Intruz - Liryczny Zapierdol tekst piosenki (lyrics)
Intruz [Bartosz Olewiński] Opole, Polska 🇵🇱
[Intruz - Liryczny Zapierdol tekst piosenki lyrics]
Bo mam zapierdol liryczny
Rymami przeplatam myśli
Kiedy siadam nad kartkami
Żaden wysiłek fizyczny, żaden ze mnie osiłek
Mam zapierdol liryczny
Aby mój syn miał posiłek
Sto procent precyzji synek
Rynek pełen hipokryzji mów, że dbam o własny
Tyłek mam zapierdol liryczny
Bracie muszę Ci napisać
Że nie unikniesz kolizji próbują Cię dymać
Kiedy nie chcesz być jak wszyscy - niski
Ale umie kiwać z artysty to nic nie mam
Jestem gotów wylać whisky
Przed bliskim co odejść nie dał
Przepraszam jak was zraniłem
Sam się przekreśliłem
Pierdolę wasze wsparcie
Sam zawrócę Odrę kijem
Pewnie dla was samobójca ten
Co szedł do przodu tyłem
Uważam, że to przez ojców
Tych co dzieci zaniedbują
Ja swojego pierdolę niech mu
Szkity amputują skumaj
Zapierdol liryczny dla tych
Co mnie potrzebują
Dante przed komunią - czułem
Jak mnie obgadują odczułem na swój sposób
W niczym mi nie dorównują
Jak ból to się znieczulę po
Chuj to wejdź do wody i stój gdy ja to czuję
Mój zbiór to moje plony
Wypełniony wór jest mój
Rzucam go na stół papierowy
Wrzucam na huśtawkę nastrój
Lirycznie zapierdolony
Nerwicę mam fabrycznie
Psychicznie jestem zmiażdżony
W życiorysie, ulicę opiszę w krzywdę odzianą
Metafory są właściwe
Więc niech w linijce zostaną
Prawie przytomność traciłem
W kabinę miałem wczutkę
Wolałem spać na siłę jak Yapa pisał pobudkę
Byś dziecko wysłał po wódkę
Ja mu życzę by się wyspał
Po rysach jego widzę, że snu by mi nie opisał
Prędzej koszmar kiedy krzyczał
Zbliżał się i tulił ścianę
Jak się skupił, usłyszał, jak dusił jego mamę
Ty byś słowa nie wydusił
Gdyby przygniótł kolanem
Błagał by się nie obudził ten
Co w domu był tyranem
Trzecią noc oka nie zmrużył
Ukryć oczy nie wyspane
Musi wyzbyć kuratora te wizyty jebane
Te niezapowiedziane były nieprzewidywalne
Środowiskowe wywiady miał ślady
Bo bity kablem
Regularne pytania, nachalne zagrywki - marne
Opinie fatalne, od pedagoga normalne
Coś nie tyje
Niezbyt naturalne - szkoła podejrzewa
Cała rodzina pije, tylko ja wiem kto polewa
Bartek nie powie, że bieda
Powiedzieć sobie nie da
Wolę kurwa zostać w biedzie
W waszym świecie żyć się nie da
Wam się nie powiedzie zdobyłem
Nie jeden medal do dziś się nie wyżyłem
To nie ja zniszczyłem regał
Całe serducho włożyłem
Jak walczyłem w pojedynkach
Siedem dni w tygodniu
Agresywnie na treningach
To tam się zaprzyjaźniłem
Ląduję z czarnuchem w parze
Ktoś krzyczy "hajime", a on bratem się okażę
Tym co dał rodzinę kiedyś wracam po zawodach
Klucza nie wyjęli
Całą noc spałem na schodach
Kurwa mać, wszyscy zalegli
Nie dało się dobudzić
Choć napierdalałem z pięści
To nie miałem co się łudzić
Pisałem pierwsze wersy
Bo chciałem z siebie wyrzucić
Nie chcę być nieobecny
Zdążyłem zobaczyć piekł a dopiero jak wrócę
Zrobię liryczny rozpierdol ja nawijam
Łam żebro i tak z bitu nie wypadnę
Getto mnie wybrało, bym prowadził partyzantkę
Fakty autentyczne geny są dziedziczne
Jak nie lubisz to się
Pierdol liryczny zapierdol
Ciągle nakurwia telefon liryczny zapierdol
Kłócę się z kobietą
Bo mam liryczny zapierdol
Zawsze chciałem być poetą liryczny zapierdol
Ziomki przecinają beton liryczny zapierdol
Rzucamy monetą, bo mam liryczny zapierdol
Będę płakał, oni będą liryczny zapierdol
Nie podbijaj z ręką liryczny zapierdol
Z rapem nie jest lekko liryczny zapierdol
Pierdolę wasz level
Bo dbam o własne ziarenko
Nie mam czasu na refren
Bo mam liryczny zapierdol