PIH, Peja - Zawsze muszę coś spierdolić tekst piosenki (lyrics)

[PIH, Peja - Zawsze muszę coś spierdolić tekst piosenki lyrics]

Dość już Twoich i moich łez
Jak jest wiesz, masz twarz zasmuconą
Czuję się źle, daje słowo
Być skałą, wokół której toną
Zgadzam się z Tobą, z każdą racją
Zrobię na przekór, z premedytacją

Sen winowajcy nie jest lekki
Elegii posłuchaj
Tak jak Ty mam w sobie polskiego ducha
Woda spływa z wanny na kafelki podłogi
Rozrzucone, skacowane ramiona i nogi
Kiedy opada mgła, wiem, to ból też opadł
Został strach i gniew, żal i rozpacz
Wszystko powoli dochodzi do mnie
Otrząsam się z goryczy najlepszych wspomnień
Ciężki charakter? Wiem, mam z natury
Ale chcę wierzyć w słońce
Nie chcę już wierzyć w chmury
To jest ten moment, odstawiam z wódką lód
Chcę słyszeć w domu tupot małych stóp
Nie chcę przepraszać wszystkich od rana
Budzić się żyć w żołądku Lewiatana
Może tą dusze uwolni śmierć, nie wiem
Czuję to ciało jest dla niej więzieniem
Wyrzuty sumienia, a po nich szczerość
Walka ze sobą z dnia wczorajszego
Modlę się o to, chociaż nic nie pomoże
Gdy przeznaczenie w parszywym humorze
Zacząć od zera, zepchnąć w niepamięć
Wszystkie problemy zamurować w ścianie
Ten tren jak Ty, nie mogę przestać nucić
Zły sen, z którego chce się obudzić

Może chcę dobrze, ale przynoszę ból
I nagle wszystko wokół warte jest
Biegnę donikąd, choć coś mówi stój
Otwarta rana, ja znów sypię sól
Braterstwo tej samej niedoli
Los rzuca kłody pod nogi
Nerwy rwą się spod kontroli
Zawsze muszę coś spierdolić

Świat jest okrutny
Lecz nie ma się co rozczulać
Choć rozterek mam często więcej
Niż Pan Jędrula i akurat mi nie trzeba
Brahu wciąż nowych spięć
Bo odejdę z tego świata z
Hukiem jak Johnny Ace
Kolejny tekst o tym, że w tym życiu ciężko
Jestem tym koleżką
Który przeszedł w życiu piekło
I kolejną męką są odpały, były, będą
To demony przeszłości
Które zbyt często mnie gnębią
Tu gdzie słowo "przepraszam" nie
Tłumaczy mnie na pewno bo wiem
Że nie to jedno wydarzenie dziś potępią
Świadkowie mego życia
Ten gnój wciąga ich w to bagno
Które nierzadko jak na dnie
Rani ich tak bardzo ten który jako dzieciak
Musiał podejmować szereg dorosłych decyzji
W tym dorosłym życiu wymiękł
Ja podejmę ten wysiłek, wiem
Że nie ma na co czekać
Tylko w tym dorosłym życiu
Dziś jest niedojrzały dzieciak

Może chcę dobrze, ale przynoszę ból
I nagle wszystko wokół warte jest
Biegnę donikąd, choć coś mówi stój
Otwarta rana, ja znów sypię sól
Braterstwo tej samej niedoli
Los rzuca kłody pod nogi
Nerwy rwą się spod kontroli
Zawsze muszę coś spierdolić

Gdyby za to mi płacili miałbym królestwo
Wiesz co? Sam oszukuje się tak często
Znów w lustrze nie poznaję swojej twarzy
Niebo ma kolor sińców pod oczami
Czy do księżyca powinienem wyć?
Nie powiem, że nie stało się nic
A jak nie Ty, to kto mi został?
To cały życie jak słona kropla

Może chcę dobrze, ale przynoszę ból
I nagle wszystko wokół warte jest
Biegnę donikąd, choć coś mówi stój
Otwarta rana, ja znów sypię sól
Braterstwo tej samej niedoli
Los rzuca kłody pod nogi
Nerwy rwą się spod kontroli
Zawsze muszę coś spierdolić

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować