Rogal DDL - 666 tekst piosenki (lyrics)
[Rogal DDL - 666 tekst piosenki lyrics]
Podrapałem polskim prądem się u koleżki
Stan mam ciężki, bliski do klęski
Pierdolony los często bywa kurewski
Chcesz się zemścić? Tylko na kim?
Głos wewnętrzny mówi z dala od padaki
W wykształceniu braki, w uzębieniu przerwy
Pustki w portfelu
A ta kurwa działa mi na nerwy
Czas jest cierpki, obraz niewyraźny
Jakby mnie karetką właśnie zwieźli na zakaźny
W koło błazny, może to oddział psychiatrii
Lub efekt uboczny przegranej resuscytacji
Od atrakcji do kalectwa
Prosta ścieżka jak od ćpania do szaleństwa
Życzę szczęscia w turbulencji
W ustach czuję posmak metalicznej rtęci
Książki, które czytam są przygnębiające
Ziomki nad blokami znów
Widzieli czarne słońce
Mieć pieniądze, jeść w restauracjach trufle
Kurwa, wrzątkiem zalewam chińską zupkę
Kacem wódkę trutke zejscie i w kółko
Wszystko do kurwy nędzy przełoże na jutro
DCDT, od D do D do L
Dla dziwek lubrykant, nie dla lamusów żel
(ta)
(Właśnie tak kurwa, jak myślałeś, że inaczej
To byłeś w błędzie, elo, DDL'o, joł)
Każdy obiera cele, poruszam się we mgle
W razie zagrożenia być silnym jak lew
Niech się dzieje co nieuniknione
Wszystkie skróty ulic tego
Miasta przestrzelone
Milczy abonent, bo odpierdala w pace
A gdy mandat włamiesz blatem
Myślisz wyżej jest inaczej?
No chyba nie raczej, zbyt potężny lobbing
By dojść do prawdy tego świata - zapomnij
Po śmietnikach nurki poszukują szamy
I czy komuś pomożemy tym, że to udostępniamy?
Człowiek jest cwany najbardziej wobec siebie
Nie wiesz? Czy nie chcesz o tym wiedzieć?
Co mam ci powiedzieć? O czym napisać?
Każdy za pieniądze będzie
Patrzył jak zdychasz
Brzytwy się chwytasz oburącz
Widzę jak apteki symbol oplata wąż
Farmakologia w tym przypadku nie działa
Którędy trzeba pójść by amfe
Wpierdolić w kanał?
Pamiętasz wtedy na centralnym
Dworcu te trupy? Na mordach miały strupy
Za ćwiary dały by dupy
Rap na cztery łapy kuty, joł
Zawsze po bicie chciałem jechać jak czołg
Nie ćwok, kurwo puk puk
Czujesz jak kastet rozpierdala ci brwiowy łuk
(Ta, ktoś ci jebnie i leżysz, kurwa
Cię nie ma na wieki wieków amen
Wszystko przejebane kurwa, jebać)
Spójrz na nagłówki gazet
Potrafisz się cieszyć?
Z życia zobacz ilę warty jest twój sprzeciw
Media co chwilę donoszą o śmierci
Zdajesz sobie sprawę
Że stąpasz obok tragedii?
Politycy pierdolą jak najęci
Wciąż te same mordy wyświetlane w pętli
Aż mnie mdli na samą myśl
Że do władzy w polsce znowu dochodzi
Narząd PiS to jest nieodwracalne
Pokaż kraj, w którym prawo karne jest moralne
Władze niesprzedajne, tu zmiany diametralne
Na lepsze nierealne
Historia karty ma brutalne
Dobro i zło jest nierozszczepialne
Zabijanie bydła ponoć humanitarne
Czujesz? Liczysz na jakiś łut szczęscia?
Przeżuwając kawałek martwego zwierzęcia
Reklama cię nakręca, droga fura, fajna
Szmula, dobra praca, zimna wóda
Jak tabloid toniesz w brudach
Łapiesz? Życie jest jak zdrapka:
Drapiesz, drapiesz, chuj wydrapiesz
Kurwa i po jabłkach
Każdy ruch pułapka, szczur w labiryncie
Życie, stąd bez śmierci nie wyjdziesz
Na torcie wiśnie, w oryginałach rapowe wersy
Uliczny przekaz dla mnie zawsze najszczerszy