Okoliczny Element, Majkel - OjDupDup tekst piosenki (lyrics)

[Okoliczny Element, Majkel - OjDupDup tekst piosenki lyrics]

Zacząłem myśleć, żeby przestać trwonić talent
W pogoni stale staję się chłodnym draniem
Zły na świat na siebie, zły na przeciwną płeć
Zły na przyjaciół i wszystkich
Którzy śmigają w M5
Naprawdę nienawidzę systemu edukacji
Bo rodzi konformistów i absolwentów bez pracy
Nienawidzę starych bab, dziadów
Moich sąsiadów co mają wkurw
Gdy leci rap do dobrych podkładów
Pieprzę te hity z radia
Wytwórnie i studia nagrań
Nienawidzę wydawców
Co chcą na durniach zarabiać
Wkurwia mnie banda typów
Co się lampią krzywo
Nie uderzę ich, bo bym dostał za to wyrok
Jestem miły skurwiel
Nienawidzę cwanych prostaków
Nadzianych od mamy i dam dla adwokatów
Pieprzę tamten rap


Wszystkie te groupies to dziwki
Sram na ten show i na to
Jakie wrzucisz używki

Dwa zero jeden zero, a lat dwa razy tuzin
Wkurwiony na świat, daj mi karabin lub puzi
I trata tatata, wszystkich zmiotę
Bo mam złość i cholerną ochotę
Bez kitu niеnawidzę tego syfu wokół
Jestem jak "co u ciеbie" – "a weź daj spokój"
Zły na mróz na dworze i sąsiadów z klatery
Jebanych konfidentów i stare babery
Zły na siebie zły na ciebie i na starych
Na przyjaciół pracę fanów rapu
Tracę wiarę w polski hip
Hop kiedy włączam radio
Zły na wszystko i na to zjebane państwo
Gdzie jest przypał wciąż tu
Cię wsadzą za gandzię
ZUS zabiera w chuj, a w pracy płacą marnie
I tak tu idzie, jak HST mam tu zły dzień
I ja pierdolę, czeka mnie cały tydzień

Wyładuj swoją złość i przypierdol komuś w nos
Lub przypierdol sobie w nos
I naładuj swoje zło
Cokolwiek wybierzesz – spowoduje wzrost
Negatywnej karmy lepiej sprawdźmy
Jak smakuje sort
Baza do ciebie gościu, robię rewizję
Fada nie zwalnia z odpowiedzialności
Za twoje decyzje
Kazanie cisnę, jakbym odprawiał mszę
I straszę okultyzmem
Przyjdzie czort i cię zje
Kiedy tak patrzę na tych obarczonych błędem
Wkurwiam się tak
Jakbym stał pod pocztowym urzędem
I po godzinie stania okienko zamknięte
Jeszcze trzeba się użerać
Z Okolicznym Elementem
Panowie, nie mam kurwa drobnych na wino
Nie ma litości dla skurwysynów
Kazik dobrze nawinął
Dialog jak z Tarantino wciąż
Gada o przypałach człowiek, który działa
Ale sumując go to pała
Jestem wkurwiony na nich jak Ali na ringu
I w końcu eksploduję jak
Kurwa Talib w boeing'u
Bo się naoglądali filmów Lubaszenki
Styl polskiej gangsterki
Mam z tego ubaw wielki

Mam w sobie miłość i
Nienawiść jak radio Raheem
Żeby nie zabić wszystkich wokół
Mam wiadro i dym nie kocham wszystkich
Jak Pan Bóg to już na pewno
Musiałbym mieć dwa serca, coś jak król czerwo
Daję upust nerwom, które w sobie tłumię
Niemy krzyk, nikt nie słyszy mnie
Choć stoję w tłumie
I choć wciąż mówię sobie: jeszcze
Nie jest tak źle
Jak na razie myślę, bluzgam i wkurwiam się

Joł, co za chujnia, męt, znowu kac męczy mnie
Nie ma luzu, bo w kieszeni nie brzęczy cash
Kolejny ciężki dzień, niby mogło być gorzej
Znowu wstałem z wyra i było ciemno na dworze
Wiesz, dziś nie czuję się najlepiej
Od rana tylko biedę klepię
Te nerwy chyba zaraz komuś ciosa wlepię
Nie można tracić głowy
Jutro dzień zupełnie nowy jest

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować