Kafar Dix37 - Ulic prawdziwy głos (feat. TPS, Dudek P56) tekst piosenki (lyrics)
Łukasz Dudziński
[Kafar Dix37 - Ulic prawdziwy głos feat. TPS, Dudek P56 tekst piosenki lyrics]
Mają łatwego życia
Wszystko się zmienia, zmienia się też ulica
Gdzieś na końcu drogi czeka śmierć
Nie oddychasz
Na margines spycha kolejnych kryminał
Spytaj zarobionych ile oddali dla szmalu
Kto szedł tu na grubo, kto szedł tu pomału
W tym kraju na haju, wszyscy to znają
Wszystkim znane błędy, a i tak je powtarzają
Druga strona medalu to ruch na legalu
Jeśli jest taka szansa
To dobrze się zastanów
I ruszaj, bo po co Ci pucha
Muka, suka puka do tych
Nieostrożnych w ruchach
Trzymaj się z daleka, jeśli możesz dzieciak
Bo jeden na stu dostaje, na co czekał
Sądy, dołki, puchy, sankcje, izolatki
Zawsze gdzieś na końcu łzy czyjejś matki
Dawaj, dawaj z nami ile marzeniami można żyć
Dawaj, dawaj z nami
Jak wybrałeś drogę, to nią idź
Nie zapomnij pochodzenia, R do M '09
Z tymi, co już ich słuchałem chyba w '99
Ulica, no jasne, że potwierdzi to niejeden
Takie akcje co się działy rodem z 997
Uwierzę jak zobaczę, bajką mnie nikt nie kupi
A nie widzi mi się stanąć w miejscu
Bo nikt nie jest głupi
Jak w studni głęboko, echo niesie każde
Jebać nie ukryje nikt się w biedzie
Na jaw co żeś odjebał
Zakręca się kurek jak lojalny już nie jesteś
A co mnie obchodzi
Że ktoś problem ma na mieście
W areszcie zamknięci, chociaż wiedzą
Że nie wyjdą to nadzieja nie umiera
Na farcie może śliźnie
Przenika muzyka przez bramy, zamki, kłódki
Żeby nie mieć tu nad sobą kogoś
Musisz sam ruszyć
Konkurencji wkoło, szlak utarty
Jest gdzie wracać
Pieniądz, samarka, uliczny styl na trackach
Dawaj, dawaj z nami ile marzeniami można żyć
Dawaj, dawaj z nami
Jak wybrałeś drogę, to nią idź
Może już tak musiało być, że czekałem
Sam czekałem długie lata
Pracowałem, ziomeczku, pracowałem tak
Jak tata zapierdalałem, a tak od poranku
Aż po zmierzch czekałem na swój czas
By los powiedział: "Co swoje bierz"
Rób co chcesz, mów co chcesz, ja w to wchodzę
Na rzęsach w stronę słońca pozbieramy owoce
Tak czekałem na swój dzień
I mijały długie noce
Urodzone na podwórku, słowo leci
Weź to doceń
Życie bywa jak te dechy, długie
Krótkie i surowe
Posuwa se na krechy, kreski psuję Twoją głowę
Naturalnie na odmowę masz tylko jedną sekundę
Jak chcesz, leć, powodzenia
Wytrzymaj kolejną rundę
Mówisz nudne to wszystko i
Najchętniej bym to jebnął
Zarobił hajs szybko, ryzyko, ryzyko
Każdy ma swoją drogę i wybiera taką często
Jaka pomoże mu w życiu, finito
Dawaj, dawaj z nami ile marzeniami można żyć
Dawaj, dawaj z nami
Jak wybrałeś drogę, to nią idź