PeeRZet - Sens Życia Według Przemka tekst piosenki (lyrics)
[PeeRZet - Sens Życia Według Przemka tekst piosenki lyrics]
Coś każe mi go pieprzyć ziomalu
I tak pierdolnę
Co z tego ze w lepszym szpitalu
Niektórzy chcą coś zmieniać
Nam mkną wspomnienia
Każą zapierdalać ziom to ściema
Siądź i siema błyszczę jak diament i płynie
Z serca marzeń lista mam talent i nie musi
Go potwierdzać Chylińska
Zapierdalam jak lubię, jak nie, nie ma chuja
Nie wciągniesz mnie do grona fujar
Weź się bujaj po co się spinasz chłopie jak
Trzeba płynąć na bicie
Spinać się możesz na klopie jak
Coś trzymasz w odbycie
Rap to życie? dupa, to forma wyrazu
W innym razie zginęlibyście na
Loopach od razu sens życia według Przemka
Co życia nie przegra
W świecie reguł, przerwa w biegu
Tak zwany interwał
Chciej dla innych dobrze, a będzie dobrze ci
Puść to za 10 lat i zamknij w Porsche drzwi
Grunt to się wyluzować i nie planować jutra
Nie dbać o kurs funta
Nie mówić ciągle 'kurwa'
I nie narzekać kurwa jak pierdolone mendy
Chodzić po parku czasem i
Palić jointów sterty
Chodzą w futrze, a nie ma zimy
Tyle gwiazd ma hajs
I robią potem głupsze miny niż Busta Rhymes
Ja nie jestem gwiazdą, coś sobie wkręciłeś
Powiedzmy jasno: mam gdzie zasnąć
I wszamać posiłek gdy czasem nie mam czasu
Mówisz: Przemek zmienił się
Nie chce nowych adidasów
Myśli o dzieciach i psie
Nie robisz postępu to stoisz w miejscu
Jakby z boku
Nie ma tu podstępu, ty masz w to sercu
Obiboku w sztuce luzowania trybów
Działania po cichu skutecznie
Lepszy od mnichów, będzie wybuch
Wyrzucam zawleczkę
W dzisiejszym świecie się gubisz
I zakładasz nowy strój
Ziom rób to co lubisz, i rób tego w chuj
Niejeden z nich dziś czuje że
Ma moc i kozaczy
A na klipie go kompromituje koks z dopalaczy
Nieważne, rób co robisz, to nie mój rewir
Nie kumasz i się głowisz, nie pisz postów
Tylko kurwa przewiń
Grunt to się wyluzować i nie planować jutra
Nie dbać o kurs funta
Nie mówić ciągle 'kurwa'
I nie narzekać kurwa jak pierdolone mendy
Chodzić po parku czasem i
Palić jointów sterty
Rok temu dissowałem cieci
Lub coś w ten deseń dziś jebie mnie to
Martwię się swoim sukcesem
Nie czuję presji i nie chcę
Wyjść z podziemia prędko
Prawdziwy MC tego nie zakłada
Jak pierścienia lebron
Potrójne, podwójne, poczwórne, spierdalaj
To złudne nie trudne i wtórne wiec nara
Niosę sens i powoli będę z nim rósł w górę
Choć jego ciężar ciągnie w
Dół jak biust figurę
Jeśli pozwolisz, otworzy tępy mózg dureń
I wysypie z niego gruz, i da na luz w ogóle
Nigdy nikomu nie zazdroszczę
Pewnie stąd zawiść
A co gorsze niektórzy, za to mnie chcą zabić
Zamknięci w stereotypach blokowi rozkminiacze
W ich głowach wieczna stypa, wkurwia ich
Że kozacze więc będzie warczał koleś
Że rymy daje jak frajer
A ja jak zmarszczka na czole
Już zostaje na stałe
Grunt to się wyluzować i nie planować jutra
Nie dbać o kurs funta
Nie mówić ciągle 'kurwa'
I nie narzekać kurwa jak pierdolone mendy
Chodzić po parku czasem i
Palić jointów sterty