żartuję
Nie znaczy już wiele to dziś
Być może ostatni dzień
Inaczej widziało pokolenie Z
Inaczej widziało pokolenie wstecz, każde
Ma swój czas, nasze chyba nie
Zamkniemy oczy w tym samym momencie
Bo czas jest iluzją, chyba już wiesz?
Ciężko mi było to pojąć
Na szczęście widziałem już swoje we śnie
Może to pech, lądować ciężej na dnie
Kiedy nas unosi wokoło lęk
Warto było zobaczyć koniec
Tylko bez napisów, po prostu THE END
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem
Gdzie wśród ludzi czyha wróg
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem
Gdzie wśród ludzi czyha wróg
Kto wyjdzie naprzeciw
Gdy powoli gaśnie Ci światło?
Ludzie to flety
Ich termin pamięci szybko traci ważność
Pytasz mnie: "czemu nie śpisz?"
Czekam aż zrobi się jasno
Za dnia jestem jak ślepy
W nocy zamyślam się, gdy milknie miasto
Nocą widzimy jak koty
Czuję to wszystko jak dotyk
W kałuży leżą banknoty, krwi, a nie wody
Za hajs wydrapują Ci oczy
Zanim coś straci moc i jak
Ulica bez żadnych emocji
Minie o włos korzystny los
Dziś widzę więcej, niż tylko chodnik
Każdy chce więcej i więcej
Każdy na fali jak surfer
Tutaj co drugi jak sensei
Na jednym patencie chce powielać bezsens
Jak obcięte zdjęcie
Ten symbol co wieszczy Ci dramat
Ty nie daj się nigdy, przenigdy usunąć
Zawsze się trzymaj mu w ramach