TPS - Bez perspektyw (feat. Dack, Dudek P56) tekst piosenki (lyrics)
Łukasz Dudziński
[TPS - Bez perspektyw feat. Dack, Dudek P56 tekst piosenki lyrics]
Jak Syzyf pod górę głaz taszczę pod słońce
Mama mi mówiła, zresztą, sam po niej widzę
Że labirynt do przejścia trudny jest
Ale żyję
Spłaty, wezwania, w skrzynce listy z Kruka
Rachunki spóźnione i się zbiera duża suma
Kredyt, żeby spłacić wszystkie stare długi
Alimenty nie na czas przychodziły
Czas się dłużył "W końcu będzie lepiej" -
Powtarzałem sam sobie
Nie martw się mamusiu, kiedyś się dorobię
Babcia pomagała, Bogu dzięki, że ją mamy
Razem z dziadkiem byli zawsze
- pomoc doceniamy
Skromnie ubrany, jak ja chciałem mieć te Nike
No to wyczekałem moment i
Zabrałem komuś fanty
Bez perspektyw na biznes
Nie jak koledzy z klasy co stary miał firmę
Mój by mógł iść się zaszyć
Przestraszyć się idzie dzieciakowi
Ciemną nocą
Ale to nie ja, jestem z tych, co nie proszą
Dzisiaj każdy na swoim, nikt w wynajmowanym
Metraż jest duży, każdy sam to opłacił
Z rodziną na zakupy, jak podoba się, to biorę
Jeśli mocno w coś wierzysz
To pokonasz każdy dołek
Przestrogi poczułem sam na swojej skórze
Nawet ostrze noża jak wbijało mi się czułem
Na pewno niefajnie było słuchać
Że przestępca ale z czegoś trzeba włożyć
Żeby przestać czuć niesmak
Wyższa poprzeczka
Przyzwyczaić się jest łatwo
Do podwórka przed domem
Nie betonu pod klatką
Odgłosy windy słyszę jeszcze nieraz w głowie
Jak stukało na drugim
To jechała na dziewiąte
Chodzi o forsę, wiem, że to cię blokuje
Małolat, nie dygaj, byłem tam, gdzie plujesz
Bez perspektyw na jutro, nie daj sobie wmówić
W tym życiu, niestety
Czasem trzeba się ubrudzić
Nieraz się zazdrości i nie ma co kłamać
Życie nierówno rozdaje karty dla nas
Bez perspektyw na jutro, nie daj sobie wmówić
W tym życiu, niestety
Czasem trzeba się ubrudzić
Nieraz się zazdrości i nie ma co kłamać
Życie nierówno rozdaje karty dla nas
Przeszkody omijam sprawnie jedna za drugą
Nie wóda z grudą, zwrota jedna za drugą
Inne perspektywy, bo inne priorytety
Też się mordo obudź, życie to nie balety
Szybko mija niestety, ważny jest ten uśmiech
Na bliskich buźce
Dla nich kombinuję aż nie usnę
Mama miała tylko mnie i brata
Kiedy odszedł tata do innego świata
Trzeba latać, sama nie zarobi się sałata
Dwanaście lat, starszy syn, kmiń od małolata
Pakiety ze sklepu przykitrane pod bluzą
Teraz to parę złotych, kiedyś to było dużo
Dni się dłużą, buszowaliśmy całymi dobami
Za nami auta z powybijanymi szybami
My lecimy z fantami, żeby mieć za nie szmalec
Potem zjazd na bazę, na wieczór ustawka
Dalej
Tak w koło błądziliśmy, ale było wesoło
To prowadziło donikąd
Chciałem mieć pod kontrolą
Nie jesteśmy nieśmiertelni, dotarło
To do mnie, kolo
Kiedy swojego ziomka zobaczyłem nekrolog
Sporo minęło czasu nim znalazłem sposób
Jak wyjść z chaosu, a wejść w stan patosu
Słucham serca głosu, nie toksycznych osób
Jestem sobą, nie wierzę
Że szczęście jest kwestią losu
Bez perspektyw na jutro, nie daj sobie wmówić
W tym życiu, niestety
Czasem trzeba się ubrudzić
Nieraz się zazdrości i nie ma co kłamać
Życie nierówno rozdaje karty dla nas
Bez perspektyw na jutro, nie daj sobie wmówić
W tym życiu, niestety
Czasem trzeba się ubrudzić
Nieraz się zazdrości i nie ma co kłamać
Życie nierówno rozdaje karty dla nas
Bez perspektyw na jutro
Miało tak większość z nas
Bez bogatej rodziny, bez posagu, ty to znasz
Taki czas, taki kraj
Gdzie nie łatwo jest o szczęście
Możesz sam po nie pobiec
Albo stanąć w kolejce
Gdy dostałeś za mało za dzieciaka
Masz to we krwi
Choć nie widzisz przyszłości, coś cię trzyma
Weź i biegnij
Starania i serducho, bez żadnych znajomości
Wiara, że karma wróci, choć tu żyję
Krzyczę "Dość mi"
Tu trzeba było wstać, gdy upadałeś byku
Nie patrząc na problemy, podążać do wyników
Jakich sam nie masz, ale chciałbyś mieć
Korzystać z niego
Z życia, które niestety nie jest tak jak Lego
Dlatego pamiętam jak to przejść
Nie jest łatwo bez perspektyw
A szczerze stanąć naprzeciw faktom
Nie pójdzie gładko, wiedziałem
Bo widziałem to w koło w domu
Na podwórku czy codziennie przed szkołą
Uczucie, że się nie ma tego, co w koło świeci
Plecak, oryginalne ciuchy, nowe
Tak jak inne dzieci czas ci leci i w sekundę
Musisz wybrać swoją drogę
Możesz tu złamać rękę, możesz tu złamać nogę
"Mogę albo nie mogę
Lecz "Pomogę" tu nie słychać
Musisz sam o to zadbać
Zacząć w pełni oddychać
Powitać nowy dzień tak jak
Tysiąc procent szansę wykorzystać w pełni
Móc powiedzieć "Zyję jak chcę"