TPS, Dack - Dzieci nadziei tekst piosenki (lyrics)
[TPS, Dack - Dzieci nadziei tekst piosenki lyrics]
Bo nadzieja nasza matka
Sam jesteś głupi, ona umiera ostatnia
O swoje dzieci zadba, mam nadzieję
Chwila, kiedy szatan prosto w
Twarz się śmieje
Nie odbierzesz nam jej, nie ma szans
Nie ma możliwości, żeby zapał w nas zgasł
Do dechy gaz, podkręcamy tempo
Mijamy tych, których męczy codzienność
Tylko i wyłącznie, na patentach
Jak grunt pod nogami się pali
To ona jest w nas
Jak wszystko się pierdoli, to ona jedna
Daje nam siłę, żeby całe zło pożegnać
Błądziłem nocami z alkoholem i dragami
Ona mi pokazała - można innymi drogami
To my
Przez większość niechciani i nielubiani
Już nie czekamy na nich, bierzemy sobie sami
A nawet jeśli będzie padać długo
Nikt się nie podda, może wyjdzie słońce jutro
Była cisza przed burzą
Teraz spokój po ulewie
Jak dużo będzie z tego, to leć po to lepiej
Nadzieja, dzieci nadziei, jest paru takich
I nie ci co by chcieli, ale serce co potrafi
Mądrość duszy
Co nie ruszy kamień lecący na wprost
Nic nie musi, w sobie dusi
Często o mały włos
Słowa ludziom przeznaczone, by się wiodło
Tu gdzie więcej niż trzystu
Jest Polskie godło
Orzełek leci tak wysoko i wzbija się wyżej
Dodam Ci wiary w siebie, mój człowieku
Podejdź bliżej plastik, taśma, przeparzone
Zaklejone życie całe tu na pełnej wjeżdżamy
Choć bywa niedoskonałe
Dzieci rosną jak na drożdżach
Jak po dobrych sterydach
Jak poświęcisz, zdecydujesz dobrze
Może gdzieś wygrywasz nie to wybacz
Szukaj szczęścia gdzie tam
Tylko sobie zechcesz
Nikt się nie wpierdala w życie
Aż po grobową deskę
Mam nadzieję, tak jak kiedyś za dzieciaka
Tak się czuję
Że zaniosę ją daleko i nigdy nie pożałuję
A nawet jeśli będzie padać długo
Nikt się nie podda, może wyjdzie słońce jutro
Była cisza przed burzą
Teraz spokój po ulewie
Jak dużo będzie z tego, to leć po to lepiej
Dzieci nadziei, skazani na kłopoty
Wyroki, bo floty brakowało, nie głupoty
Nie było nigdy dosyć
Ale gdzie by to widzieli
Żeby obcym rozdawać, ze swoimi nie dzielić
Nagle co mieli tylko echo się odbija
Później płacz i zgrzytanie
Bo o nich zapominam
Czas nie ma ceny, do przodu to do góry
Bez reklam u kogoś, rozprowadzam to na tłumy
Zamiast nienawidzić utożsamiaj się tak samo
Uliczna muzyka, ludzką ręką to pisano
My chcemy wolności, my dzieci nadziei
Dorośliśmy w okolicy dilerów i złodziei
Czekałem aż się zmieni
Perspektywy się pokażą
Kiedyś był ich brak, tylko drag, worki z wagą
Izby dziecka, areszt śledczy
Po wyroku zakład karny
Bez kitu, to nie żarty
Jak coś latasz niech się farci
A nawet jeśli będzie padać długo
Nikt się nie podda, może wyjdzie słońce jutro
Była cisza przed burzą
Teraz spokój po ulewie
Jak dużo będzie z tego, to leć po to lepiej
Nie ma co czekać, zastanawiać się tylko
Jak chcesz to możesz
Co dzień budzę się z tą myślą i chuj
Jak nie wyszło to powtórzę to sto razy
I nieważne co powiedzą
Nigdy nie zabraknie wiary
Gady, obraz szary, uwierz trochę w siebie
To my dzieci nadziei
Wierzymy że będzie lepiej
To do Ciebie, nieważne w jakim mieście
Jak czujesz, możesz więcej
To to kurwa zrób nareszcie
Mam plan i tak chcę to poukładać
Chociaż czuję jak się niefart
Czasem za plecami skrada
To nie pora na dramat, pora to naprawiać
Krok w stronę lepszych dni
Gdzie droga pisana
Na chwilę zwątpisz w siebie
To już walka przegrana
Stracisz nadzieję, to już zamknięta sprawa
Tak dalej lecą lata, więc sprawy w ręce weź
TIW, P56
Czy modliłeś się kiedyś, by było dobrze
Człowieku? Czy nie spałeś, latałeś
Nadziei szukałeś w biegu?
Czy to Ty? No bo my bardzo byśmy tego chcieli
A nikt nam nie odbierze, wierzę
Tak mocnej nadziei