Kali, Paluch - Syntetyczna Ganja Mafia tekst piosenki (lyrics)

Kali [Marcin Kamil Gutkowski]

Łukasz Paluszak

[Kali, Paluch - Syntetyczna Ganja Mafia tekst piosenki lyrics]

To syntetyczna ganja mafia
Z głośników tłuszcz kapie
W te czułe punkty trafia
Odruchowo cieszysz jape
Jadę powoli jak papież
Wzywam oddziały na apel
Czego kurwa nie łapiesz, lamusy się duszą
Zaciskam kabel
Kto chce się wybielić, kto szuka odkupienia
W co ty kurwa wierzysz
Kolor poparty się zmienia
Rap to suma przeżyć a nie puste pierdolenia
Ja podążam tym szlakiem przez
Dziewięć płyt od podziemia
Twoi sąsiedzi znają datę
Premiery moich albumów
Bass wypierdala im watę z
Dobrze zatkanych uszów
Syntetyczna ganja mafia w betonowym buszu
Łyk łyk, buch buch, lecimy na odsłuchu
Zdala od smutków, turbo kurwa pozytywnie
Mix szlachetnych trunków płynie
W szlachetnym dymie
Nie o kokainie, czy kuluarach show biznesu
Bo sztuczne cycki nie są
Partnerem do interesów

Syntetyczna ganja mafia płonie na osiedlach
Kali Paluch z buta wjeżdża
Nie ukryjesz się ziom
Jednoczy nas muzyka, w sercach miłość jedna
A ty weź się nie stresuj tylko stestuj plon

Proszę nie porównuj nas do większości sceny
My mamy osobny pas, bar bez limitów weny
I to najwyższy czas łączyć najsilniejsze geny
Syntentycznej mafii czas
Ganja mafia mixujemy

Gdy wypluwam z siebie słowa
Łapią się za gula
Jak ten kurwa chudy skurwiel
Leci tak bez autotune'a nie kumam
Ponoć tuman i przeklęte beztalencie
Pisze za mnie szympans Kuba
Tak się bujam na patencie
Osz co za pierdolnięcie
Kysz boże jezus maria
Toż to silniejsze niż krokodyl
Syntetyczna ganja mafia
Wzięło młodych wszędzie
Wciągają to przez uszy
Nie chcą koksu co to będzie
Diler wróży czasy suszy
Co się tak kurwa puszysz
W rytm masz słodszysz od wanilii
Placki jak mili wanilii
Psychofanii ósmej milii
Veni vidi vici kiedyś tyci
Dziś jak kilimandżaro
Pęłną parą z polskie ziemii pod Tbilisi
Płonie jack, popiół opada do aszki
Płynie jack, na lód nie ice tea
To paluch kali siła zjednoczonej mafii
Ej w górę macki, bez pucki cię to trafi

Proszę nie porównuj nas do większości sceny
My mamy osobny pas, bar bez limitów weny
I to najwyższy czas łączyć najsilniejsze geny
Syntentycznej mafii czas
Ganja mafia mixujemy

Scena jebie stolcem, widzę podróby Ameryki
Znowu dają gówna porcję dzieciom
Prosto na głośniki
Przekaz płytki, o tym że przekazu nie ma
Wiem dlaczego tak mówią
Bo ich rap to zwykła ściema
Nic do powiedzenia choć leci czwarta dekada
Duże dzieci z mentalnością niemowlaka
W bani sraka, zwykła padaka na trakach
Na odmułę kopie sraka
Piszę na złotych kartkach

Syntetyczna ganja mafia płonie na osiedlach
Kali Paluch z buta wjeżdża
Nie ukryjesz się ziom
Jednoczy nas muzyka, w sercach miłość jedna
A ty weź się nie stresuj tylko stestuj plon

Weź tego łyk, weź tego bucha
Poznaj stylowy szyk poznaniaka i krakusa
Truskulowy dyg nawiedziła czuła dusza
Popłynęły ci łzy, ustąpiły klapki w uszach

Proszę nie porównuj nas do większości sceny
My mamy osobny pas, bar bez limitów weny
I to najwyższy czas łączyć najsilniejsze geny
Syntentycznej mafii czas
Ganja mafia mixujemy

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować