Solar, Wac Toja, Quebonafide - Arabska noc tekst piosenki (lyrics)
Wac Toja [Wojciech Turowski] Kraków, Polska
[Solar, Wac Toja, Quebonafide - Arabska noc tekst piosenki lyrics]
Tylko na Google Maps
Nie słychać tam jak przy Ramadanie
Na Suku milknie gwar
Casablanca, Marrakesz, hajs rządzi
Jak nie patrzy Szariat
To Maroko, handluj z tym
My już ogarniamy Rabat ping pong show
Wata cukrowa czy zaklinacz węży
Jedna liga, kobra zasyczy
Gdy kieszeń zabrzęczy
Wszystko jedno: All Inclusive
Czy backpackersi w pogoni za nietkniętym i
Tak natrafisz na festyn
Wziąłem na zmianę bokserki i światopogląd
Zainfekowany strachem do nich
Chcę sam to dotknąć
Brudny palec Zachodu długo tu mieszał
Problem zamiatano pod dywan
Aż w końcu odleciał
Skutki dziś nikogo już nie dziwią
Jak kozy na drzewach
Na północ, na południe się granica zaciera
My mkniemy przez żar pustyni jak Beduini
Czytam książki od tyłu
By być krok przed wszystkimi!
Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach
Idziemy przed siebie tam
Gdzie rzuci nas wiatr na Medinie nasz zwiad
Przez pustynię nasz skład
Siadaj mordo na garb, jest obcy nam strach
Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach
Idziemy przed siebie tam
Gdzie rzuci nas wiatr na Medinie nasz zwiad
Przez pustynię nasz skład
Siadaj mordo na garb, jest obcy nam strach
To Arabska noc!
Backpacker nie czekam, jadę w trasę
Pakuję plecak i wymieniam kasę tymczasem
1000 spraw przeleci obok
A ja w chmurach głową
Mam przesiadkę na samolot lecę wzorowo
W krajach muzułmańskich łapię spod
Burki oczko panny nie odpuszczam jej
Odpuszczam i mówię zatańczmy
Cień mi dają palmy, a ja rozświetlam go sobą
Hakuna matata śpiewam zostań moją żoną
Ktoś mi mówi Allah Akbar, a ja Alleluja
Ale koło chuja, mi nie lata ich cała kultura
Przyleciałem się najarać haka
Ale nie zamulać faza, faza dzień świstaka
To to moje życie w chmurach
Upał weź się upal jeszcze trochę
Gruda kruszę, kręcę jak to kopie
Słuchaj taki rap mam w tej Europie
Skumaj szukam tego, co nowe
Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach
Idziemy przed siebie tam
Gdzie rzuci nas wiatr na Medinie nasz zwiad
Przez pustynię nasz skład
Siadaj mordo na garb, jest obcy nam strach
Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach
Idziemy przed siebie tam
Gdzie rzuci nas wiatr na Medinie nasz zwiad
Przez pustynię nasz skład
Siadaj mordo na garb, jest obcy nam strach
To Arabska noc!
Nie palę jointów
Odkąd braciak poszedł za to gibać
Po prostu lubię sobie pokasływać
Jestem ujebany strasznie, nie ma co ukrywać
Marokańskim kifem, shitem, rifem
Mała to nie Liban
Mam grubą czekoladę, w uncjach my friend
Chociaż mój diler to nie Umpa-Lumpas
My friend
Nie przyleciałem tutaj szukać kumpla
My friend wychodzę z siebie, ale
Wszystko gra, skurwielu, co to blend?
Wszystko się jara jak zachodnia Sahara, ja
Nie wierzę w prawdę, bo prawda to fama, ja
Nie wierzę w prawdę, to fatamorgana
Jak mam wierzyć, zaraz
Nawet Casablancę kręcili w Stanach (Co?)
A Yung Lean Kyoto w Amsterdamie (Woo)
Skurwielu powiedz po co kłamiesz
Śmigam spalony dziś po wąskich uliczkach
I mam zdrowy dystans
Nie każdy arab to terrorys- (kaszel)