Rover, Wdowa - Pęknięcie tekst piosenki (lyrics)
[Rover, Wdowa - Pęknięcie tekst piosenki lyrics]
Rano wstać i wyjść
Zanim otworzysz kuchenne drzwi
Nocą wrócić kiedy znów śpisz
Ojcowie szli morzem wódki
Nie mam nawet siły dzwonić do nich
By się skurwić
Powieki niosą piasek, jak zmieniasz chuja
To zmieniasz klasę mam nadzieję
Ze Twój przyszły facet będzie miał pracę
Nie liczę dni bez rozmów, zmieniam datę
Jadę na koncert, gram koncert, gubię zasięg
I tylko tafle szyb ze szkła
Oddzielają mnie od lotu
Bo gdyby nie te tafle
To pewnie spłonąłbym na popiół
Usta nie grają słów, martwe z emocji głodu
Spokój w sobie znajduję
Im dalej jestem od domu
Jeśli czujesz, że musisz powiedź
Mi kilka gorzkich słów, gorzkich słów
Jeśli teraz mam wyjść, już nie wrócę tu
Już nie wrócę
Od pęknięcia dzieli już tylko ukłucie
Jeśli tyle masz w skrócie
To bądźmy sprawiedliwi
Bo miłość zawsze była tutaj między innymi
Od pęknięcia dzieli nas ukłucie
Powiedz kto wyjmie igłę i kto przegra życie?
Zapytaj ulic, gdzie mnie znajdziesz
W bruku poszukaj śladu zmartwień
Nim wrócę do domu, zasnąć obok, w pokoju
Rano, gdy skoczysz z mordą
Przycisnę szybę twoją głową powiem
Że chcę żyć osobno!
Czas minie, obrót chwil zmieni w sekundę
Sekunda zamieni się w rok
Odkąd ściany są puste mężczyźni płaczą
Ja raczej czuję ulgę albo pustkę
Albo pustkę i ulgę
Nie czuję nic tak pokrótce
Teraz mi wystaw paragon spojrzeń i gestów
Słów, które niesiesz ponad
Horyzont kontekstów
Powiedz, że życie ze mną nie ma sensu
Bo poligamia ze swoich suk nie czyni jeńców
Zostaw cierpliwość dla mędrców
Dzieci dla ojców małżeństwa tym
Co zamiast pieprzenia chcą rozmów
I kurwa pozwól żyć, tak po prostu
Aż zacznę czuć jak Ty, tak po prostu
Jeśli czujesz, że musisz powiedź
Mi kilka gorzkich słów, gorzkich słów
Jeśli teraz mam wyjść, już nie wrócę tu
Już nie wrócę
Od pęknięcia dzieli już tylko ukłucie
Jeśli tyle masz w skrócie
To bądźmy sprawiedliwi
Bo miłość zawsze była tutaj między innymi
Od pęknięcia dzieli nas ukłucie
Powiedz kto wyjmie igłę i kto przegra życie?
Co zostało w nas? Garść jałowej ziemi
I czarne płatki zgliszczy
Kołysane siłą wiatru
Wśród popiołu wspomnień na
Kartce próbuję skleić
Pęknięte obrazy zaszłej mgłą, czasu prawdy
Kurwa! Już nie łkając
Jak szczenię do kobiet w beli
Pizda oczu nie zaklei, dojrzałość ponad tym
Bo ile można o tym, że odeszła
Gdy chcieli się zmienić
Spójrz prawdzie w oczy, spytaj ojca
Co czuje do matki
Przyjaźń? Jak nienawiść, najtrwalsze z uczuć
Ciągną ku niebu, wypalone serc żerdzie
Pęknięcie rozszerza szczelinę w bruku
Mijasz granicę
Gdzie prócz przyjaźni nie czujesz nic więcej
Zostaje gorycz, w łóżku dwie równoległe
Bólu nie poczujesz nawet, gdy powiem
Że ja ją pieprzę stoimy przed pęknięciem
Za którym przestaje bić serce
Każdy z nas pyta czy to co czuję
Zależy ode mnie?
Jeśli czujesz, że musisz powiedź
Mi kilka gorzkich słów, gorzkich słów
Jeśli teraz mam wyjść, już nie wrócę tu
Już nie wrócę
Od pęknięcia dzieli już tylko ukłucie
Jeśli tyle masz w skrócie
To bądźmy sprawiedliwi
Bo miłość zawsze była tutaj między innymi
Od pęknięcia dzieli nas ukłucie
Powiedz kto wyjmie igłę i kto przegra życie?