Kali, Gibbs - Gdzie jesteś? tekst piosenki (lyrics)
Kali [Marcin Kamil Gutkowski]
Gibbs [Mateusz Przybylski] Kłobuck, Polska 🇵🇱
[Kali, Gibbs - Gdzie jesteś? tekst piosenki lyrics]
Bagaż mi ciąży
Ale jakby coś to mam się świetnie
Oczy mam mętne jak Sahara wyschły wieki temu
Skrapla się wiara
Jak trucizna sercowego drenu
Brak mi tlenu, męczy bezdech
Kraina bez wiatru
Równia terenu wieczny bezkres
Nasionami kwiatów
Nie czuję smaku, nie słyszę śpiewu ptaków
Może już umarłem, lamentuję z zaświatów
Ma niespokojna dusza ciągle szuka
Swej bratniej energii
Bez Ciebie życie jest marną
Syntezą bieli i czerni
Niczym pułapka więzi nasze
Ciała gdzieś daleko nie wiem jak wyglądasz
Ale wiem żeś nieskalane piękno
Tyś moją mekką, moją muzą, boską ręką
Każda sekunda zmienia się w godzinę
A ta w wieczność
Gdy nie ma Cię, nie ma nic tam na szczycie
Pokoloruj ten szkic zwany życiem
Tylko proszę Cię
Powiedz mi gdzie jesteś
A tam przyjdę i zabiorę Cię na zawsze już
Na zawszę już
Nie wypuszczę mego piórka ulotnego jak kurz
Powiedz mi gdzie jesteś
A rzucę tym wszystkim w kąt
Tak na zawsze już, na zawsze już
Tylko Ty i ja na wieki wokół nas czysty lusz
Pokaż się proszę dziś, pokaż się proszę już
Bez Ciebie jestem cieniem
Więźniem w poczekalni dusz
Może się zjawisz dziś, może przytulisz już
I wyjmiesz z serca ciernie
Martwych dawno powiędłych róż
Dawno powiędłych róż, martwych powiędłych róż
Wyjmij z serca ciernie martwych
Dawno powiędłych róż
Ciernie tych suchych róż
Kruchych bez życia róż
Proszę powiedz mi gdzie jesteś?
W moim zeszycie wiele strupów
Kto tego wysłucha? Noc żywych trupów
Ta symfonia bolesna dla ucha
Chaos, labirynt słów
W nim droga do Twych ramion
Mój wieloletni druh jest jak
Na przegubach sztylet
I tak jak duch żyję i już mam dość, znamion
Znów się naćpam, opiję i ulegnę gorzkim żalom
Wszystkie fałszywe ryje służą mi dobrą radą
Nie zrozumieją mnie, oni fizyczności łakną
Chciałem nie raz się targnąć i skończyć
Z tym raz na zawsze
Ile można czekać, pragnąć
Nie skoczyć po nową szansę?
W mydlanej bańce widziałem odbicie twarzy
A gdy pękła jak ja
Embrion zwinął się i zastygł
Proszę Cię raz ostatni
Przełknę każdej prawdy ciernie
Karmiony nadziejami chyba wcale wolę nie jeść
Dniami, nocami ciągle pytam się gdzie jesteś
Ale chyba powątpiewam czy Ty
W ogóle istniejesz
Powiedz mi gdzie jesteś
A tam przyjdę i zabiorę Cię na zawsze już
Na zawszę już
Nie wypuszczę mego piórka ulotnego jak kurz
Powiedz mi gdzie jesteś
A rzucę tym wszystkim w kąt
Tak na zawsze już, na zawsze już
Tylko Ty i ja na wieki wokół nas czysty lusz
Pokaż się proszę dziś, pokaż się proszę już
Bez Ciebie jestem cieniem
Więźniem w poczekalni dusz
Może się zjawisz dziś, może przytulisz już
I wyjmiesz z serca ciernie
Martwych dawno powiędłych róż
Dawno powiędłych róż, martwych powiędłych róż
Wyjmij z serca ciernie martwych
Dawno powiędłych róż
Ciernie tych suchych róż
Kruchych bez życia róż
Proszę powiedz mi gdzie jesteś?