Oliver Olson, Opał, Gibbs - Milion tekst piosenki (lyrics)
Opał [Łukasz Opiłka] Chorzowie, Polska
Gibbs [Mateusz Przybylski] Kłobuck, Polska 🇵🇱
[Oliver Olson, Opał, Gibbs - Milion tekst piosenki lyrics]
Jak chowają trumnę
Zabrakło mi słów, bo byłem gotowy umrzeć
Czuję ból, jak dragi powodują pustkę
Ty nie czuj się jak tchórz
Ale odwróć się od luster
Spisywali mnie na straty, przez połowę życia
Mieli moje rymy za nic, nie przestanę pisać
(nie) w ludziach zawiść, patrz po czynach
Nigdy nie nazwiskach
Bo tam, gdzie bywa, chcą Cię zranić
Miła aparycja
Gdzieś na sali cisza, łzy, ktoś mówi
Że tak bywa nie bądź słaby, w jakich ryzach
Jak mam się utrzymać? (jak?)
Dobry zwyczaj
Tak przeliczam lata w długopisach
Długa lina, czuwał tata, bym się nie wypisał
W moim sercu blizna, sam ją tak rozgryzam
Chciałem list napisać
Nie znam się na listach
Odkąd zmieniła się dawno adresatów lista
Milion spalonych kontaktów -
Wystarczyła iskra
Biały kruk, to gest
A bogatych na to tu nie stać
Czarny tusz, jak krew
Przelewamy nasze sumienia
Głośny krzyk, jak szept
Gdy powodów do ciszy nie ma
Milion spraw, które chcą nas pogrzebać
Milion trumien zostawionych w sercach
Każdy dzień, bez tchu
By kupić choć chwilę wytchnienia
Żadеn kres, bo znów, dobre chwile przychodzą
Niеraz miałem dość, brak słów
Gdy z życiem dogadać się trzeba
Milion spraw, które niosą do
Nieba, milion powodów, by już się nie bać
(nigdy, nie)
Żyję tylko dzisiaj, mała, jutro jest zagadką
Nigdy nie gram kartą, warto, kurwa
Czy nie warto ile razy jeszcze dane będzie
Nam wejść w bagno?
Do trzech razy sztuka, dzisiaj palę czwartą
(smoke weed)
Coraz więcej mam w mieszkaniu światła
Rzadko już używam zasłon
Przygniata mnie natłok, gramy sztukę
Skaczę na tłok zdarza się przy barach
Zrzucać z barów tę podatność
Się odcinam od relacji, dla których jestem
Okazją wchodzę na język lodowca
Gdzieś pod Jökulsárlón
Nie chcę więcej sztucznie na językach być
Jak słaby karton
Dałem serce, byłeś jebaną pijawką (jebać)
Przez to brachol zza krat patrzy
Na świat, trzymaj się tam, bartol
No a tam, gdzie nasi ludzie
Tam przeważnie wali trawą
Daj mi pole do popisu, zrobię na nim siano
Nie że z błahą sprawą, bo przychodzę po to
Co zabrano
Wystarczyła iskra - Łukasz łatwopalny
Jak etanol
Biały kruk, to gest
A bogatych na to tu nie stać
Czarny tusz, jak krew
Przelewamy nasze sumienia
Głośny krzyk, jak szept
Gdy powodów do ciszy nie ma
Milion spraw, które chcą nas pogrzebać
Milion trumien zostawionych w sercach
Każdy dzień, bez tchu
By kupić choć chwilę wytchnienia
Żaden kres, bo znów, dobre chwile przychodzą
Nieraz miałem dość, brak słów
Gdy z życiem dogadać się trzeba
Milion spraw, które niosą do
Nieba, milion powodów, by już się nie bać
(nigdy, nie)